Tymczasowa prezydent chce "uspokoić kraj". Otrzymała poparcie USA


W Boliwii nie doszło o zamachu stanu - przekonywała w środę tymczasowa prezydent tego kraju Jeanine Anez, która przejęła rządy po prezydencie Evo Moralesie, który zrezygnował z pełnienia urzędu i wyjechał do Meksyku. Zaapelowała ona o pokojowe przekazanie władzy i odejście od "totalitarnego reżimu". Tego samego dnia jej władzę uznały Stany Zjednoczone.

Przemawiając przed Wielonarodowym Zgromadzeniem Legislacyjnym Jeanine Anez podkreśliła "potrzebę stworzenia klimatu pokoju społecznego". - Chcemy jak najszybciej przeprowadzić wybory - powiedziała. Jak dodała, jej zdaniem wybory z 20 października zostały sfałszowane.

Anez przekazała, że teraz boliwijskie siły bezpieczeństwa mają za zadanie "uspokojenie kraju", a odnosząc się do zarzutów formułowanych przez byłego prezydenta Evo Moralesa wskazała, że nie doszło do zamachu stanu.

Ciężka misja przed tymczasową prezydent

Jak relacjonuje agencja Associated Press, objęcie urzędu tymczasowego prezydenta przez Jeanine Anez złagodziło nieco napięcie w kraju, a w stolicy usunięto barykady ustawione przez zwolenników byłego prezydenta Evo Moralesa i ruszył transport publiczny.

Jednak zarówno w La Paz, jak i w mieście El Alto, uznawanym za bastion zwolenników byłego prezydenta, spore tłumy wyszły na ulice skandując "Teraz - wojna domowa!". Policja rozpędziła demonstrantów gazem łzawiącym.

Anez, która była do tej pory wiceprzewodniczącą Senatu i - jak pisze AP - drugorzędną deputowaną, będzie musiała uspokoić zwolenników Moralesa i w ciągu 90 dni, zgodnie z konstytucją, przeprowadzić nowe wybory. Będzie też musiała uzyskać na to aprobatę Wielonarodowego Zgromadzenia Legislacyjnego, czyli parlamentu, który jest zdominowany przez lewicową partię Moralesa Ruch na rzecz Socjalizmu (MAS).

Stany Zjednoczone uznały Anez

Tymczasowa prezydent Boliwii może liczyć na poparcie Stanów Zjednoczonych, które w środę wieczorem uznały jej tymczasową władzę w Boliwii.

Sekretarz stanu USA Mike Pompeo w specjalnym komunikacie wyraził nadzieję, że dotychczasowa wiceprzewodnicząca Senatu "poprowadzi swój naród drogą demokratycznej transformacji, zgodnie z konstytucją".

"Nie splamcie się krwią ludzi"

W środę Evo Morales napisał na Twitterze, że w Boliwii potrzebny jest dialog narodowy, który byłby nadzorowany przez zaprzyjaźnione państwa. Zaapelował do policji i wojska, by wstrzymały się od przemocy.

"Nie splamcie się krwią ludzi" - napisał.

Były prezydent, o którego dymisji przesądziła ostatecznie presja armii, we wtorek przyleciał do Meksyku, gdzie otrzymał azyl polityczny.

Przed podaniem się do dymisji, w niedzielę, Morales zgodził się na rozpisanie ponownych wyborów prezydenckich, gdy Organizacja Państw Amerykańskich (OPA) opublikowała raport, kwestionujący oficjalne wyniki głosowania z 20 października, które Morales wygrał.

Raport OPA informował o wykryciu "wyraźnego manipulowania" komputerowym systemem liczenia głosów. Ogłoszenie reelekcji Moralesa po wyborach 20 października wywołało masowe protesty w całym kraju, a opozycja twierdziła, że władze sfałszowały wyniki głosowania.

Niepokoje w Ameryce Łacińskiej PAP/Adam Ziemienowicz

Autor: ft//now / Źródło: PAP

Tagi:
Raporty: