Senatorowie niepokoją się, że Trump może sam odpalić rakiety. Pierwsza taka debata od 41 lat

[object Object]
Próbne odpalenie amerykańskiej rakiety międzykontynentalnej (nagranie archiwalne)US DoD/tvn24.pl
wideo 2/4

Amerykańscy politycy zaczęli się zastanawiać, czy nie należałoby wprowadzić zmian w prawie, które uniemożliwiłyby prezydentowi USA samodzielne rozpętanie nuklearnego armagedonu. Demokraci z senackiej komisji spraw zagranicznych otwarcie przyznają, że niepokoi ich fakt, iż to właśnie Donald Trump posiada w zasadzie absolutną kontrolę nad arsenałem jądrowym. Republikanie są nieco bardziej powściągliwi i przekonują, że problem dotyczy każdego amerykańskiego prezydenta.

Pierwsza od 41 lat debata na ten temat w amerykańskim Kongresie odbyła się na wtorkowym posiedzeniu senackiej komisji spraw zagranicznych. Zorganizowano ją na zgodny wniosek zasiadających w niej demokratów i republikanów. Szef komisji, republikański senator Bob Corker, miał według agencji Reutera przyznać, że "jego koledzy z obu partii zaczęli stawiać pytania dotyczące możliwości wszczęcia wojny czy użycia broni jądrowej przez prezydenta Trumpa”.

Prezydent może wszystko

Komisja zaprosiła trzech ekspertów: byłego generała z Dowództwa Sił Strategicznych USAF (podlegają mu rakiety międzykontynentalne i bombowce strategiczne) Roberta Kehlera, byłego podsekretarza stanu (odpowiednik polskiego wiceministra spraw zagranicznych) Briana McKeona oraz politologa, doktora Petera Feavera. Mieli powiedzieć senatorom, ile rzeczywiście może zrobić Trump. Zeznania ekspertów nie uspokoiły senatorów. Generał Kehler potwierdził, że to prezydent ma wyłączną władzę w zakresie wydawania rozkazu uderzenia jądrowego. Na podstawie specjalnych kodów weryfikuje się jedynie jego tożsamość. Rozkaz trafia później do Pentagonu, który rozsyła go do konkretnych jednostek w celu wykonania. Wojskowi teoretycznie mogą odmówić uruchomienia arsenału jądrowego, o ile stosowny rozkaz nie zostanie wydany zgodnie z prawem i regulaminami. Jednak jak zaznacza agencja Reutera, z wypowiedzi generała Kahlera nie dało się jednoznacznie stwierdzić, jak ewentualna odmowa miałaby wyglądać.

Potrzebne ograniczenia?

Po posiedzeniu komisji senatorowie różnili się co do oceny sytuacji. Demokraci w sposób otwarty dawali wyraz swoim obawom związanym z tym, że Trump posiada praktycznie absolutną kontrolę nad arsenałem jądrowym. - Obawiamy się, że prezydent jest tak niestabilny, tak wybuchowy, a jego proces podejmowania decyzji tak dziwny, że może nakazać uderzenie jądrowe, które jest absolutnie niezgodne z interesem Stanów Zjednoczonych - stwierdził demokrata Chris Murphy.

On i kilku jego kolegów postuluje opracowanie zmian w prawie, które wprowadziłyby mechanizm kontroli decyzji prezydenta. Republikanie nie byli jednak gotowi na tak daleko idące wnioski, choć nie odrzucali zupełnie tego pomysłu.

- Na dzień dzisiejszy nie widzę żadnego rozwiązania prawnego, jednak to nie znaczy, że nie pojawi się ono w ciągu kilku miesięcy - stwierdził senator Corker. Inni republikanie byli zaniepokojeni tym, że sama taka debata może poddawać w wątpliwość stan umysłu prezydenta i podważy wiarę w zdolność USA do zdecydowanej reakcji na potencjalny atak.

- Każde słowo, które dzisiaj padło na tym spotkaniu, zostanie dokładnie przeanalizowane w Pjongjangu - przestrzegał republikanin Jim Risch, który ma zostać szefem komisji w przyszłym roku po tym, jak Corker odejdzie na emeryturę.

Autor: mk//kg / Źródło: Reuters, tvn24.pl

Źródło zdjęcia głównego: USAF