Tragedia na Manhattanie. Niania zadźgała podopiecznych?


Nowojorska policja stanęła przed trudnym zadaniem wyjaśnienia morderstwa dwójki małych dzieci. Sprawcą i jedynym świadkiem jest najprawdopodobniej ich niania. Kobieta jednak podcięła sobie gardło i znajduje się w stanie krytycznym.

Do zabójstwa dwójki małych dzieci w wieku dwóch i sześciu lat doszło w czwartek po południu czasu miejscowego w zamożnej dzielnicy Manhattanu, położonej tuż obok Central Parku. Zabójstwo na Manhattanie Według policji jedynym świadkiem i najprawdopodobniej zabójcą jest 50-letnia niańka dwójki małych dzieci. Kobieta została znaleziona w ciężkim stanie z raną w szyi, którą według policji zadała sobie sama. 50-latka trafiła do szpitala i wprowadzono ją w śpiączkę. Nie wiadomo kiedy i czy odzyska przytomność, tak aby policja mogła ją przesłuchać. Ciała dzieci znalazła ich matka, po powrocie z basenu z swoim trzecim, trzyletnim, dzieckiem. Policję wezwali sąsiedzi, zaalarmowani głośnym krzykiem kobiety. Dzieci natychmiast przewieziono do szpitala, ale można było jedynie stwierdzić ich zgon z powodu licznych ran kłutych. Policjanci w apartamencie znaleźli też ciężko ranną niańkę, leżącą obok zakrwawionego noża kuchennego. Ojciec dzieci, jeden z dyrektorów telewizji CNBC, w momencie tragedii był poza Nowym Jorkiem w podróży służbowej. O śmierci dzieci dowiedział się na lotnisku od policjantów, których specjalnie wysłano w tym celu.

Autor: mk//gak / Źródło: Reuters