"Trudno wyobrazić sobie sytuację, aby wszystkie urządzenia na raz uległy awarii"

"Okoliczności najbardziej wskazują na porwanie"
"Okoliczności najbardziej wskazują na porwanie"
TVN 24
Kokpit B777. Bez przeszkolenia nie da się rady opanować maszynyTVN 24

- Okoliczności rzeczywiście najbardziej wskazują na porwanie - mówi o zaginionym B777 Michał Fiszer, były pilot wojskowy. Jego zdaniem, jest "trudne do wyobrażenia", aby w samolocie doszło jednocześnie do awarii wszystkich urządzeń komunikacyjnych.

Fiszer odnosił się do informacji podanych na konferencji prasowej przez premiera Malezji, Nadżiba Razaka. Oznajmił on, że zaginiony od tygodnia samolot mógł zostać porwany, a systemy komunikacyjne mogły zostać celowo wyłączone. - System komunikacji samolotu (ACARS) został wyłączony tuż przed tym jak dotarł nad wschodnie wybrzeże półwyspu, a potem, niedaleko granicy między Malezją a Wietnamem, kontrola lotu stwierdziła, że transponder został wyłączony - dodał.

Skomplikowane zadanie

Zdaniem Fiszera, jest "trudno wyobrazić" sobie sytuację, kiedy wszystkie wymienione przez premiera urządzenia jednocześnie ulegają awarii. - Wyłączają się tylko wtedy, kiedy dojdzie do całkowitej awarii zasilania, co też jest praktycznie niemożliwe - stwierdził. W obliczu najnowszych informacji, w ocenie eksperta okoliczności najbardziej wskazują na porwanie. Choć "nie można niczego wykluczyć" bo lotnictwo zna różne pozornie nieprawdopodobne zbiegi okoliczności, które doprowadziły do katastrof. Jednak gdyby doszło do awarii, to załoga powinna informować o problemach, a nic takiego nie zrobiła. Zakładając, że samolot porwano, terrorysta musiał dobrze znać Boeinga 777, aby sprawnie go pilotować i wyłączyć kluczowe urządzenia komunikacyjne. - Normalny człowiek nie jest w stanie tego zrobić. Tam jest kilka tysięcy różnych przełączników i urządzeń. To wymaga długich szkoleń - mówi Fiszer. Porywacz mógł też skutecznie sterroryzować załogę, tak aby ta wykonywała jego polecenia.

Ile paliwa było w baku?

Były wojskowy zastrzega, że porywacz kierując samolot nad Ocean Indyjski mógł myśleć, iż ma wielki zapas paliwa. - Bo przeczytał w sieci, że B777 ma zasięg transkontynentalny - przypuszcza Fiszer. W rzeczywistości zasięg maksymalny to czysta teoria, bo samoloty pasażerskie zabierają tyle paliwa, ile potrzeba na dolecenie do celu plus rezerwa bezpieczeństwa.

- Jeśli szczątki zostaną odnalezione i uda się wyłowić czarne skrzynki w ciągu roku, to powinno udać się odtworzyć ich zapisy - mówi Fiszer. Na Oceanie Indyjskim będzie je jednak zdecydowanie trudniej znaleźć, bo jest głębsze od Morza Południowochińskiego, gdzie pierwotnie poszukiwano maszyny z 239 osobami na pokładzie.

Autor: mk/kka / Źródło: tvn24.pl

Źródło zdjęcia głównego: Wikipedia (CC BY-SA 2.0) | Alex Beltyukov

Raporty: