Ukraińcy zamknięci w "kotle iłowajskim”.  W sektorze B przybywa "zielonych ludzików”

Ukraińcy mają coraz więcej kłopotów w Donbasie?Twitter/EPA

Ciężar walk w Donbasie zdecydowanie przeniósł się na południe, na pogranicze obwodu donieckiego z rosyjskim obwodem rostowskim. Coraz więcej wskazuje na to, że atak na Nowoazowsk faktycznie otworzył nowy front. Zagrożone okrążeniem są bardzo duże siły ukraińskie. Ostatnie 24 godziny na donbaskim froncie - analiza tvn24.pl.

Od początku tygodnia najważniejsze wydarzenia mają miejsce w tzw. sektorze B w południowej części obwodu donieckiego. Rebelianci zamknęli w kotle oddziały ATO (operacji antyterrorystycznej) nacierające na Donieck od południa. Przez granicę w tym rejonie wchodzą kolejne oddziały rosyjskiego wojska bez oznaczeń. Najbliższe dni mogą być decydujące dla powodzenia walk o Donieck - jeśli bowiem zagrożeni odcięciem Ukraińcy wycofają się z sektora B, oznaczać to będzie koniec oblężenia Doniecka.

Dużo lepiej z punktu widzenia Kijowa wygląda sytuacja w obwodzie ługańskim. Choć brak postępów w ofensywie, to przynajmniej udaje się utrzymywać zdobyte pozycje. W ciągu ostatniej doby rebelianci bezskutecznie usiłowali przywrócić kontrolę nad strategiczną drogą M04 łączącą przejście graniczne Izwarino-Donieck z Ługańskiem. Walka toczy się o dwie zajmowane przez Ukraińców miejscowości: Nowoswietłowkę i Chriaszczewate.

"Kocioł iłowajski"

Ukraiński sztab nie wyciągnął wniosków z lipcowego dramatu "kotła dołżańskiego". Siły ATO wpadły w kolejny "kocioł" - tym razem w Iłowajsku. To te oddziały, które od dwóch tygodni toczyły w tym rejonie ciężkie boje o przebicie się na Donieck od południa.

mapka.jpg

Rebeliantom kontratakującym z Doniecka pomogło otwarcie tzw. frontu południowego. Oddziały ukraińskie w Iłowajsku nie dostały wsparcia, bo poszło ono w krytycznym momencie na pomoc Nowoazowsku. - W Iłowajsku powstała sytuacja, w której bojownicy zostali bez tej pomocy, na którą czekali. Problem w tym, że akurat pojawił się sygnał, że na kierunku południowym jest groźba wtargnięcia na Ukrainę. I dlatego podjęto decyzję, żeby przenieść część sprzętu właśnie na ten kierunek - tłumaczył rzecznik Rady Bezpieczeństwa Narodowego i Obrony Andrij Łysenko.

W okrążeniu znajdować się może w sumie nawet 7 tys. żołnierzy, zarówno regularnej armii, jak i formacji ochotniczych i MSW. Nie do końca jest jasne, które jednostki są w "kotle".

Według rebeliantów w okrążeniu znalazł się sztab 8. Korpusu Armijnego (największego zgrupowania sił lądowych ukraińskiej armii, obejmującego jednostki z pięciu obwodów: żytomierskiego, lwowskiego, czernihowskiego, kijowskiego i sumskiego) oraz pododdziały następujących jednostek: 28. Brygady Zmechanizowanej (z obwodu odeskiego), 30. Brygady Zmechanizowanej (obwód żytomierski), 93. Brygady Zmechanizowanej (z obwodu dniepropietrowskiego), 95. Brygady Powietrzno-Desantowej (Żytomierz). Oprócz tego w "kotle" mają się znajdować bataliony obrony terytorialnej: Ajdar, Donbas, Szachtarsk oraz bataliony Gwardii Narodowej Azow i Dnipro.

Z kolei Semen Semenczenko, dowódca batalionu Donbas - jednej z otoczonych w Iłowajsku jednostek - twierdzi, że w "kotle" znajdują się żołnierze następującyh jednostek: batalionu Gwardii Narodowej Donbas, batalionu MSW Dnipro, batalionu MSW Chersoń, batalionu MSW Świteź, batalionu MSW Mirotworec, a także kompania wydzielona z żołnierzy 93. Brygady Zmechanizowanej i 17. Brygady Pancernej. Jeszcze inne źródła mówią dodatkowo o batalionach Iwano-Frankowsk i Wołyń.

Władze "Donieckiej Republiki Ludowej" zażądały od otoczonych pod Iłowajskiem poddania się. "Premier" Aleksandr Zacharczenko zapewnił, że jeńcy - po złożeniu deklaracji, że nie będą więcej walczyć - zostaną zwolnieni cali i zdrowi. Wieczorem we wtorek rebelianci dostali odpowiedź negatywną. "To jednogłośna decyzja żołnierzy 2. batalionu specnazu Gwardii Narodowej Ukrainy Donbas" - napisał na Facebooku dowódca batalionu Semen Semenczenko. Podobnie uznały pozostałe oddziały.

Rzecznik Rady Bezpieczeństwa Narodowego i Obrony zapewnił, że siły ATO przegrupowują się, żeby jak najszybciej dostarczyć otoczonym gwardzistom znaczącą liczbę pojazdów opancerzonych i ciężkiej broni. Teraz największą bolączką okopanych w Iłowajsku Ukraińców jest brak na miejscu szpitala. Rebelianci nie pozwalają bowiem na ewakuację ciężej rannych. Oblężeni proszą sztab o szybką pomoc, bo wielu żołnierzy może w najbliższych godzinach umrzeć od ran.

W środę rano Semenczenko napisał na Facebooku, że noc w Iłowajsku minęła w miarę spokojnie. W szeregach jego batalionu nie było strat, ale nie wie, jak było u innych. "Dzisiaj decydujący dzień" w bitwie o Iłowajsk - uważa dowódca ochotników z batalionu Donbas.

W walce zginął dowódca batalionu Chersoń.

Sektor B

To obszar działań ATO o kształcie mniej więcej kwadratu, ograniczonego: od wschodu linią Sniżne/Krasnyj Łucz - granica z Rosją, od północy linią Krasnyj Łucz - Donieck, od zachodu linią Donieck - Mariupol, od południa drogą Nowoazowsk - Mariupol. W ostatnich dniach położenie Ukraińców w tym obszarze stale się pogarsza. Chodzi nie tylko o "kocioł iłowajski", ale też o ofensywę rebeliantów na kurhan Saur-Mogiła, otwarcie tzw. południowego frontu oraz wkraczanie coraz większych sił z Rosji na całej długości granicy.

Wtargnięcie pod Nowoazowskiem, jeszcze w poniedziałek wyglądające bardziej na dywersję niż dużą nową samodzielną operację, może się taką stać w każdej chwili. Wystarczy, że z Rosji wjedzie nie 30, ale 100 czołgów i Mariupol znajdzie się w niebezpieczeństwie. Oficjalne źródła ukraińskie przekonują, że wejście kolumny na Nowoazowsk było początkiem operacji mającej odciąć duże siły rządowe na wschód od linii Mariupol - Donieck oraz wzmocnić pozycję Putina przed spotkaniem w Mińsku. Tak mówił w jednej z telewizji Andrij Łysenko, dodając od razu, że udało się temu zapobiec, bo lotnictwo rozbiło kolumnę rosyjską. Resztki kolumny, która w poniedziałek wdarła się na Nowoazowsk, wciąż atakują pozycje ATO. Zajęły pozycje w rejonie wsi Markino, Szczerbak i Chołodnoje. Ostrzeliwują Ukraińców z czołgów i haubic. Walczą z nimi pogranicznicy i batalion Azow.

Dochodzą informacje, że właściwie na całej długości granicy obwodu donieckiego z rosyjskim obwodem rostowskim wjeżdżają większe i mniejsze grupy pojazdów wojskowych i ciężarówek. Rosyjskie śmigłowce Mi-24 ostrzelały we wtorek ukraińskich pograniczników; czterech poległo.

W środę rano sztab ATO potwierdził informacje o obecności wielkiej kolumny wojskowej i to w miejscu, które musi budzić ogromny niepokój strony ukraińskiej. Kolumna ma liczyć do 100 czołgów, wozów bojowych piechoty, transporterów opancerzonych i wyrzutni Grad. Porusza się drogą Starobieszewo - Telmanowo w stronę Telmanowa. Oznacza to, że w samym środku sektora B znalazły się poważne siły przeciwnika.

Kolumna, której nie było?

O tym, jak bardzo Ukraińcy obawiają się dużej ofensywy przeciwnika na południu obwodu donieckiego, świadczą fałszywe alarmy o wkraczaniu wojsk rosyjskich.

We wtorek mnóstwo zamieszania i wręcz paniki wywołały doniesienia o rzekomym wkroczeniu na Ukrainę od strony Taganrogu (a więc ten sam kierunek, co poniedziałkowe natarcie na Nowoazowsk) dużej kolumny wojsk rosyjskich (30 czołgów, dużo wozów bojowych i piechota) - co ważne, ze wszystkimi oznaczeniami i pod flagami Rosji. Ze szczegółami donosił o tym na Facebooku, powołując się na pograniczników i ochotników z Gwardii Narodowej, korespondent telewizji Inter Roman Boczkała: "Znajdują się 8 km w głąb terytorium ukraińskiego. Kontrolują sześć przygranicznych wsi".

Z informacji dziennikarza wynikało, że Rosjanie stawiają po drodze umocnione blokady (na każdej 3 czołgi, 2 BTR-y i piechota). Wystrzały miały być słyszane na przedmieściach Nowoazowska, a Ukraińcy pod ostrzałem z Gradów mieli się wycofywać. "Nasi żołnierze proszą o pomoc i ciężki sprzęt. Inaczej, mówią, nie będą mogli utrzymać Nowoazowska. W wypadku utraty Nowoazowska, droga na Mariupol będzie otwarta" - pisał Boczkała.

Łysenko zdementował jednak plotki o inwazji regularnej armii rosyjskiej od strony Taganrogu. - Takiej kolumny nie ma. Dosłownie godzinę temu rozmawiałem z pogranicznikami, ze sztabem ATO; nie odnotowano takiej kolumny. Nikt jej nie widział - powiedział rzecznik RBNiO kilka godzin po doniesieniach Boczkały.

Kto panuje nad granicą?

Separatyści z "DRL" ogłosili we wtorek, że już w pełni kontrolują odcinek granicy od Saur-Mogiły aż po Morze Azowskie po tym, jak zajęli ostatecznie kurhan. To strategiczny punkt, najwyższy w tej części Donbasu, z którego można dogodnie obserwować ruchy wojsk przeciwnika, a także zwiększyć zasięg swojej artylerii. Nie było jednak potwierdzenia tej informacji z innych źródeł. Faktem jest za to, że już trzy dni temu ukraińscy analitycy przewidywali, iż armia może po prostu ustąpić z Saur-Mogiły, bo w obecnej ogólnej sytuacji strategicznej utrzymywanie tego punktu za cenę dużych strat jest po prostu nieopłacalne.

Jednak w środę rano Łysenko (RBNiO) zaprzeczył tym doniesieniom. Zapewnił, że strona ukraińska wciąż kontroluje Saur-Mogiłę, choć "sytuację skomplikowało pojawienie się dużej ilości rosyjskiego ciężkiego sprzętu wojskowego".

Inwazja "zielonych ludzików"

Kijów potwierdził obecność w rejonie Gukowa (obwód rostowski) kolumny złożonej z ok. 100 czołgów, wozów opancerzonych i wyrzutni Grad. Do tego zaobserwowano ciężarówki z amunicją i wojskiem.

