Setki tysięcy protestowały przeciwko nowemu prawu. Władze Hongkongu: projekt jest martwy


Projekt nowelizacji prawa ekstradycyjnego, który wywołał w regionie masowe protesty, jest "martwy" - oświadczyła szefowa administracji Hongkongu Carrie Lam. Działania hongkońskiej administracji w tej sprawie określiła jako "totalną porażkę".

Lam, która w odpowiedzi na protesty w połowie czerwca zawiesiła bezterminowo prace nad projektem zmian, przyznała, że "utrzymują się wątpliwości co do szczerości (deklaracji) rządu oraz obawy, że rząd wznowi proces" legislacyjny w lokalnym parlamencie.

- Powtarzam więc: nie ma takich planów, ten projekt jest martwy - zaznaczyła na konferencji prasowej.

Agencje prasowe zauważają jednak, że słowa Lam nie przekonały przynajmniej części organizacji sprzeciwiających się zapowiedzianym zmianom. - Chcemy całkowitego wycofania projektu nowelizacji. (Lam) uprawia słowne gierki - ocenił Chan Wai Lam William z Unii Studentów Uniwersytetu Chińskiego w Hongkongu.

Natomiast Bonnie Leung z Cywilnego Frontu Praw Człowieka, jednego z organizatorów masowych protestów w czerwcu, zapowiedziała kolejne. - Jeśli Carrie Lam i jej administracja nadal nie słyszą naszych pięciu postulatów, Front Praw Człowieka będzie nadal organizował demonstracje i wiece - podkreśliła.

"Dajcie nam szansę, by wydostać Hongkong z obecnego impasu"

Uczestnicy czerwcowych protestów domagali się całkowitego wycofania się władz z pomysłu wprowadzenia zmian w prawie ekstradycyjnym, dymisji Lam, niezależnego śledztwa w sprawie działań policji podczas spacyfikowanej demonstracji 12 czerwca, wycofania przez władze określenia "zamieszki" na tamten protest oraz uwolnienia i oczyszczenia z zarzutów wszystkich zatrzymanych demonstrantów.

Zapytana o postulaty protestujących, Lam podkreśliła, że dymisja lokalnego rządu "to nie jest prosta sprawa", a ona sama "nadal ma pasję i poczuwa się do służby wobec mieszkańców Hongkongu". - Dajcie nam szansę, czas, przestrzeń do tego, by wydostać Hongkong z obecnego impasu i podjąć próbę poprawienia obecnej sytuacji - apelowała.

Członkowie administracji Hongkongu są wybierani przez niewielkie gremium obsadzone przez propekińskich polityków mianowanych przez rząd ChRL. Zdaniem ekspertów dymisja Lam wymagałaby zgody Pekinu.

Lam podkreśliła, że nie ma oficjalnego określenia na protesty z 12 czerwca, a jakakolwiek decyzja o pociągnięciu manifestantów do odpowiedzialności spoczywa na wymiarze sprawiedliwości. - Żądania, byśmy na tym etapie ogłosili amnestię, nie kontynuowali dochodzeń i postępowań wobec winowajców są nie do przyjęcia, ponieważ w sposób rażący narusza zasadę praworządności w Hongkongu - wskazała.

Protesty w Hongkongu w związku z planami zmian w prawie ekstradycyjnymPAP

Kontrowersyjny projekt prawa ekstradycyjnego

Zawieszony projekt prawa ekstradycyjnego zakłada umożliwienie ekstradycji osób podejrzanych o przestępstwa do krajów i regionów, z którymi Hongkong nie ma obecnie podpisanych umów ekstradycyjnych, w tym do Chin kontynentalnych. Przewiduje też możliwość zamrażania i konfiskaty aktywów na wniosek organów ścigania ChRL. Dotyczyłoby to zarówno mieszkańców Hongkongu, jak i przebywających w tym mieście obywateli Chin i obcokrajowców.

Władze Hongkongu utrzymywały dotąd, że nowelizacja jest konieczna, aby uniemożliwić zbiegłym kryminalistom ukrywanie się w regionie. Wiele osób odbiera jednak ten projekt jako kolejny przejaw ograniczania autonomii Hongkongu oraz nasilania ingerencji rządu centralnego w wewnętrzne sprawy miasta, mogących zagrozić praworządności, na której opiera się pozycja Hongkongu jako międzynarodowego centrum finansowego.

Władze zawiesiły prace nad projektem w efekcie największych demonstracji w Hongkongu od jego przyłączenia do Chin w 1997 roku. Według organizatorów w marszu przeciw ekstradycji do Chin kontynentalnych 16 czerwca wzięło udział prawie 2 mln osób, czyli mniej więcej co czwarty Hongkończyk.

Autor: ft\mtom / Źródło: PAP

Tagi:
Raporty: