Solidarni z pobitymi dziennikarzami


Ponad 500 osób przyszło w niedzielę na Czyste Prudy w centrum Moskwy, aby zwrócić uwagę społeczeństwa i Kremla na przemoc wobec dziennikarzy oraz aktywistów organizacji pozarządowych w Rosji. Manifestacje solidarności odbyły się też w kilku innych rosyjskich miastach.

Uczestnicy akcji trzymali w rękach fotografie Michaiła Bekietowa, Olega Kaszyna i Konstantina Fietisowa, trzech dziennikarzy skatowanych przez nieznanych sprawców. "Precz z politycznym bandytyzmem!" i "Niewyjaśnione zamachy - to hańba dla państwa!" - głosiły przyniesione przez demonstrantów transparenty.

Podczas wiecu rozdawano gazetę "Kaszyn" wydaną wspólnie przez kilka moskiewskich redakcji, a poświęconą napaści na tego komentatora dziennika "Kommiersant". Gazeta wyszła w nakładzie 10 tys. egzemplarzy. Jest bezpłatnie kolportowana przed kinami, teatrami, lokalami gastronomicznymi i stacjami metra w Moskwie.

Manifestację zorganizował Ruch w obronie Lasu Chimkińskiego kierowany przez Jewgieniję Czyrikową oraz demokratyczna partia Jabłoko. Przyłączyli się do nich stronnicy liberalnego ruchu Solidarność, radykalnego Frontu Lewicowego i demokratycznej formacji młodzieżowej Obrona.

Demonstracje solidarności z pobitymi dziennikarzami i aktywistami organizacji pozarządowych w niedzielę odbyły się także w Petersburgu, Kaliningradzie, Jekaterynburgu, Samarze i innych miastach.

Pobicie Olega Kaszyna

Kaszyn, brutalnie pobity w nocy z 5 na 6 listopada, w sobotę został wybudzony ze śpiączki farmakologicznej. Wszelako jest wciąż podłączony do aparatury reanimacyjnej. Jego stan lekarze określają jako ciężki, ale stabilny.

Został on zaatakowany przez dwóch napastników przed swoim domem w centrum stolicy. Ze złamaną nogą, złamaniami górnej i dolnej szczęki, zmiażdżonymi palcami i uszkodzoną czaszką został przewieziony do szpitala, gdzie przeszedł trzy operacje.

Koledzy dziennikarza wiążą napaść na niego z działalnością zawodową. Natomiast opozycja demokratyczna obarcza władze odpowiedzialnością za pobicie dziennikarza.

Liderzy trzech formacji opozycyjnych: ruchu Solidarność - Borys Niemcow, partii Demokratyczny Wybór - Władimir Miłow i zdelegalizowanej Republikańskiej Partii Rosji - Władimir Ryżkow, uznali atak na Kaszyna za konsekwencję polityki Władimira Putina, która według nich "ma na celu zbudowanie skorumpowanego państwa policyjnego".

W ocenie trzech polityków, w Rosji "stworzono atmosferę nienawiści i nietolerancji wobec wszystkich, którzy nie akceptują kursu Putina". "W strefie zagrożenia są dziennikarze, obrońcy praw człowieka i aktywiści organizacji pozarządowych. Każdego dnia ich życie i zdrowie jest w niebezpieczeństwie" - podkreślili Niemcow, Miłow i Ryżkow we wspólnym oświadczeniu.

Z kolei redaktor naczelny radia Echo Moskwy Aleksander Wieniediktow zaapelował do prokuratorów prowadzących śledztwo w sprawie napaści na Kaszyna, aby wśród przesłuchiwanych nie pominęli mera Chimek, szefa rządowej Agencji ds. młodzieży Wasilija Jakimienki i gubernatora obwodu pskowskiego Andrieja Turczaka.

Kaszyn zajmował się m.in. sprawą budowy kontrowersyjnej autostrady Moskwa-Petersburg. Pisał też o wystąpieniach opozycji i aktywności prokremlowskich organizacji młodzieżowych.

Na stronie internetowej jednej z nich - Młodej Gwardii, skrzydła młodzieżowego kierowanej przez premiera Władimira Putina partii Jedna Rosja - przez jakiś czas widniało nawet zdjęcie dziennikarza opatrzone uwagą: "Zostanie ukarany". Natomiast w swoim blogu Kaszyn ostro krytykował wywodzącego się z Młodej Gwardii pskowskiego gubernatora, a Jakimience zarzucił uprawianie seksu z nieletnią aktywistką prokremlowskiego ruchu Nasi.

Pobicie Michaiła Bakietowa

W niedzielę przypadała druga rocznica bestialskiego pobicia Michaiła Bekietowa, redaktora gazety "Chimkińskaja Prawda". Został on zaatakowany przez nieznanych sprawców przed swoim domem w Chimkach koło Moskwy. Lekarze przez wiele miesięcy walczyli o jego życie. Przeszedł serię ciężkich operacji - amputowano mu nogę i trzy palce prawej ręki. Stracił też głos. Napastników nie ujęto.

Śledztwo w sprawie pobicia Bekietowa we wrześniu tego roku umorzono, jednak w miniony piątek szef Komitetu Śledczego przy Prokuraturze Generalnej Rosji Aleksandr Bastrykin nakazał jego wznowienie. Dwa dni wcześniej - 10 listopada - sąd w Chimkach skazał Bekietowa na grzywnę w wysokości 5 tys. rubli (163 dolary). Sąd uznał, że dziennikarz pomówił mera tego miasta Władimira Strielczenkę, oskarżając go o podłożenie bomby pod jego samochodem.

"Chimkińskaja Prawda" ostro krytykowała lokalne władze, w tym osobiście Strielczenkę, byłego pułkownika Armii Rosyjskiej. Występowała m.in. przeciwko forsowanemu przez ojców miasta i rząd Rosji wycinaniu pobliskiego Lasu Chimkińskiego pod budowę autostrady Moskwa-Petersburg.

Pobicie Konstantina Fietisowa

Konstantin Fietisow, uczestnik protestów przeciwko budowie autostrady przez Las Chimkiński, został pobity 4 listopada. Także jego zaatakowano w pobliżu domu. Napastnik pobił go kijem bejsbolowym. W stanie ciężkim - m.in. z uszkodzoną czaszką i złamaną nogą - Fietisow został przewieziony do szpitala w Chimkach, a następnie do kliniki w Moskwie. Jest wciąż nieprzytomny. Również jego stan lekarze określają jako ciężki.

Czołowi obrońcy praw człowieka w Rosji, m.in. szefowa Moskiewskiej Grupy Helsińskiej Ludmiła Aleksiejewa, przywódca Ruchu na rzecz Praw Człowieka Lew Ponomariow, lider stowarzyszenia Memoriał Oleg Orłow i przewodnicząca komitetu Akcja Obywatelska Swietłana Gannuszkina wezwali prezydenta Dmitrija Miedwiediewa do odwołania Strielczenki ze stanowiska mera Chimek.

Podkreślili oni, że informacje o atakach na dziennikarzy i aktywistów organizacji pozarządowych występujących przeciwko wycinaniu Lasu Chimkińskiego pod budowę autostrady Moskwa-Petersburg przypominają doniesienia z rejonu działań wojennych.

Uczestnicy niedzielnej manifestacji na Czystych Prudach poparli apel obrońców praw człowieka.

Źródło: PAP