USA nakazują rodzinom dyplomatów opuszczenie Nikaragui


Stany Zjednoczone nakazały w poniedziałek rodzinom amerykańskich dyplomatów w Nikaragui opuszczenie kraju z powodu utrzymujących się tam niepokojów społecznych. Z kraju mogą też wyjechać ci dyplomaci, którzy uznają to za stosowne.

W oświadczeniu Departament Stanu napisał, że nakazał wyjazd z kraju "członkom rodzin personelu rządu USA oraz zezwolił na wyjazd personelowi rządu USA". Według przedstawiciela resortu, na którego powołuje się agencja Reutera, prośby tych urzędników będą rozpatrywane indywidualnie.

Przedstawiciel dodał, że amerykańska ambasada w Managui do odwołania nie będzie świadczyć rutynowych usług, ale telefoniczna linia alarmowa wciąż będzie działać. Obsługiwani będą też obywatele USA i osoby starające się o wizę.

Departament zalecił też obywatelom USA, by ponownie rozważyli swoje plany odwiedzenia Nikaragui z powodu "mało przewidywalnych" protestów, czasami kończących się "rannymi i zabitymi". W oświadczeniu resort ostrzegł, że coraz trudniejsze może być kupowanie jedzenia i paliwa, a dostęp do lotniska w Managui może zostać zablokowany.

"Demonstracje spotykają się zazwyczaj ze zdecydowaną odpowiedzią policji. Wobec protestujących używano gazu łzawiącego, gazu pieprzowego, gumowych kul i amunicji" - napisał Departament Stanu.

Trwają protesty w Nikaragui

Według agencji informacyjnej EFE w ciągu pięciu dni w wyniku protestów wywołanych przez niepopularną reformę opieki społecznej w Nikaragui zginęło co najmniej 27 osób, a ponad sto zostało rannych. Reforma przewidywała zwiększenie składki na ubezpieczenia społeczne i jednocześnie obniżenie emerytur o 5 procent w celu zmniejszenia deficytu w systemie ubezpieczeń społecznych (76 milionów dolarów). Takie kroki rekomendował krajowi Międzynarodowy Fundusz Walutowy.

W środę, po zatwierdzeniu reformy przez rząd, na ulice wyszły setki emerytów. Wkrótce przyłączyły się do nich tysiące studentów i pracowników. Sytuacja stopniowo coraz bardziej się zaostrzała.

Prezydent Daniel Ortega potępiał przemoc wśród demonstrantów, porównując ich do gangów, które sieją terror w Ameryce Środkowej. Jednak USA, Unia Europejska i papież Franciszek krytykowali nadmierne stosowanie przemocy przez policję.

Próbując opanować sytuację, w niedzielę Daniel Ortega zrezygnował z reformy, ale na razie nie przyniosło to spodziewanych rezultatów. Lobby sektora prywatnego COSEP, które dotychczas było sprzymierzeńcem szefa państwa, w poniedziałek ponownie wezwało do protestów przeciwko rządowi, a studenci zapewnili, że będą kontynuować demonstracje. Według agencji prasowej AFP świadczy to o ogólnym niezadowoleniu społecznym, które pogłębia się z powodu pogorszenia warunków życia i wysuwanych pod adresem rządu oskarżeń o korupcję.

- Demonstracje nie dotyczą już tylko systemu ubezpieczeń społecznych NISS, ale są też wymierzone w rząd, który odmawia nam wolności wypowiedzi, wolności prasy i możliwości przeprowadzania pokojowych demonstracji - powiedział agencji AFP 26-letni student politologii Clifford Ramirez.

Autor: ads//now / Źródło: PAP