"To nie jest worek kartofli. Trzeba szanować ludzki poryw"

 
Władze Moskwy odmawiają zgody na wiec zwolenników PutinaVladimir Fofanov / sxc.hu

Władze Moskwy nie zgodziły się na zaplanowany przed murami Kremla 200-tysięczny wiec poparcia dla Władimira Putina, kandydującego w marcowych wyborach prezydenckich. Powód? Za dużo uczestników i miejsce nieprzystosowane do takich akcji. Stołeczne władze chcą zaproponować inne miejsce, sugerują też zmniejszenie liczby uczestników o połowę. - To nie jest worek kartofli. Trzeba szanować ludzki poryw - oburzał się wiceszef putinowskiego sztabu, Aleksiej Anisimow.

Wiec na Placu Maneżowym przed murami Kremla miał poprzedzić przemarsz stronników Putina. Mieli oni wyruszyć z placu przed Dworcem Białoruskim ulicą Twerską i na koniec dotrzeć na Plac Maneżowy.

23 lutego obchodzony jest w Rosji jako Dzień Obrońcy Ojczyzny (dawniej - Dzień Armii Radzieckiej). Jest to dzień wolny od pracy.

Bo wiec grozi paraliżem miasta

Wicemer Moskwy Aleksandr Gorbienko odmówił zgody na wiec, bo - jak mówi - manifestacja z tak dużą liczbą uczestników sparaliżowałaby miasto. Ponadto - jak zauważył - Plac Maneżowy nie jest przystosowany do tak wielkich akcji.

Gorbienko obiecał, że stołeczne władze zaproponują organizatorom inne miejsce na tę demonstrację. Zasugerują też zmniejszenie liczby uczestników do 100 tys. osób.

Tymczasem sztab wyborczy Putina ocenił decyzję włodarzy Moskwy jako "przejaw braku szacunku do kandydata". Największe oburzenie wśród sztabowców premiera wywołała sugestia ograniczenia liczebności akcji.

Wcześniej ukarano ich grzywną. Zapłacił sam premier

Nie jest to pierwszy spór władz Moskwy ze sztabem Putina. Po poprzedniej manifestacji poparcia dla premiera - 4 lutego na Górze Pokłonnej, przy Prospekcie Kutuzowa - sztabowcy Putina zostali ukarani grzywną w wysokości 1000 rubli (33,45 USD) za przekroczenie anonsowanej liczby uczestników. Według policji, w demonstracji wzięło udział 140 tys. ludzi, podczas gdy organizatorzy mieli zezwolenie na 15 tys. osób.

Sztab Putina w sobotę uregulował grzywnę. Pieniądze na jej pokrycie wyłożył sam szef rządu. - Nie chodzi o kwotę. Nie jest ona duża. Jednak on udzielił moralnego poparcia tym ludziom, którzy wystąpili w obronie kraju, którzy poparli jego. Jesteśmy mu za to wdzięczni - oświadczyła wiceszefowa partii Patrioci Rosji Nadieżda Korniejewa po zapłaceniu kary.

Wcześniej władze Moskwy wielokrotnie odmawiały zgody na manifestacje antyputinowskiej opozycji na Placu Maneżowym.

Manifestacje w innych miastach

Demonstracje poparcia dla Putina odbyły się w sobotę w innych miastach. Manifestacje takie zorganizowano m.in. w Tomsku, Czycie, Barnaule, Samarze, Kirowie, Biełgorodzie, Tule i Krasnodarze.

Największa demonstracja odbyła się w Barnaule w Kraju Ałtajskim. Wzięło w niej udział ok. 9 tys. ludzi. W Czycie na Syberii, gdzie temperatura powietrza spadła poniżej minus 30 stopni Celsjusza, manifestowało 2 tys. osób.

Nie straszny im mróz

Silny mróz nie odstraszył zwolenników szefa rządu również w Kirowie, 920 km na wschód od Moskwy, gdzie przy temperaturze minus 25 stopni C na tamtejszy Plac Teatralny przyszło ok. 5 tys. ludzi. W Tule, 190 km na południowy zachód od stolicy FR, za Putinem agitował wicepremier Dmitrij Rogozin. W wiecu uczestniczyło 4 tys. osób.

Akcje te mają stanowić przeciwwagę dla wielotysięcznych manifestacji organizowanych od dwóch miesięcy w Moskwie przez opozycję, protestującą przeciwko sfałszowaniu wyników grudniowych wyborów do Dumy Państwowej, izby niższej parlamentu Rosji, i domagającą się odejścia Putina.

Wybory prezydenckie w Rosji odbędą się 4 marca.

Źródło: PAP

Źródło zdjęcia głównego: Vladimir Fofanov / sxc.hu