"To my jesteśmy władzą!". 60 zatrzymała policja

Aktualizacja:

Moskiewska policja zatrzymała w sobotę około 60 osób, które chciały kontynuować demonstrację po oficjalnym wiecu opozycji przeciwko wyborowi Władimira Putina na prezydenta Rosji. Według agencji ITAR-TASS, wśród zatrzymanych jest lider Frontu Lewicy Siergiej Udalcow.

Po wiecu opozycji w Moskwie część uczestników chciała kontynuować protest. Zatrzymano 60 osób, w tym lidera Frontu lewicy Siergiej Udalcow. Gdy zabierała go policja, tłum krzyczał "Wstyd!".

Demonstracja spokojna

Prawdziwa opozycja nie została dopuszczona do wyścigu wyborczego. A mimo to władzom potrzebne były masowe fałszerstwa. Garri Kasparow, lider OGF

Sama legalna demonstracja, która rozpoczęła się o godzinie 10 polskiego czasu, przebiegła spokojnie. Według organizatorów w demonstracji uczestniczyło mniej więcej 25 tys. osób. Policja liczbę uczestników oszacowała na 10 tys. ludzi.

Zgromadzeni skandowali: "Rosja bez Putina!", "Putin nie jest naszym prezydentem!", "Oddajcie nam wybory!" i "To my jesteśmy władzą!".

Wśród występujących - oprócz przywódców opozycji, w tym lidera zdelegalizowanej Republikańskiej Partii Rosji (RPR) Władimira Ryżkowa i szefa Zjednoczonego Frontu Obywatelskiego (OGF) Garriego Kasparowa - byli niezależni obserwatorzy niedzielnych wyborów prezydenckich. Opowiedzieli oni o licznych przypadkach fałszerstw. - Ta władza nie ma legitymacji. Owszem, przestraszyła się i poszła na ustępstwa. Nie zamierza jednak przeprowadzić kompleksowych reform politycznych - oświadczył Ryżkow.

Mieszkańcy Rosji o proteście (Reuters)
Mieszkańcy Rosji o proteście (Reuters)Reuters

Wielki protest 1 maja?

Przywódca RPR zaprzeczył, jakoby opozycja nie miała programu politycznego. - Będziemy żądać wolności słowa oraz nowych wyborów parlamentarnych i prezydenckich na podstawie nowej ordynacji. Będziemy też żądać zniesienia cenzury i uwolnienia więźniów politycznych - zapowiedział Ryżkow.

Kasparow określił niedzielne głosowanie jako "operację specjalną władz z wykorzystaniem wszystkich rezerw administracyjnych". - Prawdziwa opozycja nie została dopuszczona do wyścigu wyborczego. A mimo to władzom potrzebne były masowe fałszerstwa - zauważył lider OGF.

Najbardziej radykalny był szef Frontu Lewicy Siergiej Udalcow, który wezwał oponentów Putina do masowych wystąpień ulicznych i strajków. Udalcow podkreślił, że 1 maja na ulice Moskwy powinien wyjść co najmniej milion ludzi.

Zatrzymani w Petersburgu

Władze Moskwy podjęły nadzwyczajne środki bezpieczeństwa. Na wszystkich ulicach i placach w centrum miasta obecne były setki policjantów, funkcjonariuszy sił specjalnych policji (OMON).

Antyputinowskie manifestacje odbyły się też w kilku innych miastach, w tym w Petersburgu, Niżnym Nowogrodzie, Jekaterynburgu, Ufie i Nowosybirsku. W Petersburgu organizatorzy nie mieli zezwolenia na swoją akcję. OMON zatrzymał około 50 osób.

Ostatni raz duże demonstracje miały miejsce w poniedziałek, po weekendzie wyborczym. Na placu w centrum Moskwy zgromadziło się około 20 tysięcy ludzi. Wzięli w niej udział przedstawiciele różnych skrzydeł rosyjskiej opozycji, którzy wyrazili jedność w dążeniu do zmuszenia władz do rozpisania nowych wyborów.

Główna demonstracja w poniedziałek przebiegła spokojnie. Do starć z OMON-em doszło dopiero po zakończeniu legalnego protestu, kiedy część demonstrantów chciała nielegalnie rozbić namioty i protestować bezterminowo. Policja brutalnie wkroczyła do akcji aresztując około 250 osób. Kolejne 300 zostało zatrzymanych w Sankt Petersburgu.

Źródło: PAP, Reuters