S-300 ma trafić do Syrii. Bolton o "wielkim błędzie", Netanjahu rozmawiał z Putinem


Doradca prezydenta USA do spraw bezpieczeństwa narodowego John Bolton oświadczył w poniedziałek, że zapowiedziana przez Rosję sprzedaż Syrii systemu S-300 byłaby "wielkim błędem" i "znaczącą eskalacją" ze strony Moskwy.

Bolton wyraził nadzieję, że strona rosyjska ponownie rozważy sprzedaż tego systemu przeciwlotniczego i przeciwrakietowego Syrii.

Zwiększanie zagrożenia w regionie

W sprawie głos zabrał także premier Izraela Benjamin Netanjahu. W poniedziałek powiedział rosyjskiemu prezydentowi, że dostarczanie nowoczesnych systemów uzbrojenia "nieodpowiedzialnym graczom" zwiększy zagrożenie w regionie.

W rozmowie telefonicznej z Władimirem Putinem, przeprowadzonej w związku z zapowiedzią dostawy rosyjskiego systemu przeciwlotniczego i przeciwrakietowego S-300 do Syrii, Netanjahu podkreślił też - jak poinformowała jego kancelaria - że Izrael będzie w dalszym ciągu strzegł swego bezpieczeństwa i chronił swoje interesy.

System S-300 trafi do Syrii

Kreml poinformował w poniedziałek, że Rosja przekaże syryjskim siłom rządowym system S-300 po zestrzeleniu jej samolotu zwiadowczego Ił-20 nad Syrią. Celem jest - jak podkreślono - "zapewnienie bezpieczeństwa rosyjskim wojskowym".

Według rosyjskiego ministra obrony Siergieja Szojgu Syria otrzyma ten system w ciągu dwóch tygodni. Szojgu przypomniał, że w 2013 roku na prośbę Izraela Moskwa wstrzymała dostarczenie systemu, lecz teraz - jak dodał - "sytuacja się zmieniła".

Rzecznik Kremla Dmitrij Pieskow oświadczył, że celem decyzji o dostarczeniu S-300 jest wzmocnienie bezpieczeństwa wojskowych z Rosji w Syrii. Powiedział, powołując się na informacje rosyjskich ekspertów wojskowych, że przyczyną niedawnego zestrzelenia w Syrii rosyjskiego samolotu były "rozmyślne działania pilotów izraelskich".

S-300 to rakiety klasy ziemia-powietrze przeznaczone do zwalczania samolotów, pocisków manewrujących i taktycznych pocisków balistycznych. System jest w stanie śledzić równocześnie 100 celów na wysokości od 100 do 30 tys. metrów, a także zwalczać cele na odległość od 13 do 100 kilometrów.

Izrael nie przekonał Moskwy

Pieskow oznajmił, że wyjaśnienia wojskowych izraelskich w sprawie incydentu nie przekonały strony rosyjskiej. - Kierujemy się tymi danymi, które mają nasi eksperci wojskowi i które przedstawione zostały stronie izraelskiej - powiedział.

Kreml poinformował w poniedziałek, że Putin rozmawiał telefonicznie z izraelskim premierem Benjaminem Netanjahu na temat rozmieszczenia rosyjskiego systemu S-300 w Syrii i zapewnił go, iż celem Rosji jest zapewnienie ochrony swojemu wojsku.

W zeszłym tygodniu nad Morzem Śródziemnym zestrzelony został zwiadowczy Ił-20, który wracał do rosyjskiej bazy na terenie Syrii. Samolot został strącony pociskiem syryjskiej obrony przeciwlotniczej, czyli sił rządowych, których sojuszniczką jest Rosja. W zbliżonym rejonie i czasie izraelskie myśliwce przeprowadzały atak na cele na terenie Syrii.

Resort obrony Rosji oskarżył izraelskie lotnictwo o sprowokowanie incydentu z samolotem Ił-20, w którym zginęło 15 osób. Izrael temu zaprzecza. Wiele okoliczności incydentu przytaczanych przez rosyjskie media niezależne wskazuje, że mogło do niego dojść na skutek błędów w działaniach syryjskiej obrony przeciwlotniczej.

Autor: momo/adso/kwoj / Źródło: PAP