Giną także obcokrajowcy. Siedem krwawych ataków od początku roku


Turcja zmaga się z falą ataków terrorystycznych wymierzonych w obcokrajowców i cywilów. Od początku roku, wliczając w to ten najnowszy na lotnisku w Stambule, było ich już siedem i kosztowały one życie 129 osób. Odpowiedzialność za wszystkie wzięli dżihadyści i Kurdowie.

Efektem ataków wymierzonych w cywilów i obcokrajowców jest gwałtowny spadek liczby turystów odwiedzających Turcję. Według najnowszych danych statystycznych w kwietniu liczba przyjazdów spadła o 28 procent w porównaniu do kwietnia 2015 roku. Było ich 1,75 miliona, przy czym połowa przyjechała tylko na jeden dzień. To poważny problem dla Turków, bo do niedawna turystyka odpowiadała za około 12 procent PKB ich kraju.

Kurdowie i dżihadyści atakują równolegle

Terroryzm nie jest dla Turcji niczym nowym, bo od dekad zmaga się ona z aktywnością radykalnych ugrupowań kurdyjskich. Choć Kurdowie atakują głównie przedstawicieli aparatu państwowego, czyli policjantów, żołnierzy i urzędników, to w ostatnich latach często zabijają też cywili. Wydaje się w tym specjalizować ugrupowanie Sokoły Wolności Kurdystanu.

Skala problemów zwiększyła się w 2015 roku, kiedy do wojny z Turcją przystąpiło tzw. Państwo Islamskie. Dżihadyści za cel wzięli sobie cywilów i turystów, stosując swoją "ulubioną" metodę zamachów przy pomocy uzbrojonych samobójców opasanych materiałami wybuchowymi. Praktycznie wszystkie ich ataki mają miejsce w dwóch największych miastach Turcji, Stambule i Ankarze.

Połączenie terroryzmu kurdyjskiego i fanatyków islamskich spowodowało gwałtowny wzrost liczby krwawych zamachów wymierzonych w cywilów i obcokrajowców. Tylko w tym roku było ich już siedem, przy czym jeden obył się bez ofiar śmiertelnych.

Od początku roku siedem ataków

Krwawą serię rozpoczął zamach samobójczy w styczniu w Stambule. Zginęło w nim 11 osób, głównie niemieckich turystów podziwiających zabytkowe budowle Haga Sofia i Błękitny Meczet. Nikt formalnie nie przyznał się do ataku, ale tureckie władze zdecydowanie wskazują na tzw. Państwo Islamskie.

Już miesiąc później, w połowie lutego, miał miejsce zamach bombowy w Ankarze. Tym razem atak zorganizowali Kurdowie i celem teoretycznie były autobusy wiozące wojskowych, jednak eksplozje zabiły również wielu przechodniów na ruchliwej ulicy. Zginęło łącznie 28 osób.

Miesiąc później, 13 marca, Kurdowie zorganizowali zamach w tym samym mieście, tym razem po prostu celując w cywilów. Seria eksplozji bomb zabiła 37 osób, a ponad sto raniła.

Kilka dni później, 19 marca, zaatakowali dżihadyści. Zamachowiec samobójca wysadził się na pełnej turystów alei Isitklal w centrum Stambułu. Zabił cztery osoby, a kilkadziesiąt ranił. Ofiarami byli w zdecydowanej większości Izraelczycy.

27 kwietnia samobójczyni wysadziła się w popularnym turystycznym mieście Bursa, na placu przed największym meczecie w mieście. Nie zginął nikt poza nią, ale kilkanaście osób zostało rannych. Początkowo sugerowano winę dżihadystów, ale później odpowiedzialność za zamach wzięli Kurdowie.

7 czerwca ponownie zaatakowali Kurdowie. Bomba eksplodowała obok autobusu policyjnego, niszcząc go całkowicie i wywołując również znaczne zniszczenia w okolicy. Zginęło sześciu policjantów i sześciu cywilów, a ponad 50 zostało rannych.

Najnowszym aktem terroryzmu był wtorkowy zamach na lotnisku w Stambule. Według najnowszych informacji zginęło w nim 36 osób, a niemal 150 zostało rannych. Nikt nie wziął za atak odpowiedzialności, jednak sposób przeprowadzenia ataku wskazuje na tzw. Państwo Islamskie.

Do tej listy można dodać kilkanaście zamachów wymierzonych stricte w wojskowych i policjantów. Kurdowie regularnie zabijają kilku tureckich funkcjonariuszy w zamachach bombowych i atakach na górskich drogach.

Duże, z ofiarami śmiertelnymi, zamachy terrorsytyczne w Turcji w tym roku

Autor: mk\mtom / Źródło: Washington Post, tvn24.pl