Sprzeciwili się Pekinowi, grozi im więzienie. Przed sądem żółte parasolki


Dziewięcioro działaczy demokratycznych, w tym trzech założycieli ruchu Occupy Central, który w 2014 roku doprowadził do tak zwanej rewolucji parasolek, stanęło w poniedziałek przed sądem w Hongkongu. Za zakłócanie porządku publicznego grozi im siedem lat więzienia.

Oskarżeni nie przyznają się do zarzucanych im przestępstw, w tym "spisku w celu zakłócenia porządku publicznego"i "podżegania innych osób do zakłócania porządku publicznego".

Na ławie oskarżonych zasiedli m.in. profesor socjologii Chan Kin-man, profesor prawa Benny Tai i pastor baptystów Chu Yiu-ming, którzy w 2013 roku założyli ruch Occupy Central.

Oskarżeni oraz ich zwolennicy przed wejściem do budynku sądu otworzyli żółte parasole - symbol ruchu.

W 2014 roku do ruchu przyłączyli się studenci, co dało początek masowym demonstracjom, które nazwano rewolucją parasolek. Jesienią w kulminacyjnym okresie protestów setki tysięcy Hongkończyków zablokowały część centrum miasta na 79 dni.

Według oskarżycieli w procesie działaczy blokada wyrządziła społeczeństwu "wspólną krzywdę". Proces może potrwać przez kilka tygodni.

Occupy Central nawoływał między innymi do nieposłuszeństwa obywatelskiego w ramach protestu przeciwko decyzji komunistycznych władz ChRL w sprawie wyboru szefa administracji Hongkongu w 2017 roku.

Zgodnie z tą decyzją szef rządu regionu miał być wprawdzie wybierany w głosowaniu powszechnym, ale Hongkończycy mogliby wybierać tylko spośród kandydatów nominowanych przez lojalny wobec Pekinu komitet elektorów. Wiele osób w regionie uznało to za fałszywą demokrację.

Chińskie władze nie ugięły się pod żądaniami rewolucji parasolek, a decyzję w sprawie wyborów cofnięto i obecna szefowa hongkońskiej administracji Carrie Lam została na to stanowisko wybrana przez komitet elektorów, podobnie jak jej poprzednicy.

W poniedziałek oskarżeni oraz ich zwolennicy otworzyli przed budynkiem sądu żółte parasole, które stały się symbolem ruchu. Domagali się także zakończenia "prześladowań politycznych".

"Jeden kraj, dwa systemy"

Wielu Hongkończyków obawia się, że pod zwierzchnictwem ChRL ich region stopniowo traci swój unikalny charakter i swobody obywatelskie, stając się zwyczajnym chińskim miastem. Obawy te podsycają działania lokalnych władz, m.in. niedawna delegalizacja nawołującej do niepodległości Hongkońskiej Partii Narodowej (HKNP) i nieprzedłużenie wizy dziennikarzowi brytyjskiego "Financial Timesa" Victorowi Malletowi.

Była brytyjska kolonia została przekazana Chinom w 1997 roku i od tamtej pory funkcjonuje w ramach ChRL jako specjalny region administracyjny, zarządzany zgodnie z zasadą "jeden kraj, dwa systemy". Teoretycznie zapewnia ona Hongkongowi szeroki zakres autonomii, ale według demokratów Pekin coraz silniej ją ogranicza.

Autor: ft//kg / Źródło: PAP, Reuters

Tagi:
Raporty: