Rząd ma 36 godzin na spełnienie żądań opozycji w Bangladeszu


Zwolennicy opozycji w Bangladeszu ogłosili w środę 36-godzinny strajk. Domagają się od władz uwolnienia przywódców i działaczy zatrzymanych w ostatnim nalocie policji na ich kwaterę główną.

Strajk został nazwany 36-godzinnym, bo właśnie tyle czasu ma rząd na spełnienie żądań swoich obywateli. - Chcemy, by zostali jak najszybciej zwolnieni oraz by nie przyznawano im żadnego nadzoru. Chcemy również wolnych i uczciwych wyborów, które obalą ten autokratyczny rząd - powiedział w środę Salahuddin Ahmed, sekretarz Partii Narodowej Bangladeszu.

Po rozpoczęciu demonstracji kilka bomb domowej roboty wybuchło stolicy kraju - Dhace. Nikt nie został ranny. Policja podejrzewa, że za ataki jest odpowiedzialna opozycja.

Zamieszki w kraju

Rozruchy w kraju trwają od stycznia, gdy trybunał powołany przez rząd do zbadania nadużyć w czasie wojny o niepodległość w 1973 roku wydał pierwszy wyrok skazujący. Karę śmierci wyznaczono liderowi opozycyjnej partii fundamentalistów 73-letniemu Delwarowi Hosajnowi Sadedii. Jest on wiceprzewodniczącym największej islamistycznej partii Dżamaat-i-Islami. Sąd uznał go winnym masowych zabójstw i religijnego prześladowania hinduistów.

Do zamieszek po ogłoszeniu wyroku doszło w kilkunastu miejscach w kraju; z policją starli się aktywiści partii skazanego.

"Trybunał to farsa"

W styczniu stronnicy wiceszefa partii DżI, którzy utrzymują, że wyrok jest motywowany politycznie, podpalili hinduistyczną świątynię i kilka domów w regionie Noakhali na południu, w innej miejscowości zaatakowali obóz policyjny, gdzie zabili funkcjonariusza. Dwaj inni policjanci zginęli, gdy islamiści przypuścili szturm na posterunek w mieście Sziradźgańdź w środkowym Bangladeszu.

Krytycy trybunału mówią, że jest on wykorzystywany przez premier Hasinę Wazed przeciwko przeciwnikom politycznym w dwóch największych partiach opozycyjnych: Nacjonalistycznej Partii Bangladeszu (BNP) i Dżamaat-i-Islami. Przewodnicząca BNP Begum Chaleda Zia mówi, że trybunał to farsa.

Liczący ok. 160 mln mieszkańców Bangladesz uniezależnił się od Pakistanu w 1971 r. po dziewięciomiesięcznej wojnie, która - według różnych źródeł - kosztowała życie od 200 tys. do 3 milionów ludzi, z czego ok. 10 mln osób uciekło do Indii. Od czasu uzyskania niepodległości kraj ten przeżył dwa zamachy na prezydentów oraz serię wojskowych zamachów stanu i kilkanaście nieudanych prób puczu.

Autor: zś/jaś / Źródło: reuters, pap