Rząd jedności w Jemenie

Aktualizacja:

Wiceprezydent Jemenu Abd ar-Rab Mansur al-Hadi wydał w niedzielę dekret, w którym powierzył liderowi opozycji i byłemu szefowi MSZ Mohammedowi Basindawie misję utworzenia rządu jedności narodowej - podała państwowa agencja Saba.

W piątek opozycja przedstawiła kandydaturę Basindawy na szefa rządu tymczasowego. Zgodnie z dekretem wiceprezydenta, Basindawa ma dwa tygodnie na sformowanie gabinetu, w którym w równym stopniu będzie reprezentowana opozycja oraz Powszechny Kongres Ludowy (GPC), czyli partia prezydenta Alego Abd Allaha Salaha.

Salah "prezydentem honorowym"

Basindawa był członkiem administracji Salaha. Urodzony w Adenie, na południu kraju, w latach 1993-1994 pełnił funkcję ministra spraw zagranicznych. Przed 10 laty odszedł z GPC. Po wybuchu antyprezydenckich protestów w styczniu br. stanął po stronie opozycji.

Utworzenie nowego rządu jest częścią porozumienia o pokojowym przekazaniu władzy, które w środę w stolicy Arabii Saudyjskiej Rijadzie podpisał prezydent Ali Abd Allah Salah. Przekazał on swoje uprawnienia Hadiemu.

Jeśli porozumienie będzie nadal przestrzegane, Salah stanie się czwartym przywódcą odsuniętym od władzy w wyniku masowych demonstracji, które przetoczyły się w 2011 r. przez szeroko pojęty Bliski Wschód.

Wynegocjowane przez Radę Współpracy Zatoki Perskiej (GCC) porozumienie zakłada, że przez 90 dni Salah będzie sprawował funkcję "prezydenta honorowego", ale w tym czasie nie będzie mógł kwestionować decyzji swojego następcy.

Podpisanie porozumienia nie położyło jednak kresu przemocy ani nie zakończyło protestów. Demonstranci ponownie wyszli na ulice, gdyż nie zgadzają się z przyznaniem Salahowi oraz jego współpracownikom immunitetu, co także gwarantuje porozumienie. Najstarszy syn prezydenta i inni jego krewni kontrolują najważniejsze organy bezpieczeństwa.

Dziesiątki ofiar

Tłumienie przez reżim protestów przeciwko trwającym 33 lata autorytarnym rządom Salaha sprawiło, że ten najbiedniejszy kraj Półwyspu Arabskiego znalazł się na skraju wojny domowej. Uczestnicy demonstracji oskarżają prezydenta o nepotyzm i korupcję.

Co najmniej 25 osób zginęło w sobotę i niedzielę, a dziesiątki zostały ranne na północy kraju w atakach szyickich bojowników na salafitów.

Setki osób zginęły od stycznia w wyniku represji wobec demonstrantów i starć między jego zwolennikami oraz przeciwnikami.

Źródło: PAP