Szukają śladów od 36 lat. Wydobyli kości


Zaginięcie Emanueli Orlandi od 36 lat nie daje spokoju jej bliskim. 22 czerwca 1983 roku 15-letnia wtedy dziewczyna wyszła z domu na lekcję gry na flecie. Nigdy z niej nie wróciła. W połowie lipca otwarto dwa groby na watykańskim cmentarzu Campo Santo Teutonico. Nie pomogło to w rozwiązaniu zagadki zaginięcia nastolatki, przyniosło za to kolejne pytania, ale i nowe odkrycia. W okolicy znaleziono ossuaria, a w sobotę wydobyto z nich kości.

W połowie lipca śledczy zbadali groby dwóch księżniczek - Sophie von Hohenlohe i Carlotty Federiki Meklemburskiej - spoczywających na watykańskim cmentarzu Campo Santo Teutonico.

Kierunek poszukiwań wskazała im anonimowa przesyłka do prawniczki rodziny zaginionej Emanueli, w której znajdowały się: zdjęcie figury anioła z tabliczką z napisem "Requiescat In Pace" i krótką notkę, w której ktoś napisał: "szukajcie tam, gdzie wskazuje anioł".

Pierwsze badania, zamiast pomóc w rozwiązaniu zagadki zaginięcia nastolatki, przyniosły kolejne pytania. Okazało się bowiem, że groby, w których spoczywać miały dwie księżne, były puste.

ZAGINIĘCIE EMANUELI ORLANDI. CZYTAJ WIĘCEJ >

Prawniczka Orlandich: Dla nas to niewyobrażalne
Prawniczka Orlandich: Dla nas to niewyobrażalneFilip Mikołajczak

Wydobyli kości

Badania sprzed kilku tygodni przyniosły jednak nowe odkrycie. W okolicach grobów księżniczek, pod podłogą pobliskiego budynku zlokalizowano ossuaria.

W sobotę eksperci wydobyli z nich kości.

Śledczy nie przekazali, do kogo mogły należeć odkryte szczątki. Na miejscu poddano je wstępnej analizie, jednak dokładne badania mają być przeprowadzone w najbliższych dniach.

Jak podało BBC, kości mogą należeć do księżniczek, których szczątków nie odnaleziono podczas pierwszego badania. Mogły trafić w nowe miejsce podczas prac konserwatorskich w latach 60. lub 70.

Tajemnicze zaginięcie sprzed 36 lat

Zaginięcie Emanueli Orlandi od 36 lat nie daje spokoju jej bliskim. W tajemniczej sprawie poszukiwań drobnej brunetki pojawiało się wiele tropów, jednak żaden z nich nie zbliżył śledczych do rozwiązania zagadki.

22 czerwca 1983 roku 15-letnia wtedy dziewczyna wyszła z domu na lekcję gry na flecie. Nigdy z niej nie wróciła. Wiadomo, że tego samego popołudnia zaczepił ją jakiś mężczyzna i zaproponował pracę: obnośną sprzedaż kosmetyków. Jego tożsamości nie udało się ustalić do dziś.

Miesiąc po zniknięciu dziewczyny do Watykanu zaczęli dzwonić domniemani porywacze, twierdzili, że przetrzymują Orlandi i wypuszczą ją na wolność, jeśli papież Jan Paweł II wstawi się za Mehmetem Ali Agcą i ten wyjdzie na wolność. Tak się nie stało. Nie wiadomo nawet, czy rozmówcy mówili prawdę i rzeczywiście więzili Emanuelę.

Mury Rzymu zostały oklejone tysiącami plakatów ze zdjęciem dziewczynyWikimedia (domena publiczna)

Przez lata śledczy zakładali różne wersje wydarzeń: to miała być sprawa wewnętrzna Watykanu, w której nieznani porywacze chcą szantażować duchownych. Później przyjęli wersję, która mówiła, że zniknięcie Emanueli to mała część układanki międzynarodowych porachunków grup terrorystycznych (wątek nieznanych do dziś grup, które chciały uwolnienia Alego Agcy). W grę wchodziła też samowolna ucieczka dziewczyny i przypadkowe porwanie.

W 1997 roku sprawę zaginięcia Emanueli umorzono ze względu na brak dowodów.

W 2012 roku otwarto grób Enrico de Pedisa, bossa mafijnej Bandy della Magliana, ale tam również nie odnaleziono szczątków Emanueli Orlandi.

Campo Santo Teutonico Google Maps

Autor: ft//kg / Źródło: Reuters, BBC, tvn24.pl