Była premier trafi przed sąd. Za aferę ryżową

Byłej premier grozi 10 lat więzieniaGerd Seidel

Sąd Najwyższy Tajlandii ogłosił, że zajmie się sprawą byłej premier Yingluck Shinawatry, oskarżonej o zaniedbania w związku z rządowym programem dotacji dla plantatorów ryżu, który spowodował miliardowe straty. Grozi jej kara do 10 lat więzienia.

- Sędziowie uznali, że ta sprawa mieści się w kompetencjach Sądu Najwyższego, więc przyjęliśmy ją do rozpatrzenia - poinformował sędzia Veeraphol Tangsuwan. Pierwsza rozprawa odbędzie się 19 maja - dodał. Była premier, która w czwartek nie pojawiła się w sądzie, odrzuca stawiane jej zarzuty jako politycznie motywowane.

Zamach stanu położył kres jej rządom

Rząd Yingluck Shinawatry został odsunięty od władzy w drodze wojskowego zamachu stanu w maju 2014 roku, po miesiącach społecznych antyrządowych protestów. W styczniu tymczasowy parlament wyznaczony przez władze wojskowe przeprowadził wobec Yingluck procedurę impeachmentu, uznając ją za winną korupcji w związku z programem dotacji i nakładając na nią pięcioletni zakaz zajmowania stanowisk publicznych. W ramach rządowego programu dopłat rolnikom płacono za ryż nawet o połowę więcej niż wynosiła cena rynkowa. Ministerstwo finansów podało w lutym, że w państwowych magazynach wciąż zalega ok. 17,5 mln ton niesprzedanego ryżu, a straty finansowe wynoszą w przeliczeniu blisko 16,5 mld dolarów. Zdaniem krytyków byłej premier było to populistyczne przedsięwzięcie, korzystne dla mieszkańców wsi, którzy stanowią wierny elektorat rodziny Shinawatrów. Yingluck broniła się, mówiąc, że dopłaty stanowiły niezbędną pomoc dla najbiedniejszych plantatorów ryżu, którzy wcześniej nie otrzymywali wsparcia od państwa.

Wyeliminować Shinawatrów

Według zwolenników Yingluck decyzja Sądu Najwyższego to kolejny krok podjęty przez wspierających monarchię wojskowych do wyeliminowania z polityki wpływowego klanu Shinawatrów, a zwłaszcza przebywającego poza krajem brata Yingluck, Thaksina, również byłego premiera - pisze Reuters. Cytowany przez agencję analityk Kan Yuenyong ostrzega, że armia musi teraz "postępować ostrożnie", aby jej działania nie doprowadziły do wybuchu kolejnych protestów.

Autor: mtom / Źródło: PAP

Źródło zdjęcia głównego: Gerd Seidel