Biały Dom: Trump powie na szczycie NATO, że USA to nie świnka skarbonka


Prezydent USA Donald Trump powie przywódcom państw NATO podczas lipcowego szczytu w Brukseli, że jego kraj nie jest "świnką skarbonką", dzięki której utrzymywane jest światowe bezpieczeństwo - zapowiedział zastępca rzecznika Białego Domu Hogan Gidley.

- To, co prezydent Donald Trump zamierza uczynić podczas rozmów z przywódcami NATO - wciąż mając na uwadze ochronę narodu amerykańskiego i trwanie przy boku naszych partnerów i sojuszników - to ostrzec, że Ameryka, którą niekiedy postrzega się jak świnkę skarbonkę, dzięki której finansowane jest bezpieczeństwo świata, nie ma zamiaru tego dalej czynić - zaznaczył.

Przedstawiciel biura prasowego Białego Domu użył określenia "the World's piggy bank" w odniesieniu do zaangażowania USA w finansowanie NATO.

Najbliższy szczyt Sojuszu Atlantyckiego, w którym weźmie też udział prezydent Trump, zaplanowano na 11-12 lipca w Brukseli.

Zastępca rzecznika Białego Domu powiedział również dziennikarzom, że "Stany Zjednoczone nie uznają jakichkolwiek rosyjskich prób aneksji Półwyspu Krymskiego".

W związku ze zbliżającym się spotkaniem prezydenta USA Donalda Trumpa z prezydentem Rosji Władimirem Putinem, do którego dojdzie 16 lipca w Helsinkach, światowe media spekulują, czy Trump będzie gotów do ustępstw wobec Kremla w sprawie Krymu. Przypominają, że amerykański prezydent nie ukrywa swej fascynacji "silnym człowiekiem rządzącym na Kremlu", a podczas spotkania G7 w Kanadzie zasugerował, że Krym jest rosyjski, ponieważ mówi się tam po rosyjsku.

List Trumpa do światowych przywódców

Przeświadczenie, że Stany Zjednoczone sponsorują NATO towarzyszy Donaldowi Trumpowi od dawna. Niejednokrotnie dawał wyraz swemu niezadowoleniu z obecnego stanu rzeczy.

Dziennik "The New York Times" podał we wtorek, że w czerwcu prezydent USA wysłał pełne stanowczych sformułowań oficjalne pisma do przywódców kilku państw NATO: Niemiec, Belgii, Norwegii i Kanady, żądając zwiększenia wydatków na obronę i grożąc zmniejszeniem obecności wojsk USA.

W listach, do których dotarł dziennik "NYT", Donald Trump zaznaczył, że sojusznicy nie zrobili w ciągu minionego roku wystarczająco wiele, by równomiernie rozłożyć obciążenia związane z wydatkami na obronność.

"Zgodnie z tym, co mówiliśmy podczas kwietniowej wizyty, w Stanach Zjednoczonych rośnie frustracja, że niektórzy sprzymierzeńcy nie poprawili się tak, jak obiecywali" - napisał Trump w liście do kanclerz Niemiec Angeli Merkel. "Stany Zjednoczone nadal przeznaczają więcej środków na obronę, podczas gdy gospodarka Europy, w tym Niemiec, radzi sobie dobrze, a wyzwania w zakresie bezpieczeństwa są ogromne. To nie jest już dla nas zrównoważone" - ocenił.

"Coraz trudniej będzie wytłumaczyć amerykańskim obywatelom, dlaczego niektóre kraje nie ponoszą wspólnego ciężaru bezpieczeństwa NATO, podczas gdy amerykańscy żołnierze poświęcają życie za granicą lub wracają do domu ciężko ranni" - dodał w liście Trump.

"Fundamentalne niezrozumienie zasad" działania NATO

"NYT" odnotowuje, że podobny język został użyty w listach wysłanych do premiera Kanady Justina Trudeau, premier Norwegii Erny Solberg i premiera Belgii Charlesa Michela. Trump zaznacza w nich, że rozumie "krajową presję polityczną" wywieraną przez przeciwników zwiększania wydatków wojskowych, odnotowując przy tym, że sam przeznaczył "znaczny kapitał polityczny na zwiększenie wydatków wojskowych" USA.

Jak zauważa "NYT", Trump skarży się, że wiele krajów Sojuszu Północnoatlantyckiego nie wywiązuje się z podjętego na szczycie NATO w Newport w Walii w 2014 roku zobowiązania do zwiększenia nakładów na obronę do 2 proc. PKB.

"Amerykańscy prezydenci od dawna skarżą się na brak podziału obciążeń miedzy krajami członkowskimi NATO, ale prezydent Trump posunął tę krytykę znacznie dalej, stwierdzając, że niektórzy z najbliższych sojuszników Stanów Zjednoczonych to w istocie naciągacze, którzy nie spłacili swoich długów wobec organizacji, co jest fundamentalnym niezrozumieniem zasad jej funkcjonowania" - ocenia "NYT".

Autor: pk\mtom / Źródło: PAP

Tagi:
Raporty: