"Byliśmy traktowani na różne sposoby". Uwolnieni Amerykanie wrócili do USA


Samolot z trzema Amerykanami uwolnionymi przez władze Korei Północnej wylądował w czwartek przed świtem w bazie wojskowej Andrews koło Waszyngtonu. Mężczyźni zostali powitani przez prezydenta Donalda Trumpa i jego żonę Melanię.

Wraz z Trumpem i jego małżonką na powitanie uwolnionych przybył do bazy Andrews także wiceprezydent Mike Pence oraz wielu innych przedstawicieli administracji.

Maszyna z Amerykanami wylądowała w bazie Andrews około godziny 2.40 w nocy czasu lokalnego (8.40 czasu polskiego). Donald Trump i jego żona Melania weszli na pokład samolotu, gdzie powitali wypuszczonych mężczyzn, a następnie wspólnie wyszli z maszyny.

Jeden z uwolnionych Amerykanów powiedział Reutersowi, że "byli traktowani na wiele różnych sposobów".

Komentatorzy oceniają uwolnienie trójki jako gest dobrej woli ze strony północnokoreańskiego reżimu przed spotkaniem Trumpa i Kima.

Przygotowania do spotkania

W najbliższym czasie planowane jest szczyt Trump-Kim - pierwsze spotkanie prezydenta USA z przywódcą Korei Północnej. Trump, zapytany, czy ma nadzieję udać się kiedyś do Korei Północnej, powiedział, że "mogłoby się to wydarzyć". - Pragniemy podziękować Kim Dzong Unowi - powiedział dziennikarzom Trump.

Podkreślił, że szczerze wierzy w to, że Kim Dzong Un chce przenieść swoje państwo "do realnego świata". - Bardzo doceniamy, że pozwolił im (trzem Amerykanom - red.) odejść przed spotkaniem - powiedział, odnosząc się w ten sposób do planowanego spotkania z Kim Dzong Unem. - To bardzo ważne dla nas wszystkich - dodał.

Odnosząc się do planowanych rozmów z północnokoreańskim przywódcą, zaznaczył: "Myślę, że mamy bardzo dużą szansę dokonania czegoś bardzo znaczącego".

Pompeo w Pjongjangu

W środę do Korei Północnej przybył amerykański sekretarz stanu Mike Pompeo. Celem wizyty było sfinalizowanie przygotowań historycznego spotkania na szczycie między prezydentem USA Donaldem Trumpem a północnokoreańskim przywódcą Kim Dzong Unem. Miał także naciskać na Pjongjang, aby ten uwolnił trzech przetrzymywanych obywateli amerykańskich.

W czasie wizyty doszło do spotkania sekretarza stanu USA z Kim Dzong Unem, które według dziennikarzy trwało około 90 minut.

Amerykanie zostali uwolnieni i odlecieli z Korei Północnej z sekretarzem stanu Mikiem Pompeo. W Japonii przesiedli się do boeinga C-40 wyposażonego w aparaturę medyczną. Prezydent Trump informował później, że Pompeo wraca z Korei Północnej wraz "z trzema wspaniałymi dżentelmenami, na spotkanie z którymi wszyscy tak bardzo czekają".

Z kolei uwolnieni Amerykanie wydali oświadczenie, w którym podziękowali rządowi USA, prezydentowi Trumpowi i sekretarzowi stanu Mike'owi Pompeo za "sprowadzenie do domu".

Wypuszczeni z obozów pracy

Kim Hak-Song, Tony Kim i Kim Dong-chul zostali uwięzieni za działalność antypaństwową i umieszczeni w obozach pracy. Wszyscy trzej do samolotu wsiedli "bez pomocy".

W maju 2017 r. Kim Hook-Song został zatrzymany w związku z podejrzeniami o "wrogie działania". Wcześniej sam opisywał siebie jako chrześcijańskiego misjonarza, który zamierzał założyć eksperymentalną farmę. Pracował w Uniwersytecie Nauki i Technologii (PUST).

Tony Kim, znany również jako Kim Sang-duk, również pracował w Uniwersytecie Nauki i Technologii. Oskarżony o szpiegostwo, został zatrzymany w kwietniu 2017 r. Według południowokoreańskich mediów był zaangażowany w pracę humanitarną w Korei Północnej.

Kim Dong-chul, 60-letni pastor, został zatrzymany w 2015 r., oskarżony o szpiegostwo, a następnie skazany na 10 lat ciężkich robót.

Jeden z zatrzymanych został uwięziony w 2015 r. Pozostali dwaj spędzili w więzieniu nieco ponad rok.

Autor: mm//kg / Źródło: PAP, Reuters