Tunezyjczycy w Polsce uczą się demokracji

Aktualizacja:
 
Tunezja w przededniu pierwszych wyborówWikipedia, Cereales Killer, GNU Free Documentation Licence

W przededniu pierwszych wolnych wyborów w Tunezji (23 października), delegacja z tego kraju obserwowała, jak przebiegają wybory w Polsce. - My dopiero zaczynamy drogę, na której wy jesteście już od dawna; wielu rzeczy się tu dowiedzieliśmy - mówili dziennikarzom członkowie delegacji.

Na polskie wybory zaproszeni zostali obserwatorzy z Egiptu, Tunezji i Libii. W delegacji są ludzie z wykształceniem prawniczym, wśród nich członkowie centralnych komisji wyborczych z państw arabskich i sędziowie sądów najwyższych.

Oglądali głosowanie w Warszawie

Dowiedzieliśmy się wielu rzeczy, jeśli chodzi o organizację wyborów, zarówno jeśli chodzi o procedury, jak i sam przebieg glosowania. My dopiero zaczynamy tę drogę, dotychczas nie było u nas wolnych, w pełni demokratycznych wyborów, więc bardzo się denerwujemy. członek tunezyjskiej delegacji Abdelmottaleb Ouederni

W sobotę spotkali się z pracownikami Państwowej Komisji Wyborczej, którzy zapoznawali ich z polskimi procedurami wyborczymi. W niedzielę goście z Tunezji przyglądali się głosowaniu w Warszawie, delegaci z Libii pojechali do Radomia i w jego okolice, a delegacja z Egiptu - do Płocka.

Obserwatorzy z Tunezji odwiedzili Krajowe Biuro Wyborcze (KBW) oraz warszawską Okręgową Komisję Wyborczą; byli też w dwóch komisjach wyborczych - przy ul. Niecałej i przy ul. Świętojerskiej.

"Dopiero zaczynamy tę drogę"

- Dowiedzieliśmy się wielu rzeczy, jeśli chodzi o organizację wyborów, zarówno jeśli chodzi o procedury, jak i sam przebieg glosowania - powiedział jeden z członków delegacji Abdelmottaleb Ouederni. - My dopiero zaczynamy tę drogę, dotychczas nie było u nas wolnych, w pełni demokratycznych wyborów, więc bardzo się denerwujemy - dodał.

Zdaniem innej delegatki, Ranii Mbarki, polskie procedury dotyczące głosowania są podobne do tunezyjskich, chociaż są pewne różnice. Zarówno Mbarki, jak i Ouederni zdziwieni byli tym, że w Polsce wyborca może głosować, gdzie chce - przy stoliku, w kabinie. Jak wyjaśnili, w Tunezji jest obowiązek głosowania w kabinie, żeby nikt nie mógł zobaczyć, na kogo oddaje się głos.

Wybory 9 miesięcy po rewolucji

Mbarki podkreśliła, że wybory w Tunezji zostały przygotowane w krótkim czasie, odbywają się zaledwie dziewięć miesięcy po rewolucji, ale udało się je dobrze przygotować. - Jestem z tego bardzo dumna i jestem optymistką, wierzę, że wszystko pójdzie dobrze - mówiła.

Wyraziła nadzieję, że frekwencja w wyborach będzie wysoka. Jak dodała, do pomocy w organizowaniu ich, zgłosiło się wielu wolontariuszy. Ouederni podkreślił, że do tej pory wybory w Tunezji nie były transparentne, zawsze mówiło się o blisko 100-procentowej frekwencji, ale trudno stwierdzić, jaka była naprawdę, trudno też przewidywać, ile osób weźmie udział w pierwszych wolnych wyborach.

Zadawali dużo pytań

Jak mówili przedstawiciele KBW, goście zadawali dużo pytań na temat strony organizacyjnej wyborów, pytali, jak funkcjonuje nowy kodeks wyborczy, w jaki sposób liczy się głosy, przygotowuje protokoły, jak wyglądają karty do głosowania etc.

Wybory w Tunezji zostały zaplanowane za dwa tygodnie, 23 października. Władze dopuściły obserwację wyborów przez obserwatorów międzynarodowych.

Źródło: PAP

Źródło zdjęcia głównego: Wikipedia, Cereales Killer, GNU Free Documentation Licence