Sondaż w krajach arabskich: IS to "główny problem", a religia "odgrywa zbyt dużą rolę"


Większość młodych z krajów arabskich nie popiera tzw. Państwa Islamskiego (IS) i nie wierzy, że IS ustanowi w całym regionie swój kalifat - pokazują wyniki opublikowanego we wtorek corocznego raportu brukselskiej agencji Burson-Marsteller.

Jedna z największych na świecie firm specjalizujących się w PR i marketingu w styczniu i lutym b.r. przeprowadziła ankiety wśród 3,5 tys. kobiet i mężczyzn w krajach arabskich, m.in. w Arabii Saudyjskiej, Zjednoczonych Emiratach Arabskich, Iraku, Egipcie, Libii, Maroku i Jemenie.

Dżihadyści niemile widziani

Ok. 50 proc. respondentów uważa IS za "główną przeszkodę dla regionu", a ok. jedna trzecia martwi się wzrostem znaczenia tej organizacji. 13 proc. młodych odpowiedziało, że poparłoby tzw. Państwo Islamskie, "gdyby nie stosowało tyle przemocy" - to spadek o 6 punktów procentowych w porównaniu do roku ubiegłego.

25 proc. ankietowanych uważa, że impulsem do wchodzenia w szeregi IS jest brak pracy i możliwości rozwoju, a kolejne 25 proc. nie widzi żadnego wytłumaczenia dla decyzji o działaniu na rzecz dżihadystów.

USA wrogiem w trzech krajach, Iran prawie wszędzie

W odniesieniu do Stanów Zjednoczonych widoczny jest podział: dwie trzecie młodych widzi USA jako sojusznika, a jedna trzecia uważa je za wroga (w szczególności Irakijczycy - 93 proc., Jemeńczycy - 82 proc. i Palestyńczycy - 81 proc.).

Szyicki Iran jest wrogiem w oczach 52 proc. respondentów, a sojusznikiem - tylko dla 13 proc. Jednocześnie 45 proc. ankietowanych poparło porozumienie nuklearne zawarte między Iranem a sześcioma mocarstwami, a 39 proc. go nie akceptuje.

Prawie połowa ankietowanych młodych Arabów uważa, że relacje między wyznawcami dwóch głównych nurtów islamu - szyitami i sunnitami - w ciągu ostatnich pięciu lat pogorszyły się. Ponadto 52 proc. ankietowanych ocenia, że religia "odgrywa na Bliskim Wschodzie zbyt dużą rolę".

W badaniu poruszono także temat konfliktu syryjskiego, który 39 proc. młodych widzi jako "międzynarodową wojnę między regionalnymi i globalnymi potęgami", 29 proc. - jako rewolucję przeciw reżimowi prezydenta Baszara el-Asada, a 22 proc. - jako syryjską wojnę domową.

Ponadto 53 proc. ankietowanych, pięć lat po arabskiej wiośnie, bardziej ceni stabilizację niż demokrację, a tylko 36 proc. twierdzi, że po rewolucjach w Tunezji, Egipcie, Libii i Jemenie świat arabski jest w lepszej sytuacji. Dla porównania, w 2012 roku odsetek ten wyniósł 72 procent.

Autor: adso//gak / Źródło: PAP

Tagi:
Raporty: