Śmierć dziennikarki w związku z jej pracą? Trop "nie zostanie wykluczony"


Minister spraw wewnętrznych Bułgarii Mładen Marinow i prokurator naczelny tego kraju Sotir Cacarow udali się w poniedziałek do Ruse, gdzie dwa dni temu doszło do brutalnego zabójstwa dziennikarki miejscowej stacji telewizyjnej Wiktorii Marinowej.

Minister i prokurator uczestniczyli w naradzie policji i prokuratury, które prowadzą dochodzenie w sprawie zabójstwa. Minister poinformował, że na razie nikogo nie zatrzymano, i że policja pracuje nad wszystkimi wersjami zabójstwa.

Zabójstwo dziennikarki

Według Marinowa nie ma danych, by sądzić, że zabójstwo było związane z pracą kobiety. - Ta wersja jednak nie zostanie wykluczona do chwili, kiedy pojawią się jakieś konkretne dowody wskazujące na inne motywy – dodał. - Na razie nie ma informacji, by dziennikarka otrzymywała pogróżki – stwierdził minister. Dodał, że policja i prokuratura badają najbliższe otoczenie zabitej, starają się ustalić jej kontakty.

Starszy komisarz policji Teodor Atanasow poinformował, że policja sprawdza też kręgi kryminalistów, co do których istnieje domniemanie, że mogliby popełnić takie okrutne przestępstwo. Starszy inspektor policji Nikołaj Kożucharow dodał, że prawdopodobnie z czasem wersja o zawodowym motywie się nie potwierdzi, a przynajmniej tak się na razie uważa.

W poniedziałek ponownie przeszukano miejsce, gdzie znaleziono ciało 30-letniej dziennikarki, która, jak wynika z ostatnich danych policji, została przed zabójstwem zgwałcona i brutalnie pobita.

W poniedziałek wieczorem w Ruse, Sofii i kilku innych dużych miastach Bułgarii mają odbyć się czuwania upamiętniające dziennikarkę. Jej zabójstwo potępiły OBWE i organizacja Reporterzy bez Granic.

Dziennikarka zajmowała się aferami korupcyjnymi

Media światowe, w których śmierć Marinowej odbiła się głośnym echem, widzą w niej analogię z zabójstwami reporterki Daphne Caruany Galizii na Malcie w ubiegłym roku oraz słowackiego reportera Jana Kuciaka i jego narzeczonej w lutym tego roku.

Media w Bułgarii przypominają, że ostatni program autorski Marinowej był poświęcony głośnej aferze korupcyjnej związanej z firmą GS Grup. W połowie września zostali zatrzymani w trakcie pracy dwaj dziennikarze: Bułgar Dimitr Stojanow i Rumun Attila Biro.

Reporterzy zamierzali udowodnić próby zniszczenia dokumentów potwierdzających malwersację unijnych funduszy. Obaj prowadzili śledztwo dziennikarskie finansowane ze środków unijnych. Mężczyzn zwolniono dopiero po interwencji ambasady rumuńskiej. 30 września w swoim programie Marinowa przeprowadziła wywiady z tymi dziennikarzami.

Portal internetowy Biwoł, dla którego pracowali Stojanow i Biro, apelował, by policja zapewniła ochronę kolegom Marinowej i by do śledztwa zaproszono prokuratorów unijnych. Według portalu ekipa telewizji, w której pracowała Marinowa, zajmowała się dwiema głośnymi aferami korupcyjnymi. Ta stacja była jedyną, która zajmowała się tymi tematami i zaprosiła dziennikarzy portalu do wspólnego prowadzenia dziennikarskiego śledztwa.

Autor: asty/adso/kwoj / Źródło: PAP