Tuaregowie ogłosili niepodległość swojego państwa


Tuarescy powstańcy z separatystycznego Narodowego Ruchu Wyzwolenia Azawadu (MNLA) ogłosili niepodległość swego samozwańczego państwa na północy Mali. Poinformowali też, że Azawad zachowa granice z sąsiadami.

- Zakończyliśmy bardzo ważną walkę, walkę o wyzwolenie. (...) Niniejszym uroczyście ogłaszam od dzisiaj niepodległość Azawadu - oświadczył rzecznik MNLA Mossa Ag Attaher.

Walka o niepodległość

Zakończyliśmy bardzo ważną walkę, walkę o wyzwolenie. (...) Niniejszym uroczyście ogłaszam od dzisiaj niepodległość Azawadu. Mossa Ag Attaher

Znaczące rebelie Tuaregów wybuchały w Mali w latach 1962-64, 1990-95 i 2007-2009. Obecna jest skutkiem powrotu kilku tysięcy doświadczonych i silnie uzbrojonych Tuaregów z wojsk płk. Kaddafiego.

W tuareskim powstaniu trwającym od stycznia uczestniczą m.in. muzułmańscy radykałowie z ugrupowania Obrońców Wiary (Ansar ud Din), członkowie Al-Kaidy Islamskiego Maghrebu (AQIM), a także żołnierze byłych wojsk obalonego libijskiego dyktatora Muammara Kadafiego.

W ostatnich dniach w rękach Tuaregów znalazło się wiele miast na północy Mali, w tym Gao, Tessalit, Timbuktu i Kidal, które zostały zajęte bez walki. Junta wojskowa, która w wyniku zamachu stanu sprzed dwóch tygodni objęła władzę w Mali, nie kontroluje tych obszarów.

W czwartek MNLA ogłosiło, że po opanowaniu terytorium Azawadu zakończy walkę zbrojną z siłami Republiki Mali.

Problem całego regionu

Tuareska rebelia i udział w niej dżihadystów przerodziła się w problem regionalny. W Nigrze władze wtrąciły do więzienia Aghalego Alambo, jednego z przywódców tamtejszych Tuaregów, podejrzanego o powiązania z Al-Kaidą i przemyt broni z Libii. Stan pogotowia ogłoszono w armiach Mauretanii, Czadu, a przede wszystkim w Algierii, mającej problemy z własnymi Berberami i obawiającej się, by majowe wybory do parlamentu nie zakończyły się uliczną rewolucją, której w zeszłym roku udało się uniknąć.

Porwanie algierskich dyplomatów

W czwartek doszło do uprowadzenie w Gao na północy kraju konsula Algierii oraz sześciu urzędników konsularnych przez "terrorystyczne komando". Według rzecznika MNLA do porwania dyplomatów doszło w wyniku "bardzo gwałtownej operacji". Zapewnił jednak, że odpowiadają za to islamiści, którzy jego zdaniem "chcą w ten sposób sabotować działania Tuaregów".

Algieria sąsiaduje z Mali od północy. Kraj ten od lat prowadzi walkę z islamskimi rebeliantami na własnym terytorium. Ataki północnoafrykańskiej filii Al-Kaidy, Al-Kaidy Islamskiego Maghrebu (AQIM), są często wymierzone w przedstawicieli algierskich władz.

Źródło: PAP