Tajemnica 20 ukraińskich T-64. Co czołgi robiły na Krymie?


Rosyjskie wojsko zaczęło zbierać pozostawione przez Ukraińców na Krymie uzbrojenie i zgodnie z deklaracją Kremla, szykować się do oddania go właścicielom. W pierwszej kolejności na pociągi załadowano między innymi około 20 czołgów T-64. Przed interwencją rosyjską nie stacjonowały na półwyspie.

Czołgi załadowano na pociąg w wiosce Gwardyjskoje, kilkanaście kilometrów od stolicy Krymu, Symferopola. Łącznie jest to około 20 T-64BV, czyli w jednej z nowszych wersji, ale i tak pamiętającej czasy ZSRR. Nie sprecyzowano czy odesłano je już na Ukrainę.

Przywiezione na darmo

Nie jest jasne, skąd czołgi wzięły się na Krymie. Formalnie nie stacjonowała tam żadna ukraińska jednostka zmechanizowana. Prawdopodobnie dostarczono je już po rozpoczęciu rosyjskiej interwencji. W internecie można znaleźć nagrania, jakoby pokazujące pociąg wyładowany około 20 T-64BV wjeżdżający na Krym ósmego marca, ponad tydzień po pojawieniu się na półwyspie "anonimowych" żołnierzy.

Pomimo tego, czołgów nie wykorzystano. Nie ma żadnych dowodów na to, że w ogóle wyjechały z bazy, do której przywieziono je pociągiem. Prawdopodobnie zabrakło woli politycznej, aby nakazać ukraińskim jednostkom stacjonującym na Krymie coś innego niż bierny opór.

Na inny pociąg załadowano też około setki ciężarówek i różnych pojazdów pomocniczych. Jak zaznaczał zawiadujący akcją rosyjski pułkownik Rusłam Kamałow, ukraiński sprzęt jest w "tragicznym stanie". - Najnowszą ciężarówkę wyprodukowano w 1991 roku - stwierdził.

Kreml zapewnia, że zwróci Ukraińcom cały sprzęt, który należał do jednostek do końca wiernych Kijowowi. Nie wiadomo jednak, jak Rosjanie będą oceniać, która jednostka się kwalifikuje, bowiem praktycznie w każdej część żołnierzy zdecydowała się zmienić strony. Bardzo nieliczne do końca w całości opierały się Rosjanom.

Autor: mk//gak / Źródło: Reuters, tvn24.pl

Raporty: