"Statek o nazwie Izrael popłynął w złym kierunku". Mimo to zostaje w rządzie


Minister edukacji Izraela i lider partii Żydowski Dom Naftali Bennett zapowiedział, że jego ugrupowanie nie opuści koalicji rządowej premiera Benjamina Netanjahu. Wycofał się ze swoich wcześniejszych żądań, że dokona tego, jeśli nie otrzyma teki ministra obrony.

Od środy w Izraelu trwa rządowy kryzys. Tego dnia do dymisji podał się minister obrony Awigdor Lieberman, protestując przeciwko rozejmowi z palestyńskimi ugrupowaniami ze Strefy Gazy. Jego partia Nasz Dom Izrael opuściła koalicję, co oznacza, że Netanjahu dysponuje obecnie w 120-osobowym Knesecie kruchą większością 61 parlamentarzystów. Gdyby na podobny krok zdecydowało się ugrupowanie Bennetta, oznaczałoby to przyspieszone wybory. Planowo mają odbyć się jesienią 2019 roku.

Izraelski premier w niedzielę ogłosił, że w związku dymisją ministra obrony tymczasowo stanie też na czele tego resortu. W oświadczeniu wygłoszonym z ministerstwa obrony szef gabinetu wyraził nadzieję, że jego koalicyjni partnerzy wykażą się odpowiedzialnością i nie doprowadzą do upadku rządu. Jego zdaniem rozpisanie wcześniejszych wyborów w obecnym czasie byłoby "nieodpowiedzialne" i zagroziłoby bezpieczeństwu kraju. Przekazał, że ma plan dotyczący radykalnej palestyńskiej organizacji Hamas. W odpowiedzi na to Bennett poinformował na poniedziałkowej konferencji prasowej, że "wycofuje wszystkie polityczne żądania i chce pomóc Izraelowi znów zwyciężać". - Lepiej jeśli Netanjahu pokona mnie w polityce, niż (lider Hamasu Ismail) Hanije pokona Izrael na polu bitwy - oznajmił. Jednocześnie - w ocenie izraelskich mediów - minister edukacji zaatakował Netanjahu, twierdząc, że państwo żydowskie "przestało wygrywać", a "statek o nazwie Izrael w ostatniej dekadzie popłynął w złym kierunku". - Myślimy, że nie ma odpowiedzi na terror, rakiety oraz moździerze. Ale jest odpowiedź; możemy wrócić do wygrywania - stwierdził.

"Kapitulacja wobec terroru"

Od 11 listopada na granicy Strefy Gazy i Izraela trwały zacięte walki między wojskami izraelskimi a bojownikami palestyńskimi, które określono jako najcięższe od 2014 roku. Zginęło w nich 11 Palestyńczyków oraz dwóch Izraelczyków (jeden żołnierz i jeden cywil), a rannych zostało ponad 130 osób, w większości po stronie izraelskiej. We wtorek przy pomocy egipskich mediatorów udało się wynegocjować rozejm. Lieberman określił ten rozejm jako "kapitulację wobec terroru".

Autor: mtom / Źródło: PAP