Trump: zobaczymy, czy dojdzie do spotkania z Kimem


Rzeczniczka Białego Domu zapewniała we wtorek, że amerykańska administracja wciąż ma nadzieję, iż dojdzie do spotkania Donalda Trumpa z Kim Dzong Unem. Niewiele później o losy szczytu zapytany został przez dziennikarzy sam prezydent USA. - Zobaczymy - odpowiedział.

- Decyzji nie ma, w ogóle nas nie zawiadomiono. Niczego nie widzieliśmy, niczego nie słyszeliśmy - stwierdził Trump, gdy zapytano go, czy dojdzie do jego spotkania z Kimem.

Wcześniej rzeczniczka Białego Domu Sarah Sanders zapewniała, że amerykańskiej administracji wciąż zależy na rozmowach.

- Nadal mamy nadzieję, że spotkanie się odbędzie i będziemy ku temu zmierzać, ale jednocześnie jesteśmy przygotowani, że mogą być to trudne negocjacje - powiedziała Sanders w wywiadzie dla telewizji Fox News.

- Prezydent jest gotowy, jeśli spotkanie się odbędzie. Jeśli nie, będziemy kontynuować maksymalną presję - podkreśliła rzeczniczka Białego Domu.

Doradca prezydenta do spraw bezpieczeństwa narodowego John Bolton powiedział z kolei w wywiadzie dla Fox News Radio, że wciąż istnieją szanse na to, iż szczyt się odbędzie.

- Staramy się być jednocześnie optymistami i realistami - wyjaśnił. - Zamierzamy uczynić wszystko co możliwe, by spotkanie się powiodło, ale nie zamierzamy rezygnować z celu tego spotkania, jakim jest pełna, dająca się zweryfikować i nieodwracalna denuklearyzacja Korei Północnej - dodał.

Nie dla "denuklearyzacji w stylu libijskim"

Korea Północna zagroziła odwołaniem spotkania Kim Dzong Una z prezydentem USA z powodu trwających amerykańsko-południowokoreańskich manewrów wojskowych. Pjongjang odwołał w związku z tym zaplanowane na środę rozmowy na wysokim szczeblu z Koreą Południową.

Agencja KCNA nazwała trwające od piątku doroczne manewry sił powietrznych USA i Korei Południowej o kryptonimie "Max Thunder" prowokacją i próbą przed dokonaniem inwazji na Koreę Północą.

Następnie KCNA, powołując się na najwyższe władze KRLD, napisała, że szczyt, który miałby polegać na jednostronnym przedstawieniu żądań amerykańskich wobec Korei Północnej w sprawie denuklearyzacji, nie jest dla niej interesujący.

Północnokoreańska agencja przytoczyła słowa wiceministra spraw zagranicznych Kima Kie Gwana, który stwierdził, że o losach szczytu i przyszłości stosunków dwustronnych przesądzi podejście Amerykanów. Jeśli będą oni naciskać na "denuklearyzację w stylu libijskim", to nic z tego nie będzie - miał powiedzieć wiceminister. Po zlikwidowaniu programu jądrowego dyktator Libii Muammar Kaddafi został w końcu obalony i zamordowany przy wsparciu Zachodu.

Jak dodał szef północnokoreańskiego MSZ, prezydent USA Donald Trump może w związku z tym zapisać się w pamięci, jako "przegrany prezydent", jeśli tylko podąży śladem swych poprzedników.

Spotkanie Trumpa i Kima jest planowane na 12 czerwca w Singapurze.

Rzeczniczka Departamentu Stanu USA Heather Nauert poinformowała we wtorek, że administracja nadal pracuje nad przygotowaniem tego szczytu, a jej resort nie otrzymał informacji od władz Korei Północnej o jego odwołaniu.

Korea gotowa do rozmów?

Korea Północna, która od lat pracuje nad rozwojem broni nuklearnej i balistycznej, w 2017 roku przeprowadziła szóstą i zarazem największą dotąd próbę ładunku nuklearnego oraz kilka prób rakiet balistycznych. Po wystrzeleniu międzykontynentalnej rakiety balistycznej (ICBM) pod koniec listopada ubiegłego roku reżim ogłosił, że jest w stanie dokonać ataku atomowego na całe kontynentalne terytorium Stanów Zjednoczonych.

Jednak 9 kwietnia rząd Korei Północnej poinformował Waszyngton, że Kim Dzong Un jest gotów rozmawiać na temat programu nuklearnego swego kraju z prezydentem USA. Trump nieoczekiwanie przyjął ofertę spotkania z Kimem.

Autor: mm//kg / Źródło: PAP