W środę rano pojawiły się też, na razie niepotwierdzone oficjalnie, doniesienia o zbliżaniu się dużej kolumny do innego przejścia granicznego - dalej na północy. Lokalny aktywista Siergiej Iwanow napisał na Twitterze, że do przejścia granicznego Izwarino w nocy zbliżyło się 68 czołgów, 4 wozy bojowe piechoty i 92 ciężarówki.

Analitycy ukraińscy zgodnie uważają, że przeciwnikiem sztabu operacji antyterrorystycznej (ATO) nie są już komendanci w rodzaju Striełkowa, "Biesa" czy "Mongoła", ale sam Sztab Generalny Sił Zbrojnych Federacji Rosyjskiej. Od czasu zmian we władzach samozwańczych republik wyraźnie widać poprawę koordynacji działań oddziałów rebeliantów i napływ "zielonych ludzików". Działania strony separatystów są skuteczniejsze nie tylko dlatego, że całością dowodzi najwyraźniej sztab armii rosyjskiej, ale też dlatego, że coraz większą część oddziałów wykonujących te rozkazy stanowią nie ochotnicy, lecz regularne wojska, tyle że bez oznaczeń.

Czym może na to odpowiedzieć strona ukraińska? Wiele ruchów sztabu wciąż jest krytykowanych, wciąż też w gronie generałów szuka się zdrajców i źródeł przecieków. Pozostaje wysyłanie na front kolejnych oddziałów i uzbrojenia.

Rada Bezpieczeństwa Narodowego i Ukrainy potwierdziła, że we wtorek do strefy ATO wyruszyła jeszcze jedna brygada Gwardii Narodowej (kilka tysięcy ludzi), a lada moment do Donbasu wyruszą dwie następne. Te jednostki są dużo lepiej wyposażone i uzbrojone, m.in. w ciężki sprzęt. Tego brakowało w ochotniczych batalionach wysłanych wcześniej na front. Rząd ukraiński uprościł też procedury przekazywania nowego sprzętu i uzbrojenia siłom ATO. Pytanie, dlaczego dopiero teraz?

Przeciek kontrolowany?

We wtorek rosyjska "Niezawisimaja Gazeta" (dziennik uznawany za bliski MSZ Rosji) napisała, że już w najbliższym czasie siły pokojowe Rosji mogą być zaangażowane w dużej operacji poza granicami kraju. Przy tym w strefie konfliktu Moskwa można w krótkim czasie jednocześnie skoncentrować do trzech zgrupowań "błękitnych hełmów" zdolnych realizować nie tylko zadania humanitarne, ale też bojowe. Takie wnioski dziennikarze "NG" wyciągają z analizy przeprowadzonych niedawno ćwiczeń w Kirgistanie i Kazachstanie z udziałem żołnierzy 15. Samodzielnej Brygady Zmotoryzowanej z Samary (głównej rosyjskiej jednostki "pokojowej" - CZYTAJ WIĘCEJ) i 31. Samodzielnej Brygady Desantowo-Szturmowej z Uljanowska.

Okazało się przy okazji, że nowe zgrupowanie "sił pokojowych" (ok. 5 tys. żołnierzy) rosyjski sztab stworzył w ramach wojsk powietrznodesantowych.

Taka publikacja w dniu spotkania Władimira Putina z Petrem Poroszenką mogła być jednym z elementów nacisku na prezydenta Ukrainy. Niezależnie jednak od prawdopodobieństwa "pokojowej" interwencji Rosji w Donbasie, bardziej może niepokoić utworzenie komponentu "mirotworców" w ramach wojsk powietrznodesantowych, obecnie głównej siły uderzeniowej armii rosyjskiej.

Autor: Grzegorz Kuczyński//rzw / Źródło: tvn24.pl

Źródło zdjęcia głównego: Twitter/EPA

Tagi:
Raporty: