Tutaj zakazane jest umieranie. W pochowanych ciałach mieszkańców grypa sprzed wieku

[object Object]
W Longyearbyen na Svalbardzie w wiecznej zmarzlinie przetrwał wirus "hiszpanki" (materiał archiwalny TVN24 z 2014 roku)tvn24
wideo 2/2

W miejscowości Longyearbyen na Svalbardzie (norweskiej wyspowej prowincji w Arktyce) codzienne życie może poważnie doskwierać ze względu na ciemności i niskie temperatury. Jakkolwiek ironicznie to brzmi, śmierć też nie wydaje się być tam prosta.

Władze położonego na wyspie na Oceanie Arktycznym pomiędzy Grenlandią o północną Norwegią miasta Longyearbyen zakazały swoim obywatelom umierania. Wszystko z powodu wiecznej zmarzliny, która uniemożliwia proces rozkładu ciał. Longyearbyen od stałego lądu - norweskiej Alty - dzieli niemal pięć godzin lotu. Kogo winić za ten niefortunny zakaz? Nie kogo, a co - ekstremalne temperatury. Średnio w lutym słupki rtęci wskazują tam -17 stopni Celsjusza. Bywa jednak, że temperatura spada poniżej -40 stopni Celsjusza. A to dla mieszkańców może już stanowić realne utrudnienie.

Groźna epidemia w zamarzniętych ciałach

Ostatnie testy wykazały, że w szczątkach 11 ciał pogrzebanych w Longyearbyen w 1918 roku wciąż są ślady grypy zwanej hiszpanką. Jej wirus według różnych szacunków mógł zabić od 50 do nawet 100 milionów ludzi na świecie. Była to pierwsza pandemia z tak wysoką śmiertelnością od czasów czarnej śmierci w XIV wieku. Zważywszy na to, że pochowane na tych ziemiach ciała nie ulegają rozkładowi, groźny wirus ciągle może się w nich znajdować.

Miasto, gdzie na ulicy zamiast kota spotkamy niedźwiedzia

Longyearbyen jest miastem wyjątkowym pod wieloma względami. Żyje tam nieco ponad dwa tysiące mieszkańców. Może się wydawać to niewielką liczbą, jednak nie ma drugiego tak dużego miasta wysuniętego tak daleko na północ. Miasto posiada uniwersytet, a także lotnisko, z którego można polecieć między innymi do Rosji, Niemiec, Norwegii i Belgii.

Wyjątkowe może się także okazać niespodziewane spotkanie z niedźwiedziem polarnym na ulicy, a także miesięczny limit na zakup alkoholu w lokalnych sklepach. W mieście nie ma kotów - pozbyto się ich, by chronić lokalne gatunki ptaków.

W Longyearbyen problem stanowią nie zakazy i temperatury. W zimie słońce nie wschodzi tam przez cztery miesiące. "Dziś jest wyjątkowo jasno! Oto zdjęcia z 9.00, 13.00 i 16.30"- piszą użytkownicy Twittera.

Autor: akw / Źródło: dailymail.co.uk

Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock