Rudobrody "minister wojny" nie żyje


Abu Omar al-Sziszani, czyli Omar Czeczen, uznawany powszechnie przez zachodnie wywiady za "ministra wojny" tzw. Państwa Islamskiego, zginął w czasie walk pod Mosulem w Iraku - ogłosiła jedna z agencji prowadzonych przez dżihadystów.

Już w marcu o śmierci al-Sziszaniego informowały oddzielnie Stany Zjednoczone i Wielka Brytania. Wtedy wojskowi mówili, że stał się on ofiarą nalotu koalicji w Syrii. 10 marca, kilka dni później, Syryjskie Obserwatorium Praw Człowieka poinformowało jednak, że dżihadysta żyje, choć jest ciężko ranny.

Czekali z ogłoszeniem śmierci?

Agencja Reutera pisze, że przekazanie informacji o śmierci ministra wojny może oznaczać przede wszystkim to, że został znaleziony jego następca. Dżihadyści mogli wstrzymywać się z informacją o zabiciu al-Sziszaniego nawet od marca, trwały bowiem narady i przetasowania w na najwyższym szczeblu organizacji.

Niewykluczone więc, że czeczeński bojownik rzeczywiście zginął wiosną, lub po jakimś czasie, w wyniku odniesionych w nalocie ran.

Al-Sziszani był przez Pentagon uznawany za jednego z najniebezpieczniejszych terrorystów ostatnich lat. Departament stanu wyznaczył za jego wydanie nagrodę 5 mln dolarów.

Al-Sziszani walczył w II wojnie czeczeńskiej przeciwko Rosji. Potem wstąpił do gruzińskiej armii, ale w 2008 r. został z niej zwolniony z powodu niesprecyzowanych problemów ze zdrowiem. W 2010 r. został aresztowany i skazany za posiadanie broni. Gdy wyszedł na wolność w 2012 r., wyjechał z Gruzji do Turcji, a potem do Syrii.

Autor: adso / Źródło: Guardian, Reuters

Tagi:
Raporty: