Uciekając przed wojną, trafiają na inną. "Przyjechaliśmy tu z niczym"


60 tys. Pakistańczyków, ok. połowa w tej liczbie to dzieci, schroniło się w obozie dla uchodźców Gulan w prowincji Chost w niespokojnym regionie Afganistanu. Pakistańczycy uciekają przed ofensywą własnej armii wymierzoną w talibskich bojowników i innych rebeliantów.

Od kiedy pakistańska armia rozpoczęła w czerwcu 2014 r. długo oczekiwaną ofensywę przeciwko talibom i innym cudzoziemskim bojownikom, granicę pakistańsko-afgańską przekroczyło ponad 210 tys. Pakistańczyków. Bojownicy od kilku lat wykorzystywali obszary plemienne, na których de facto panuje bezprawie, jako teren wypadowy do ataków w obu państwach.

- Kiedy tylko operacje militarne się zaczęły, wiedzieliśmy, że będą trwały długo - powiedział Malik Omardin ze starszyzny plemiennej, pochodzący z pakistańskiego miasta Datta Khel. - To górski region i rebelianci czują się niezmiernie silni na swym terytorium, więc rząd będzie miał trudności ze znalezieniem i zniszczeniem talibów - dodał. 10-letni Hayatullah Khan powiedział agencji Associated Press, że przybył do Gulan przed dwoma miesiącami z rodzicami i czterema braćmi. - Nie jesteśmy tu szczęśliwi. Chcemy (wrócić do) naszych domów. Zostawiliśmy za sobą nasze medresy i szkoły. Przyjechaliśmy tu z niczym - skarżył się chłopiec.

Pakistańczycy mówią, że są dobrze przyjmowani przez Afgańczyków, spośród których wielu znajdowało w przeszłości schronienie po drugiej stronie granicy.

Ofensywa armii

Zakrojona na szeroką skalę ofensywa pakistańskiej armii przeciwko talibskim rebeliantom i ich sojusznikom z Al-Kaidy na obszarach plemiennych w Północnym Waziristanie na północnym zachodzie kraju rozpoczęła się w czerwcu po krwawym ataku talibów na lotnisko w południowym Karaczi. W zamachu zginęło 38 osób, w tym dziesięciu członków samobójczego komanda talibów. Do ataku przyznali się pakistańscy talibowie oraz Islamski Ruch Uzbekistanu, również obecny w Północnym Waziristanie. Rząd w Islamabadzie ostrzegał mieszkańców, by uciekali przed walkami. Jak podaje AP, ok. 93 tys. rodzin (ok. 750 tys. ludzi) musiało uciekać ze swych domów i znalazło schronienie gdzie indziej na terenie Pakistanu. Wojsko twierdzi, że wskutek ofensywy zginęły tysiące rebeliantów, ale informacji tych nie można potwierdzić, ponieważ niespokojny region jest niedostępny dla dziennikarzy. Północny Waziristan jest matecznikiem bojowników z ruchu pakistańskich talibów Tahreek-e-Taliban Pakistan (TTP). Ugrupowanie to skupia islamistyczne frakcje, które od 2007 r. wraz z sojuszniczymi cudzoziemskimi bojownikami z Al-Kaidy toczą rebelię z rządem w Islamabadzie. Są oni odpowiedzialni za zamachy, w których od 2007 r. zginęło ponad 6 tys. ludzi.

Czekając na wiosenny atak talibów

Afgańska prowincja Chost i sąsiednia Paktika, gdzie większość uchodźców z Pakistanu znalazła schronienie, są najbardziej niebezpiecznymi regionami w Afganistanie. Miejscowe siły bezpieczeństwa próbują zwalczać tutejszych talibów po wycofaniu się sił NATO i USA z końcem ubiegłego roku. Jednak można spodziewać się, że rebelianci rozpoczną nową ofensywę na wiosnę.

Autor: mtom / Źródło: PAP

Tagi:
Raporty: