17-letnia Holenderka wybrała śmierć. Cierpienie było "nie do zniesienia"

[object Object]
Dziewczyna była molestowana w dzieciństwietvn24.pl
wideo 2/4

17-letnia Noa Pothoven z Arnhem w Holandii zmarła w niedzielę 2 czerwca. Nastolatka cierpiała na depresję, stres pourazowy i anoreksję, wywołane traumą po molestowaniu seksualnym, jakiego doświadczyła w dzieciństwie. Odmówiła dalszego leczenia, przestała jeść. Część mediów informowała, że poddała się eutanazji.

Jak informuje portal dw.com, dziewczyna przestała przyjmować posiłki i napoje. Zmarła we własnym domu. Wcześniej, za pośrednictwem mediów społecznościowych, przedstawiała powody, jakie skłoniły ją do decyzji o śmierci.

"Umrę w ciągu dziesięciu dni"

"Przejdę od razu do rzeczy: w ciągu maksymalnie dziesięciu dni umrę. Po latach walki jestem wyczerpana. Przestałam jeść i pić, a po wielu dyskusjach i ocenach, pozwolono mi odejść, ponieważ moje cierpienie jest nie do zniesienia" - napisała w ubiegłym tygodniu na Instagramie.

W poście opublikowanym dzień przed śmiercią Pothoven podkreśliła, że od dłuższego czasu rozważała eutanazję.

"Być może będzie to dla niektórych zaskoczeniem, biorąc pod uwagę moje posty z okresu leczenia, ale miałam ten plan już od dawna i nie podjęłam tej decyzji pod wpływem chwili" - tłumaczyła.

Dziewczyna poprosiła bliskich i przyjaciół, by nie przekonywali jej do zmiany zdania. "To jest moja decyzja i jest ostateczna" - napisała. "Kochać to w tej sytuacji pozwolić odejść" - dodała.

O jej śmierci poinformowała we wtorek jej siostra.

Molestowanie, gwałt, depresja

W wydanej w 2018 roku autobiografii "Winnen of Leren" (nl. "Wygraj lub ucz się") Pothoven opisała swoje traumatyczne przeżycia z dzieciństwa. Holenderka była dwukrotnie molestowana seksualnie, a w wieku 14 lat została zgwałcona przez dwóch mężczyzn. Ze wstydu ukrywała ten fakt przed rodzicami. Bała się zgłosić sprawę na policję.

"Codziennie przeżywam ten strach i ból. Zawsze przerażona, zawsze na baczności. Do dziś moje ciało jest wciąż brudne" - czytamy w książce.

W następstwie bolesnych doświadczeń Holenderka cierpiała na zespół stresu pourazowego, depresję i anoreksję.

"Jak to możliwe, że chce umrzeć?"

Rodzice Pothoven dowiedzieli się o traumatycznych przeżyciach córki, kiedy w wieku 16 lat po raz pierwszy zgłosiła się do kliniki przeprowadzającej eutanazję. Matka nastolatki odnalazła wówczas pożegnalny list, w którym dziewczyna opisywała swe cierpienia.

- Byłam w szoku - mówiła kobieta, cytowana przez "New York Post".

- Nie rozumieliśmy tego. Noa jest piękna, młoda, mądra i zawsze wesoła. Jak to możliwe, że chce umrzeć? My, jej rodzice, chcemy, by wybrała życie - dodawała.

Holenderka trafiła wówczas na terapię, a jej ojciec wierzył, że córka "zobaczy jasne punkty w życiu" i zrozumie, iż "życie jest warte życia".

W ostatnich latach Pothoven była pacjentką trzech ośrodków, w których leczyła się z anoreksji i depresji. Jak informuje holenderski portal De Gelderlander, ze względu na stan zdrowia, była zwolniona z obowiązku szkolnego. Niedawno została przyjęta do szpitala w Arnhem w stanie krytycznym, z poważną niedowagą i zagrożeniem zaprzestania pracy przez część organów. Jak informuje portal, wprowadzano ją nawet w śpiączkę farmakologiczną, by móc ją nakarmić przez sondę.

"Nigdy jej nie zapomnę"

Zdaniem rodziców Noi, książka ich córki powinna być obowiązkowa dla wszystkich pracowników socjalnych i osób, które są odpowiedzialne za opiekę nad dziećmi i młodzieżą.

Holenderska posłanka Lisa Westerveld, która odwiedziła Pothoven przed śmiercią, stwierdziła, że jest pod wrażeniem siły nastolatki.

- Nigdy jej nie zapomnę. Będziemy kontynuować jej walkę - powiedziała Westerveld holenderskim mediom.

Część mediów informowała, że nastolatka poddała się eutanazji, która w Holandii jest zgodna z prawem od dwunastego roku życia, w sytuacji gdy zgodę wyrażą rodzice, a lekarze potwierdzą, iż ból pacjenta jest nie do zniesienia. Od siedemnastego roku życia zgoda rodziców nie jest wymagana.

Jak jednak precyzuje dw.com, w przypadku Noa nie można mówić o eutanazji, a o zaprzestaniu przyjmowania posiłków i napojów, a także odmowie poddawania się dalszemu leczeniu. Miało to stać się za akceptacją rodziców oraz lekarzy.

Watykan: śmierć Noi porażką ludzkości

Do śmierci holenderskiej nastolatki odniosła się Papieska Akademia Życia, watykańskie towarzystwo naukowe założone przez papieża Jana Pawła II.

"Śmierć Noi jest wielką porażką dla każdego społeczeństwa obywatelskiego i dla ludzkości" – czytamy w wydanym oświadczeniu. "Musimy zawsze potwierdzać pozytywne racje za życiem" - napisano dalej.

Głos zabrał również przewodniczący akademii arcybiskup Vincenzo Paglia, który w wypowiedzi dla agencji Ansa stwierdził, że śmierć Holenderki to "szczególna porażka dla społeczeństwa europejskiego".

- Śmierć tej dziewczyny, zaledwie 17-latki, to dramatyczne wydarzenie wraz z całą jej osobistą historią, naznaczoną gorzko przez wykorzystywanie, anoreksję, depresję – powiedział arcybiskup.

- Dlatego proszę o zryw odpowiedzialności wszystkich, nie wyłączając nikogo - dodał.

"Trzeba postawić sobie radykalne pytanie: czy budujemy Europę, która wręcz wyklucza młodzież ze swego horyzontu? To nie jest po prostu kwestia prawa; to przede wszystkim kwestia odnalezienia fundamentów społeczeństwa, które musi działać na rzecz tego, by budować życie, a nie wykonywać brudną robotę śmierci czy w niej pomagać" - podsumował hierarcha.

Autor: dp / Źródło: nypost.com, Independent, tvn24.pl, dw.com

Źródło zdjęcia głównego: tvn24.pl