USA budują superniszczyciel droższy niż lotniskowiec

Aktualizacja:
 
Komputerowa grafika prezentująca ukończony niszczyciel w akcjiUS Navy

Oficjalnie rozpoczęto budowę najbardziej awangardowego i nowoczesnego okrętu na świecie. W stoczni w Bath odbyła się ceremonia położenia stępki niszczyciela DDG1000 Zumwalt. Te duże okręty mają w przyszłości przenosić między innymi działa elektromagnetyczne i być w znacznym stopniu zautomatyzowane.

Ceremonia położenia stępki przez wieki oznaczała faktyczne rozpoczęcie budowy okrętu przez ułożenie na pochylni lub w doku pierwszego elementu nowego okrętu. Obecnie większość nowoczesnych jednostek buduje się, składając kolejne, w znacznym stopniu wykończone sekcje kadłuba.

Oficjalna uroczystość w stoczni Bath odbyła się, gdy z hali stoczniowej wytoczono pierwszy wielki fragment okrętu, który w przyszłości będzie częścią śródokręcia. W środku są już zamontowane niemal wszystkie systemy.

 
Pierwszy ukończony segment podczas ceremonii. Wyraźnie widoczny nietypowy kształt okrętu (US Navy) 

Droga awangarda

Pomimo tego, że w czwartek odbyła się tradycyjna ceremonia oznaczająca początek budowy, to według US Navy okręt został już ukończony w 60 procentach. Liczne inne segmenty są już obecnie na ukończeniu i niedługo będą łączone z tym pierwszym. Okręt ma nabrać właściwego wyglądu w 2012 roku. Do służby trafi w 2014 roku.

Początkowo planowano zbudować serię niszczycieli typ DDG1000. Jednak podejście zakładające umieszczenia w nich wszelkich możliwych nowinek technicznych i awangardowych pomysłów, spowodowało nieuniknioną eskalację kosztów. Początkowo mówiono o cenie około trzech miliardów dolarów za okręt. Teraz Kongres za bardziej realne uznaje ponad pięć miliardów. To więcej niż wielkie lotniskowce atomowe typu Nimitz. Z tego powodu przyznano fundusze tylko na dwa DDG1000 i są one traktowane bardziej jako eksperyment.

Przyszłość marynarki?

Gdy US Navy wreszcie otrzyma swój nowy okręt rodem z sci-fiction, nie będzie on przypominał nic co już pływa po oceanach. Po pierwsze będą one bardzo duże jak na niszczyciele. Ich planowana masa to około 15 tysięcy ton, o połowę więcej niż obecny kręgosłup amerykańskiej floty, niszczyciele Arleigh Burke. Z tego powodu są czasem nazywane "superniszczycielami".

Po drugie zdecydowano się na bardzo awangardowy kształt kadłuba, będący w zasadzie odwrotnością tego, jak obecnie wyglądają okręty. Dzięki temu ma lepiej działać w ciężkich warunkach pogodowych, być w znacznej mierze niewidzialny dla radarów. Na dodatek ma być bardzo cichy i emitować mało ciepła, dzięki czemu ma być go trudno wykryć.

Amerykanie chcą też przeprowadzić rewolucję w elektronice. Wszystkie systemy okrętu mają być zintegrowany w jeden centralny system komputerowy. Dzięki temu załoga będzie liczyć około 150 osób. To bardzo mało, biorąc pod uwagę, że małe polskie fregaty typu Oliver Hazard Perry potrzebują mniej więcej tylu samo ludzi.

Okręty mają być też bardzo silnie uzbrojone i zdolne do niszczenia zarówno samolotów, okrętów nawodnych, podwodnych i celów na lądzie. Unikalnym elementem są dwa działa nowego typu o kalibrze 155 mm o zwiększonym zasięgu i celności. W przyszłości mają zostać zastąpione przez działa elektromagnetyczne o ekstremalnym zasięgu i sile, które są obecnie w fazie eksperymentalnej.

Źródło: tvn24.pl

Źródło zdjęcia głównego: US Navy