Syryjskie media o "izraelskim nalocie". Tel Awiw nie komentuje


Syryjskie media państwowe poinformowały o ataku izraelskich sił powietrznych w okolicy Damaszku. Celem miała być baza wojskowa Kisweh na południe od syryjskiej stolicy. Atak miał nastąpić kilka godzin po zerwaniu przez USA porozumienia nuklearnego z Iranem. Strona izraelska nie potwierdziła doniesień reżimowych mediów Baszara al-Asada.

Według syryjskiej agencji prasowej SANA, atak miał nastąpić we wtorek, dwie godziny po tym jak prezydent Donald Trump ogłosił wystąpienie Stanów Zjednoczonych z układu z Iranem. Układ, zawarty też przez Wielką Brytanię, Francję, Niemcy, Chiny i Rosję, ma na celu ograniczenie programu nuklearnego Iranu w zamian za stopniowe znoszenie sankcji.

Alarm na Wzgórzach Golan

Jak podała SANA, celem "izraelskiego" ataku powietrznego miała być baza Kisweh na południe od Damaszku i nie spowodował on ofiar. To samo źródło poinformowało, że syryjska obrona przeciwlotnicza zestrzeliła dwa izraelskie pociski.

Według Syryjskiego Obserwatorium Praw Człowieka, celem ataku był skład broni i wyrzutnie rakietowe w rejonie Kisweh, należące do irańskich Strażników Rewolucji lub do proirańskiej milicji szyickiej. Strażnicy Rewolucji biorą udział w walkach wspierając wojska rządowe w wojnie domowej, w której pogrążona jest Syria od roku 2011. Dodatkowo agencja SANA poinformowała o śmierci dwóch cywilów w prowincji Deraa, niedaleko Damaszku.

Strona izraelska nie odniosła się do wiadomości o ataku na cele w Syrii.

"Nie odpowiadamy na takie zagraniczne informacje" - odpowiedziała rzeczniczka izraelskiej armii, cytowana przez agencję Reutersa.

W przeszłości Izrael decydował się już na naloty w Syrii. Ostatnio 9 kwietnia, kiedy w wyniku ataku zginęło siedmiu irańskich żołnierzy stacjonujących w syryjskiej bazie wojskowej.

Reżim Barasza al-Asada w trwającej od siedmiu lat wojnie domowej wspiera zarówno Iran, jak i szyicka organizacja terrorystyczna Hezbollah.

Tuż po ogłoszeniu decyzji Trumpa w sprawie zerwania układu z Iranem, Izrael zlecił lokalnym władzom na okupowanych Wzgórzach Golan, by "otworzyły i przygotowały schrony" w obliczu "nieregularnej działalności sił irańskich w Syrii".

Reżim w Damaszku krytykuje

W telewizyjnym wystąpieniu po deklaracji Trumpa premier Izraela Benjamin Netanjahu wyraził uznanie dla twardej postawy prezydenta USA wobec Iranu i nawiązał do napięć wywołanych konfliktem w Syrii. - Przez ubiegłe miesiące Iran dostarczał śmiercionośną broń swym siłom w Syrii w celu atakowania Izraela. Na każdy atak na nasze terytorium odpowiemy z pełną mocą - powiedział.

Zupełnie inne stanowisko przedstawiło Ministerstwo Spraw Zagranicznych Syrii.

W komunikacie przekazanym przez oficjalną agencję SANA, podkreślono, że decyzja Trumpa "ponownie wykazała, że Stany Zjednoczone nie respektują swoich zobowiązań i układów międzynarodowych". Rząd w Damaszku zadeklarował "całkowite poparcie dla Republiki Islamskiej Iranu". Podkreślono, że Syria pokłada zaufanie w możliwościach Iranu "przezwyciężenia skutków agresywnej postawy administracji amerykańskiej, która ma wpływ na bezpieczeństwo i stabilność całego regionu".

Autor: ptd/adso / Źródło: Reuters, PAP, tvn24.pl

Źródło zdjęcia głównego: Kremlin.ru/CC BY 4.0

Tagi:
Raporty: