Tunezyjczycy polują na fanatyków. 33 osoby uciekły, żeby dołączyć do Państwa Islamskiego


Śmigłowce wojska Tunezji polują na grupę radykalnych bojówkarzy w pobliżu miasta Gafsa. Pięciu zabito, a reszta uciekła w pustynne góry. Dalej na południu, przy granicy z Libią, samoloty patrolują pustynię w poszukiwaniu 33 mieszkańców małego miasta, którzy niespodziewanie zniknęli po modłach w meczecie. Ich rodziny twierdzą, że chcą przyłączyć się do dżihadystów.

Tunezyjskie służby bezpieczeństwa są w podwyższonym stanie gotowości od czerwcowych zamachów na turystów w nadmorskim kurorcie Susa, w kraju trwa stan wyjątkowy. Władze starają się zdusić religijnych fanatyków w swoim kraju, którzy pod dyktando Państwa Islamskiego obrali za cel branże turystyczną, bez której Tunezja będzie miała poważne problemy ekonomiczne.

Uciekli, żeby dołączyć do Państwa Islamskiego

W ramach walki z radykałami, wojsko i siły specjalne prowadzą ofensywę w pobliżu miasta Gafsa, położonego w centrum kraju. Celem jest grupa Okba Ibn Naffa, powiązana z Al-Kaidą, która od lat prowadzi partyzancką wojnę z władzami Tunezji i szerzy radykalną propagandę. Jak zapewnia wojsko, zabito na razie pięciu radykałów i trwa polowanie na innych, którzy uciekli w góry Awled Omrane. Operacja ma być prowadzona przy pomocy śmigłowców, Na dodatek wzmocniono patrole na południowej granicy z Libią. Władze chcą zapobiec ucieczce do tego kraju 33 swoich obywateli, którzy zniknęli w piątek nad ranem z miasta Remada. Ich rodziny zaalarmowały policję, że chcą przedostać się do Libii i dołączyć do Państwa Islamskiego. W drogę mieli wyruszyć po spotkaniu się w meczecie. Większość z nich ma być konserwatywnymi salafitami (skrajny nurt w islamie), ale dołączył do nich nawet pilot, dwóch żołnierzy i kobieta. - Miasto jest w szoku - powiedział agencji Reutera Mbarka, mieszkaniec Remady. Nie ulega bowiem wątpliwości, że uciekinierzy chcą zostać żołnierzami Państwa Islamskiego. Jest to tym bardziej niepokojące, że ostatnich zamachów na zachodnich turystów w Tunezji dokonywali Tunezyjczycy, którzy zwabieni propagandą fanatyków przedostali się do Libii i tam zostali przeszkoleni. Wojsko chce powstrzymać grupę uciekinierów i wysłało na granicę dodatkowe patrole oraz samoloty. Docelowo władze Tunezji chcą postawić fortyfikacje graniczne, tak aby zatrzymać napływ terrorystów z Libii, która jest pogrążona w wojnie domowej i stała się regionalną wylęgarnią dżihadu.

Materiał programu "Polska i Świat" o sytuacji w Tunezji po zamachu na turystów

Tunezja tydzień po zamachach

Autor: mk/sk / Źródło: Reuters