Zbadają zarzuty wobec Polańskiego mimo przedawnienia


Policja w Los Angeles w stanie Kalifornia bada, czy reżyser Roman Polański w 1975 roku molestował 10-letnie wówczas dziecko - poinformował dziennik "Los Angeles Times". Zarzuty są badane mimo ich przedawnienia.

Przedstawiciel policji w Los Angeles powiedział we wtorek gazecie "Los Angeles Times", że policja angażuje się w wyjaśnianie takich zarzutów, mimo iż czasami nie można już ich postawić. Nowe dowody mogą jednak pomóc prokuraturze w wyjaśnianiu innych dochodzeń.

Najnowszy raport policji dotyczy artystki Marianne Barnard z Kalifornii. Oskarżyła ona Romana Polańskiego o molestowanie jej podczas sesji zdjęciowej na plaży w Will Rogers w 1975 roku (miała wówczas 10 lat). Barnard powiedziała policji w październiku, że reżyser najpierw nakazał jej pozowanie nago w futrze, a następnie ją molestował.

Petycja on-line

Barnard zapoczątkowała także petycję on-line wnioskującą o wyrzucenie Polańskiego z Amerykańskiej Akademii Filmowej.

Artystka powiedziała, że została ośmielona do opowiedzenia swojej historii po tym jak w ostatnich miesiącach kilkadziesiąt kobiet ze świata filmu i mediów ujawniły przypadki molestowania seksualnego przez producenta filmowego Harvey'a Weinsteina. 84-letni Polański zaprzeczył zarzutom Barnard i poprzez swojego przedstawiciela poinformował, że nie wie, kim ona jest.

"Los Angeles Times" przypomniał, że co najmniej sześć kobiet oskarżyło dotąd reżysera o molestowanie seksualne, z czego większość była nieletnia w chwili popełniania przez niego zarzucanych czynów. Sam Polański ma status zbiega i mimo ciągłych wysiłków amerykańskiej prokuratury by sprowadzić go do USA i postawić przed sądem, pozostaje aktywnym uczestnikiem branży filmowej oraz członkiem Akademii Sztuki i Wiedzy Filmowej.

Polański, który otrzymał w 2003 roku Oscara za film "Pianista", pozostaje poszukiwany przez amerykański wymiar sprawiedliwości od 1977 roku, gdy zbiegł z USA przed ogłoszeniem wyroku w sądzie w Los Angeles w sprawie o gwałt na nieletniej. Był i jest on oskarżony o podanie w 1977 roku środka usypiającego i alkoholu 13-letniej wówczas Samancie Gailey (obecnie Geimer) i doprowadzenie do stosunku seksualnego w domu aktora Jacka Nicholsona.

42 dni w areszcie

Zgodnie z ustawodawstwem stanu Kalifornia kontakt seksualny z nieletnią traktowany jest jako gwałt. Na mocy zawartej wtedy ugody Polański przyznał się - w zamian za oddalenie innych zarzutów do uprawiania seksu z nieletnią. W ramach tej ugody spędził 42 dni w areszcie. Przed ogłoszeniem wyroku opuścił USA w obawie, że sędzia nie dotrzyma warunków ugody.

Polański w ostatnich latach uniknął ekstradycji ze Szwajcarii i Polski oraz kilkakrotnie próbował doprowadzić do zakończenia procesu bez konieczności osobistego stawiennictwa w sądzie. Żadna z dotychczasowych prób nie powiodła się.

W październiku 61-letnia niemiecka aktorka Renate Langer powiedziała szwajcarskiej policji, że reżyser filmu "Chinatown" zgwałcił ją w szwajcarskim Gstaad, gdy miała 15 lat. Renate pojechała do Polańskiego, gdyż ten miał być wtedy zainteresowany zatrudnieniem jej w filmie. W 2010 roku inna kobieta - Charlotte Lewis oskarżyła Polańskiego o gwałt w 1983 roku, gdy miała 16 lat i brała udział w castingu na rolę w jego filmie.

Autor: tas/adso / Źródło: PAP

Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock

Tagi:
Raporty: