Świątynia graffiti zniszczona. Setki murali zamalowano białą farbą

Większość słynnego budnku została zamalowana na białoCC-BY-SA-3.0/Ezmosis/Wikipedia

Grafficiarze w Nowym Jorku utracili swoją mekkę. Właściciel słynnego budynku 5 Pointz w okręgu Queens, na którego murach umieszczano legalnie prace, bez uprzedzenia zamalował je na biało. Zniszczonych została większość z około 1,5 tys. graffiti wykonanych przez około 300 artystów z całego świata.

Duży, pofabryczny pięciopiętrowy budynek zwany 5 Pointz o powierzchni ponad 18 tys. m kw. w dzielnicy Long Island City w Queensie był przez dekady opustoszały. Przed dwudziestu laty jego właściciel Jerry Wolkoff pozwolił artystom na wykorzystanie gmachu. 5 Pointz uważany był za największą na świecie ekspozycję sztuki graffiti. Wrósł w krajobraz Queensu. Należał do głównych atrakcji turystycznych dzielnicy. Zaskarbił sobie nawet przydomek "mekki graffiti". Były plany, aby przekształcić go w muzeum. Ściany budynku pokryte były setkami malunków ściennych i murali przez twórców z całego świata. Sformalizowano nawet proces przydzielania miejsca na tworzenie graffiti: selekcjonowano artystów, a starsze graffiti zastępowano nowymi. 5 Pointz uwieczniono w wielu filmach i teledyskach.

Polski ślad

W sierpniu 2013 r., dzięki współpracy z polonijną firmą Gram-X Promotions, polscy artyści hip-hopowi z warszawskiej grupy JWP otrzymali szansę wpisania się w historię 5 Pointz na dużym fragmencie muru. - Było to zaszczytne i symboliczne wydarzenie dla całego polskiego graffiti, gdyż zaznaczyliśmy swoją obecność w światowej mekce tej sztuki - powiedział PAP prezes Gram-X Promotions Grzegorz Fryc. Akcja Polaków została utrwalona na video. Podczas sesji nagrywane były m.in. zdjęcia do teledysku JWP, który ma się niedługo ukazać. Jerry Wolkoff zakupił budynek przed czterdziestu laty za milion dolarów. Od tamtej pory zaniedbana niegdyś dzielnica stawała się coraz bardziej modna i coraz droższa. Powstało wiele galerii. Swój oddział w Long Island City ma m.in. nowojorskie Muzeum Sztuki Nowoczesnej (Museum of Modern Art). Wolkoff postanowił wyburzyć budynek i zbudować nowy, z luksusowymi apartamentami oraz pomieszczeniami dla biznesu. Artyści usiłowali zachować 5 Pointz, ale przegrali sprawę w sądzie. Właściciel tłumaczył w nowojorskich mediach, że przeprowadził swą akcję we wtorek w nocy, by uniknąć konfrontacji. Zapewnił, że postawi w sąsiedztwie nowych budynków wysoki mur, który będzie dostępny dla grafficiarzy.

"Przestępstwo przeciwko sztuce"

- To jest jedno z największych przestępstw przeciw sztuce, jakie kiedykolwiek popełniono - mówił nieformalny kustosz 5 Pointz Jonathan Cohen. "Jeśli Wolkoff miał zamiar wszystko zamalować, powinien był nas o tym poinformować, żebyśmy mogli usunąć naszą własność z jego własności. Moglibyśmy to zrobić bezpiecznie i zachować graffiti, a tak zostały zniszczone" - ubolewał Cohen. W minioną sobotę w sprawie utrzymania 5 Pointz demonstrowało 1500 ludzi. Według Cohena wpływ na decyzję właściciela o zamalowaniu graffiti miały właśnie niedawne protesty.

Sprawa jest w sądzie

Przez ostatnie dwa lata jednym z woluntariuszy pomagającym m.in. w organizowaniu różnych imprez w 5 Pointz był polski malarz używający pseudonimu "Krakus". - Nie wyobrażam sobie drugiego takiego miejsca. Wolkoff zamalował wszystko przed zdemolowaniem budynku, żeby ludzie przestali tam przychodzić. Zrobił to po to, żeby pokazać nam, że jest silniejszy. Sprawa jest w jednak w sądzie i dalej walczymy - mówił "Krakus". Wielu artystów uważa, że Wolkoff zbezcześcił sztukę. Zamalowaniem graffiti zbulwersowani są również okoliczni mieszkańcy. Jednym z nowojorczyków, który malował przez lata graffiti na murach 5 Pointz jest Herb Smith. - Z jednej strony mogę zrozumieć właściciela, choć z drugiej strony to, co się stało, jest niefortunne. Mam jednak nadzieję, że w Nowym Jorku znajdzie się na ten cel jakieś inne miejsce - powiedział.

Autor: aj / Źródło: PAP

Źródło zdjęcia głównego: CC-BY-SA-3.0/Ezmosis/Wikipedia