Seryjny zabójca, ta sama broń. "Celem były żydowskie dzieci"

Aktualizacja:

Broń użyta przez napastnika w czasie strzelaniny przed żydowską szkołą w Tuluzie, w której zginęły cztery osoby została też użyta w czasie dwóch oddzielnych ataków w ubiegłym tygodniu, gdy śmierć poniosło trzech żołnierzy - twierdzi agencja Reutera, powołując się na źródła w miejscowej policji. Funkcjonariusze mają też być przekonani, że mają do czynienia z seryjnym, doświadczonym zabójcą. Prezydent Nicolas Sarkozy ogłosił w rejonie Tuluzy najwyższy alert antyterrorystyczny.

Strzały w mieście na południu Francji padły z dwóch rodzajów broni, o godz. 8 rano. Ofiarą napastnika, który podjechał do wejścia przy żydowskiej szkole stał się ojciec, jego dwóch synów (3- i 6-letni), oraz inny 10-letni chłopiec. Zabity mężczyzna, Jonathan Sandler, był nauczycielem I przyjechał do szkoły w Tuluzie z Izraela na dwuletni kontrakt.

Ta sama broń. Wiążą morderstwa

Policja szybko ustaliła, że łuski znalezione na miejscu zbrodni wskazują na ten sam kaliber (11,43 mm) i prawdopodobnie ten sam rodzaj broni użytej w czasie strzelanin w ub. tygodniu, gdy ofiarą niezidentyfikowanego napastnika w Tuluzie i pobliskim Montauban padło trzech młodych żołnierzy - imigrantów z krajów Maghrebu.

Po południu źródło policyjne w Tuluzie potwierdziło jednemu z reporterów agencji Reutera, że 50 śledczych badających wraz z prokuratorami poniedziałkowe zabójstwo, powiązało oba wydarzenia. Napastnik użył ponad wszelką wątpliwość tej samej broni - donosi agencja.

"Le Figaro" pisze o amerykańskim pistolecie samopowtarzalnym kaliber 45. Na całym świecie jest, według gazety ok. 3 tys. egzemplarzy takiej broni. Ale to nie z niej, a z pistoletu 9 mm zaczął najpierw strzelać napastnik. Dopiero później użył drugiej broni. - To dziwne - mówi gazecie Benoît Ebel, policyjny specjalista od batalistyki. Dodaje, że zwykle napastnicy w takich sytuacjach używają dwóch egzemplarzy tej samej broni, żeby "nie męczyć się z dwoma rodzajami amunicji".

Miejscowy prokurator Michel Valet poinformował tymczasem, że poszukiwany jeździ czarnym skuterem. Więcej tropów w śledztwie nie zostało na razie oficjalnie ujawnionych.

"Priorytet priorytetów"

AFP, powołując się znów na źródła policyjne podaje, że złapanie zabójcy uznano za "priorytet priorytetów" dla sił bezpieczeństwa, które zobligowano do jak najszybszego przedstawienia rezultatów śledztwa, zważywszy, że "każdy czyn (zabójcy) popełniony został z premedytacją i w stosunku do ofiar, które zostały wybrane".

14 specjalnych jednostek policji zabezpieczy region, dopóki przestępca nie zostanie schwytany. Ten akt jest odrażający, a (jego sprawca) nie uniknie kary. Nicolas Sarkozy

Jak poinformował prezydent Francji Nicolas Sarkozy w oświadczeniu transmitowanym przez telewizję, 14 specjalnych jednostek policji "zabezpieczy region, dopóki przestępca nie zostanie schwytany". - Ten akt jest odrażający, a (jego sprawca) nie uniknie kary - podkreślił. Zdecydował także o wprowadzeniu najwyższego alertu antyterrorystycznego w Tuluzie.

Śledztwo prowadzi paryski sąd wyspecjalizowany w atakach terrorystycznych i - jak wskazują francuskie media - uznanie tej sprawy za akt terrorystyczny, to wynik serii zabójstw, które stworzyły "klimat zastraszenia i paniki".

Od ubiegłego tygodnia siły bezpieczeństwa obawiały się, że zabójca żołnierzy zaatakuje ponownie - piszą także.

Listy z pogróżkami - też mają związek?

Okazało się też, że w poniedziałek rozpoczęto śledztwo w związku z dwoma listami z pogróżkami, które otrzymały dwie paryskie synagogi. Listy miały identyczną treść: "jesteście ludem Szatana, czeka was piekło". Na razie nie ustalono, czy mają one związek z zamachem w Tuluzie.

Wiadomo natomiast, że atak na tamtejszą szkołę żydowską to pierwszy od 1982 roku zamach we Francji, którego celem byli Żydzi. 30 lat temu w paryskiej dzielnicy żydowskiej zabito w restauracji sześć osób.

Społeczność żydowska we Francji, największa w Europie Zachodniej, liczy od pół miliona do 700 tysięcy osób.

Prezydent Nicolas Sarkozy w Tuluzie
Prezydent Nicolas Sarkozy w TuluzieReuters

Minister spraw wewnętrznych Francji Claude Gueant nazwał strzelaninę w Tuluzie "aktem antysemityzmu, którego celem były żydowskie dzieci". Premier Francji Francois Fillon nakazał zaś wzmocnienie środków bezpieczeństwa we wszystkich szkołach i budynkach religijnych. Wcześniej władze zapowiedziały wzmożone środki bezpieczeństwa w szkołach żydowskich we Francji.

Na miejscu tragedii był też prezydent Francji Nicolas Sarkozy.

Kampania zawieszona

Do Tuluzy udał się również główny rywal Nicolasa Sarkozy'ego w kwietniowo-majowych wyborach prezydenckich, socjalista Francois Hollande. W wydanym oświadczeniu podkreślił, że oczywisty jest antysemicki charakter zabójstwa.

Politycy poinformowali, że kandydaci we francuskich wyborach prezydenckich zawiesili swe kampanie. - Każdy rozumie, że w chwili obecnej kampania prezydencka jest zawieszona - powiedział rzecznik Partii Socjalistycznej Benoit Hamon.

Szef parlamentarnego klubu socjalistów w Zgromadzeniu Narodowym Jean-Marc Ayrault dodał, że "wobec tak straszliwej sytuacji zachowanie jedności jest naszą obroną".

"L'Express" cytuje też innego deputowanego socjalistów Arnaud Montebourga, który powiedział, że ataki te świadczą o "rosnącej i niepokojącej fali nienawiści i nietolerancji religijnej w naszym kraju, która odnosi się do wszystkich wyznań".

Źródło: Reuters, PAP, lefigaro.fr