Rok obfitujący w wydarzenia. Szwajcarscy populiści z mniejszym poparciem


Uzyskała co prawda wynik o blisko 4 punkty procentowe gorszy niż w 2015 roku, ale to rządząca populistyczno-prawicowa SVP wygrała niedzielne wybory parlamentarne w Szwajcarii. Dobre rezultaty osiągnęły partie proekologiczne - Zielona Partia Szwajcarii (GPS) będzie czwartą siłą w parlamencie.

O ostatecznych rezultatach wyborów pisze w poniedziałek AFP. Wynika z nich, że zwycięska SVP (Szwajcarska Partia Ludowa), która w kampanii stawiała na nastroje antyimigracyjne, uzyskała 25,6 proc. głosów, zdobywając 54 mandaty w Radzie Narodowej, niższej izbie parlamentu, czyli o 12 mniej niż przed czterema laty.

Na drugim i trzecim miejscu, również z gorszymi wynikami niż w 2015 roku, uplasowały się Socjaldemokratyczna Partia Szwajcarii (SP) i Wolna Demokratyczna Partia Szwajcarii (FDP-L), które zdobyły odpowiednio 39 i 29 mandatów.

Na czwartą pozycję w parlamencie wysunęła się za to Zielona Partia Szwajcarii (GPS), która uzyskała 13,2 proc. głosów; tym samym w przyszłym parlamencie będzie miała 28 przedstawicieli, o 17 więcej niż dotychczas. Jednocześnie swój wynik znacząco poprawiła także Zielona Partia Liberalna Szwajcarii (GLP), którą poparło 7,8 proc. wyborców. W Radzie Narodowej zasiądzie jej 16 deputowanych.

GPS w tegorocznym głosowaniu pokonała Chrześcijańsko-Demokratyczną Partię Ludową Szwajcarii (CVP), która do izby niższej wprowadzi 25 deputowanych.

AFP zaznacza, że ze względu na dobry wynik GPS liczy, że po raz pierwszy będzie miała swojego przedstawiciela w rządzie Szwajcarii, czyli Radzie Federalnej. W tym siedmioosobowym gremium prezydentura rotacyjnie trafia po kolei do każdego z członków, a Rada podejmuje decyzje na zasadzie konsensusu. Obecnie SVP, socjaldemokraci i liberałowie mają w niej po dwóch przedstawicieli, a chadecy z CVP - jednego.

Agencje przed wyborami spekulowały, że dobry wynik wyborczy mógłby dać Zielonym do ręki argument, że zasługują na własnego przedstawiciela w Radzie Federalnej. Dpa wskazywała jednak, że zgodnie ze szwajcarskim zwyczajem politycznym kwestia taka jest brana pod uwagę dopiero wtedy, gdy dana partia odnotowuje znaczący wzrost poparcia w co najmniej dwóch wyborach z rzędu. Przez ostatnie 60 lat krajem rządziły praktycznie te same cztery największe ugrupowania i Zielonych wśród nich nie było.

Parlamentarzyści z obu izb Zgromadzenia Federalnego, Rady Narodowej i Rady Kantonów, mają mianować członków Rady Federalnej 11 grudnia.

W niedzielę Szwajcarzy wybierali na czteroletnią kadencję nowy skład obu izb krajowego parlamentu, czyli Zgromadzenia Federalnego: 200-osobowej Rady Narodowej i 46-osobowej Rady Kantonów. Do głosowania uprawnionych było 5,3 mln z 8,2 mln mieszkańców Szwajcarii.

Lokale wyborcze były czynne do godz. 12, bo większość Szwajcarów woli głosować korespondencyjnie, żeby uniknąć stania w kolejce. Szacuje się, że w tym roku uczyniło tak do 90 proc. uprawnionych do głosowania obywateli.

Frekwencja wyborcza wyniosła poniżej 50 proc., co politolodzy tłumaczą faktem, że Szwajcarzy własne zdanie na temat polityki mogą wyrażać co najmniej czterokrotnie w organizowanych często referendach.

Rok nietypowo bogaty w wydarzenia

Agencja AP pisze, że zamożna Szwajcaria, w której skomplikowany system podziału i wzajemnej kontroli władz zapewnia stabilny krajobraz polityczny, okazjonalnie wstrząsany jedynie wynikami referendów, ma za sobą rok nietypowo bogaty w wydarzenia. Studenci i inni obywatele masowo uczestniczyli w marszach na rzecz ochrony klimatu i odbył się wielki protest kobiet z udziałem kilkudziesięciu tysięcy osób, domagających się równych wynagrodzeń dla obu płaci za tę samą pracę, większego równouprawnienia, a także walki ze zjawiskiem molestowania seksualnego i przemocą.

W kraju kwestie środowiskowe odbijają się głośnym echem. Organizacja Glacier Monitoring Switzerland alarmuje, że w ciągu ostatnich 10 lat Szwajcaria utraciła 15 proc. swoich lodowców, a przy obecnym tempie ocieplania się klimatu kraj do 2100 roku może stracić je wszystkie.

Autor: pqv//now / Źródło: PAP