Sygnał zimnej wojny wraca do raju. "Nie będzie czasu na dotarcie do bliskich"

[object Object]
Hawaje wracają do alarmów z zimnej wojnyUSMC
wideo 2/5

Z powodu zagrożenia ze strony Korei Północnej na Hawajach w grudniu przywrócony zostanie pochodzący z czasów zimnej wojny system ostrzegania przed atakiem nuklearnym - poinformowała hawajska agencja zarządzania kryzysowego (HI-EMA).

Pierwszego grudnia mają się odbyć pierwsze testy systemu. Potem powtarzane będą w pierwszy pracujący dzień każdego miesiąca. Wojsko już ostrzega i informuje, jak będzie brzmiał sygnał, który przez ostatnie lata popadł w zapomnienie.

Syreny regularnie testowano w okresie zimnej wojny. Jednak jeszcze w latach 80., wraz z ociepleniem relacji z ZSRR, a następnie rozpadem mocarstwa, zaprzestano podobnych prób.

"Nie będzie czasu na dotarcie do bliskich osób, zabranie dzieci"

Według nowej instrukcji wydanej przez władze stanowe Hawajów, mieszkańcy po usłyszeniu ostrzeżenia przed zbliżającym się pociskiem powinni jak najszybciej znaleźć schronienie, pozostać w środku i oczekiwać kolejnych komunikatów. Poza dźwiękiem syren, ostrzeżenia mają mieć formę wiadomości wysyłanych na telefony mieszkańców oraz komunikatów w telewizji i radio. Władze przewidują, że między wydaniem ostrzeżenia a uderzeniem wystrzelonego z Korei Północnej pocisku z ładunkiem atomowym, upłynie zaledwie 15 minut lub mniej. Zaleca się więc mieszkańcom, by zawczasu dowiedzieli się, gdzie mogliby się schronić w sytuacji zagrożenia. - Nie będzie czasu na dotarcie do osób bliskich, zabranie dzieci i znalezienie schronu. Każdy z nas powinien już teraz przygotować się i przećwiczyć plan działania, byśmy później mogli pocieszać się myślą, że wiemy, jakie działania w takiej sytuacji będą podejmowali nasi najbliżsi - podkreślił na konferencji prasowej szef HI-EMA Vern Miyagi.

Jak Amerykanie szykowali się na III wojnę światową
Jak Amerykanie szykowali się na III wojnę światowądomena publiczna

18 tysięcy ofiar potencjalnego ataku

Według szacunków HI-EMA w razie północnokoreańskiego ataku atomowego na Hawaje zginęłoby około 18 tysięcy osób, a 50-120 tysięcy doznałoby poparzeń, spośród populacji stanu liczącej 1,4 miliona. Po ataku mieszkańcom zaleca się pozostanie w schronie, dopóki władze nie dokonają pomiarów promieniowania i opadu radioaktywnego, co może potrwać od kilku godzin do nawet 14 dni. Przywódca Korei Północnej Kim Dzong Un nie groził atakiem bezpośrednio Hawajom, jednak władze tego stanu postanowiły opracować plan na wypadek takiego ataku z uwagi na przeprowadzone przez reżim testy rakiet balistycznych nad terytorium Japonii i napięcie utrzymujące się między Pjongjangiem i Waszyngtonem. Pjongjang dokonał we wrześniu szóstej i najpotężniejszej dotąd próbnej eksplozji nuklearnej, a także dokonał prób z pociskami zdolnymi osiągnąć części terytorium USA. Reżim groził wprost bombardowaniem wyspy Guam, gdzie znajdują się ważne bazy amerykańskiego wojska.

- Kiedy rozpoczynaliśmy kampanię informacyjną, obawiano się, że przestraszymy ludzi. Jednak publikowane przez nas informacje opierają się na najlepszych danych o skutkach ewentualnego uderzenia w Honolulu lub inny typowany cel - podkreślił Miyagi.

Autor: mk//kg / Źródło: PAP, tvn24.pl

Źródło zdjęcia głównego: Wikipedia CC BY SA 3.0 | Daniel Ramirez