"Kocham cię. Strzelano do mnie w pracy". Zdążył wysłać do żony ostatnią wiadomość


Zwolniony z pracy 45-latek wyjął broń i zastrzelił pięciu byłych kolegów. Rannych zostało też pięciu policjantów, a sam napastnik zginął na miejscu. Tragedia pogrążyła w żałobie mieszkańców Aurory na przedmieściach Chicago (stan Illinois). Ludzie gromadzą się na miejscu zdarzenia, modlą się i składają kwiaty. Żona jednego z zabitych opublikowała w mediach społecznościowych swoją relację z wydarzeń piątkowego popołudnia. Poinformowała też o ostatnim SMS-ie, jaki dostała od umierającego męża.

Do strzelaniny doszło w piątek wczesnym popołudniem w parku przemysłowym w mieście Aurora. Ogień otworzył 45-letni Gary Martin, zwolniony z posady po 15 latach pracy. Postrzelił sześciu pracowników, w tym pięciu śmiertelnie. Rannych zostało też pięciu funkcjonariuszy.

Żona zabitego: zdałam sobie sprawę, że to się dzieje naprawdę

37-letni Josh Pinkard to jedna ze śmiertelnych ofiar strzelaniny. Umierając, zdążył jeszcze wysłać do żony ostatniego SMS-a, o czym kobieta poinformowała w niedzielę na Facebooku.

"Otrzymałam wiadomość o 13.24 od mojego ukochanego męża. Napisał: 'kocham cię, strzelano do mnie w pracy'" - przekazała Terra Pinkard. "Musiałam to przeczytać wiele razy, zanim zdałam sobie sprawę, że to dzieje się naprawdę" - dodała.

Jak opowiedziała w swym wpisie, otrzymawszy wiadomość, próbowała się skontaktować z mężem, ale bezskutecznie. "Dzwoniłam wiele razy na jego komórkę, próbowałam połączyć się przez FaceTime, pisałam wiadomości. Nic" - relacjonowała.

Dodzwoniła się w końcu do biura. "Jakaś pani odebrała i powiedziała, że jest zabarykadowana w swoim pokoju, a wszędzie jest policja. Moje serce stanęło" - napisała Pinkard.

Stwierdziła, że dopiero po kilku godzinach poinformowano ją, iż mąż jest wśród zabitych. "Z pomocą pastora (...) powiedziałam dzieciom, że ich tata nie przeżył i że jest w niebie z Jezusem. Nigdy dotąd nie musiałam zrobić nic równie trudnego".

"Zachował tyle jasności umysłu, by zapewnić, że zawsze mnie kochał"

O zmarłym mężu napisała, że był najmądrzejszym człowiekiem, jakiego kiedykolwiek spotkała, jej najlepszym przyjacielem i mężczyzną, na którym mogłaby polegać w takich chwilach rozpaczy.

"To mężczyzna, który - umierając - zachował na sekundę tyle jasności umysłu, żeby wysłać mi ostatnią wiadomość i zapewnić, że zawsze mnie kochał" - czytamy w poście Terry Pinkard.

Przyznając, że czekają ją kolejne trudne dni, podziękowała wszystkim, którzy otoczyli ją miłością. "Przekazaliście mi, moim dzieciom i rodzinie tyle miłości i modlitwy. Tylko dlatego dajemy sobie radę" - napisała.

Autor: rzw / Źródło: tvn24.pl