Nie będzie impeachmentu Trumpa. Przeciw rezolucji również demokraci


Rezolucja wzywająca do usunięcia z urzędu prezydenta Donalda Trumpa, która trafiła pod głosowanie w środę, nie zyskała poparcia zarówno republikanów jak i demokratów w Izbie Reprezentantów w amerykańskim Kongresie.

Przeciw rozpoczęciu procedury impeachmentu Donalda Trumpa głosowało 332 deputowanych, poparło ją jedynie 95. Jej inicjatorem był demokrata Al Green.

Wynik głosowania oznacza, że większość demokratów zagłosowała razem z republikanami przeciwko tej rezolucji. Przeciwna uruchomieniu teraz procedury impeachmentu wobec Donalda Trumpa jest m.in. demokratyczna przewodnicząca Izby Nancy Pelosi.

Trzecia porażka Ala Greena

Izba Reprezentantów po raz pierwszy zajęła się kwestią ewentualnego impeachmentu Trumpa od czasu, gdy na początku roku Partia Demokratyczna przejęła kontrolę nad tą izbą. Al Green próbował już wcześniej, w 2017 i 2018 roku, uruchomić procedurę impeachmentu wobec prezydenta Trumpa, ale też bez powodzenia, bo wówczas to republikanie mieli większość w Izbie.

Głosowanie w sprawie impeachmentu Trumpa przyszło dzień po tym jak Izba Reprezentantów głosami demokratów, czterech kongresmenów Partii Republikańskiej i jednego kongresmena niezależnego przyjęła rezolucję potępiającą "rasistowskie komentarze" prezydenta pod adresem kilku kongresmenek demokratów.

Komentarze Trumpa

W niedzielę Trump napisał na Twitterze: "Jakie to interesujące, widzieć ‘progresywne’ demokratyczne kongresmenki pochodzące z krajów, których rządy są kompletną i totalną katastrofą, najgorsze, najbardziej skorumpowane i niewydolne na całym świecie (o ile w ogóle mają funkcjonujące rządy), jak teraz głośno i złośliwie mówią ludziom w Stanach Zjednoczonych, największym i najpotężniejszym państwie na świecie, jak powinien działać ich rząd".

"Czemuż nie wrócą i nie pomogą naprawić tych całkowicie zepsutych, dotkniętych przestępczą zarazą miejsc z których pochodzą, a potem wrócą i pokażą nam, jak się to robi?" - dodał prezydent. W kolejnym tweecie zasugerował, że im prędzej kongresmenki wyjadą do swych krajów, tym lepiej.

W poniedziałek prezydent USA kontynuował ataki na Alexandrię Ocasio-Cortez, młodą, bardzo popularną deputowaną z Nowego Jorku i grupę jej sojuszniczek w Kongresie nazywaną "oddziałem" ("The Squad") oraz Ilhanę Omar, Ayannę Pressley i Rashidę Tlaib. Trump nazwał je "radykalną lewicą" i zażądał przeprosin za "straszne i odrażające" uwagi.

Tylko Omar, która pochodzi z Somalii, nie urodziła się w USA.

Przed wtorkowym głosowaniem Donald Trump podkreślił, że "nie ma w sobie krzty rasizmu".

"Banda komunistek"

Zaatakowane przez Trumpa demokratki krytykowały politykę migracyjną prezydenta, a zwłaszcza organizowane na jego zlecenie naloty służb migracyjnych, mające na celu zatrzymanie nielegalnych imigrantów i deportowanie ich.

Szef kancelarii wiceprezydenta Mike'a Pence'a, Marc Short, bronił Trumpa, tłumacząc, że jego wpisy były reakcją na "bardzo konkretne wypowiedzi" Omar", a nie "ogólnymi stwierdzeniami".

Republikanie starali się nie komentować i nie odnosić w ostatnich dniach do komentarzy prezydenta. Jego bliski sojusznik senator Lindsey Graham powiedział, że namawiał prezydenta, by unikał personalnych ataków. Jednak w wywiadzie dla kanału Fox News nazwał kongresmenki "bandą komunistek". - Są antysemitkami, są antyamerykańskie - dodał.

Autor: asty/adso / Źródło: PAP