Trzy lata temu porwali je dżihadyści. Niektóre odmówiły powrotu do domu


O porwaniu ponad dwustu uczennic z liceum w Chibok na północnym wschodzie Nigerii było głośno na całym świecie. W sobotę osiemdziesiąt dwie z nich odzyskały wolność. Jak jednak wyjaśnia w rozmowie z Reutersem zaangażowany w negocjacje z bojownikami mediator, nie wszystkie dziewczęta zdecydowały się wrócić do domu.

W sobotę bojownicy z ugrupowania Boko Haram uwolnili 82 uczennice z grupy ponad dwustu, które porwali w kwietniu 2014 roku. Dziewczęta były wtedy w wieku od 12 do 17 lat. Sprawa ich uprowadzenia przyciągnęła uwagę całego świata i spotkała się z międzynarodowym potępieniem. Dziewczęta uwolniono w zamian za wydanie niektórych spośród przetrzymywanych przez nigeryjskie władze członków organizacji.

"Boją się nieznanego"

Zannah Mustapha, prawnik i zaangażowany w negocjacje z bojownikami mediator, wyjaśnia w rozmowie z dziennikarzami Reutersa, że niektóre z porwanych dziewcząt odmówiły powrotu do domu. Powody mogą być różne - pisze agencja - część mogła ulec radykalizacji, inne mogą obawiać się powrotu do dawnego życia lub czuć wstyd.

- Nigdy nie rozmawiałem z nimi o powodach - tłumaczy Mustapha. - Nie jest moją rolą jako mediatora, by zmuszać je do powrotu - dodaje.

82 dziewczęta, które zostały uwolnione w sobotę, to druga grupa oswobodzonych licealistek. W październiku dżihadyści wypuścili 21 młodych kobiet. W ciągu ostatnich trzech lat niektóre z uczennic uciekły lub zostały odnalezione przez wojsko. Szacuje się jednak, że w rękach Boko Haram wciąż znajduje się 113 licealistek.

Nigeryjska psycholog Fatima Akilu wyjaśnia, że między wieloma uprowadzonymi dziewczętami a porywaczami tworzy się więź emocjonalna. Część z nich może nie chcieć rezygnować z życia u boku męża - bojownika.

- Wykształca się u nich syndrom sztokholmski, identyfikują się ze swoimi porywaczami i chcą zostać - opowiada.

- Niektóre nie wiedzą, co je czeka i boją się nieznanego. Nie wiemy, jak silną presję, by nie wracały, wywierają ich mężowie - dodaje.

CZYTAJ RÓWNIEŻ: W niewoli dżihadystów zaszła w ciążę. Tęskni za mężem bojownikiem

Zannah Mustapha wyjaśnia, że w przyszłości rozmowy między bojownikami Boko Haram i nigeryjskim rządem mają dotyczyć nie tylko uwolnienia pozostających w niewoli dziewcząt, ale także zakończenia konfliktu na północnym wschodzie kraju.

W czasie siedmiu lat rebelii bojownicy Boko Haram zabili około 15 tysięcy osób. W wyniku konfliktu domy opuściły ponad dwa miliony mieszkańców Nigerii.

- Mimo że udało się nam odzyskać część dziewcząt, nie czuję, żebyśmy dokonali dużego postępu - ocenia Mustapha. - Od czasu uwolnienia 21 licealistek jak wiele osób zginęło w zamachach samobójczych? - dodaje.

Prezydent Nigerii Muhammadu Buhari obiecywał w czasie kampanii wyborczej w 2015 r., że bezlitośnie rozprawi się bojownikami. Armii udało się odzyskać część terenów początkowo zajętych przez Boko Haram, jednak niektóre terytoria na północnym wschodzie kraju wciąż zagrożone są atakami ze strony dżihadystów.

Autor: kg/sk/jb / Źródło: Reuters