Socjaliści wygrywają, ale znów bez większości. Hiszpania wybrała parlament

Aktualizacja:

W niedzielnych wyborach parlamentarnych w Hiszpanii zwyciężyła Hiszpańska Socjalistyczna Partia Robotnicza (PSOE) premiera Pedra Sancheza. Według wstępnych wyników, po obliczeniu 99,9 procent głosów, socjaliści zapewnili sobie 120 miejsc w 350-osobowym Kongresie Deputowanych, czyli o trzy mniej niż w wyborach z 28 kwietnia bieżącego roku.

Wynik ugrupowania premiera Sancheza, rządzącego krajem od czerwca 2018 r., oznacza, że PSOE będzie musiało ponownie poszukiwać koalicjantów do utworzenia większościowego gabinetu.

Po kwietniowych wyborach negocjacje z lewicowym blokiem Unidas Podemos (UP) zakończyły się fiaskiem. W niedzielę UP zmniejszyło stan swego posiadania z 42 do 35 mandatów.

Niespodziewany wynik konserwatystów

Drugie miejsce w niedzielnych wyborach zajęła centroprawicowa Partia Ludowa (PP), zwiększając liczbę swoich posłów z 66 do 87 w niższej izbie hiszpańskiego parlamentu. Największą niespodzianką jest wynik konserwatywnej partii Vox, która wywalczyła 52 miejsca w Kongresie. Dotychczas ugrupowanie to miało 24 deputowanych.

Aby koalicja osiągnęła minimalną większość 176 mandatów, socjaliści muszą przekonać do siebie UP, a także lewicowy blok Mas Pais, który zdobył trzy mandaty oraz mniejsze ugrupowania regionalne. Jedną z partii, o której poparcie będzie prawdopodobnie zabiegał Sanchez, jest separatystyczna Republikańska Lewica Katalonii (ERC). W niedzielę ugrupowanie to zdobyło 13 mandatów, stając się piątą siłą Kongresu Deputowanych.

Dopiero na szóstym miejscu uplasowała się liberalna partia Ciudadanos (Cs). Według wstępnych wyników zdobyła ona zaledwie 10 mandatów, tracąc aż 47 miejsc w parlamencie.

Do Kongresu, poza ERC, wejdą dwa inne separatystyczne ugrupowania z Katalonii: Razem dla Katalonii (JxCAT) oraz Kandydatura Jedności Ludowej (CUP). Zdobyły one odpowiednio 8 i 2 mandaty.

W nowym Kongresie Deputowanych znajdzie się też 12 polityków baskijskich ugrupowań separatystycznych: Nacjonalistycznej Partii Basków (PNV) oraz EH Bildu. Zdobyły one odpowiednio 7 i 5 mandatów.

2 mandaty wywalczyły też Navarra Suma (Na+), blok Koalicji Kanaryjskiej (CCa), a także po jednym Koalicja na rzecz Melilli (CpM), Nacjonalistyczny Blok Galicyjski (BNG), a także Regionalna Partia Kantabrii (PRC) i partia Teruel Existe.

Separatyzm i kwestie historyczne dominowały w kampanii

Eksperci prognozowali wcześniej, że w niedzielnych wyborach, tak jak w poprzednim głosowaniu z 28 kwietnia, zwyciężą socjaliści. Jose Luis Orella, profesor historii współczesnej na madryckim uniwersytecie CEU San Pablo, zaznacza, że separatyzm i kwestie historyczne w znacznym stopniu zdominowały kampanię wyborczą.

Orella przypomina, że wpłynęły na to kroki podjęte w ostatnim czasie przez mniejszościowy gabinet premiera Pedra Sancheza, lidera Hiszpańskiej Socjalistycznej Partii Robotniczej (PSOE).

Uważa on, że Sanchez chciał pokazać lewicowy charakter swojej partii nie przez decyzje w kwestiach gospodarczych lub społecznych, lecz przez ekshumację generała Francisco Franco, która ożywiła podziały z lat wojny domowej 1936-1939.

W ocenie Orellego podczas kampanii wyborczej zabrakło rzeczowej debaty na temat gospodarki, co wynikało m.in. z faktu, iż "socjalistyczny gabinet Sancheza nie uchylił liberalnej reformy prawa pracy zatwierdzonego przez wcześniejszy rząd Mariano Rajoya" z centroprawicowej Partii Ludowej. - Bez wątpienia jednak kluczowym tematem podczas niedzielnych wyborów parlamentarnych w Hiszpanii będzie separatyzm kataloński. W kwestii tej ugrupowania polityczne o mniejszym poparciu społecznym próbują poprzez emocjonalne działanie na wyborców zdobyć jak najwięcej głosów - powiedział Orella.

Inny znawca hiszpańskiej sceny politycznej prof. Juan Carlos Jimenez z uniwersytetu CEU San Pablo spodziewa się, że zgodnie z ostatnimi sondażami, wzrośnie liczba osób głosujących na prawicowy Vox. Ekspert zaznacza, że rosnące poparcie dla partii Santiago Abascala, wynika właśnie z powodu październikowych zamieszek wywołanych przez separatystów w Katalonii.

Orella ocenia, że zamieszki w Katalonii pomogły zmobilizować niegłosujący wcześniej elektorat, który w niedzielę skłonny będzie poprzeć głównie ugrupowania centroprawicowe i prawicowe, szczególnie Partię Ludową i Vox.

Jimenez, który pracował w przeszłości na stołecznych uniwersytetach Complutense oraz Króla Juana Carlosa I, spodziewa się wygranej socjalistów. Nie wróży im jednak większości w Kongresie Deputowanych, niższej izbie parlamentu. Oczekuje też trudności w rządzeniu krajem, których "PSOE może spodziewać się zarówno w Katalonii, jak i w pozostałych częściach Hiszpanii".

W jego ocenie najtrudniej jest przewidzieć jak zachowają się po wyborach separatystyczne ugrupowania, o których poparcie będzie musiał walczyć Sanchez.

- Być może Republikańska Lewica Katalonii (ERC) zgodzi się poprzeć ewentualny nowy rząd Sancheza w zamian za wsparcie socjalistów dla gabinetu ERC w Katalonii. Scenariusz taki jest możliwy, ale konsekwencje dla stabilizacji politycznej w Hiszpanii byłyby trudne do przewidzenia - powiedział Jimenez.

Protesty w Katalonii

W sobotę w organizowanych na terenie Katalonii wiecach i blokadach dróg brało udział kilkadziesiąt tysięcy separatystów. Demonstranci nie zgadzają się z wyrokami więzienia dla regionalnych polityków.

Organizatorem masowych protestów - będących też formą solidarności ze skazanymi za organizację referendum niepodległościowego w 2017 r. przez Sąd Najwyższy w Madrycie - jest internetowa platforma Tsunami Democratic. Według hiszpańskich organów ścigania kierownictwo tej organizacji kieruje zamieszkami i protestami, które po werdykcie skazującym separatystów, wybuchły 14 października w Katalonii.

Z szacunków dziennika "La Vanguardia" wynika, że bezpieczeństwa podczas niedzielnych wyborów do hiszpańskiego parlamentu na terenie Katalonii będzie pilnowało ponad 5 tys. funkcjonariuszy różnych formacji policyjnych.

Autor: ToL, ads/adso,now / Źródło: PAP