"Ryzyko katastrofy nuklearnej jest teraz większe, niż w czasie zimnej wojny"

Nowa rakieta RS-26 ma być mniejsza od wielkich pocisków Topol i Jars
Nowa rakieta RS-26 ma być mniejsza od wielkich pocisków Topol i Jars
MO Rosji
Ryzyko użycia broni jądrowej ma być wyższe niż pod koniec zimnej wojnyMO Rosji

Napięcia pomiędzy państwami uzbrojonymi w broń masowego rażenia i rosnące ryzyko ataku cybernetycznego na systemy ją kontrolujące powoduje, że ryzyko przypadkowego wybuchu wojny jądrowej jest obecnie wyższe niż podczas zimnej wojny - twierdzi były szef Pentagonu William Perry. Znamienne jego zdaniem ma być to, że zaprzestano dalszego rozbrojenia arsenałów jądrowych i przystąpiono do ich odnowy.

Perry był szefem Pentagonu w latach 1994-97, czyli w okresie, gdy po wygaśnięciu zimnej wojny drastycznie redukowano światowy arsenał broni masowego rażenia. Zagrożenie wybuchem III wojny światowej, która pochłonęłaby ludzkość w nawale eksplozji głowic termojądrowych, stało się wówczas złym wspomnieniem.

Więcej incydentów

Teraz Perry ostrzega, że widmo zagłady wraca i jest bardziej wyraźne niż kiedykolwiek od końca zimnej wojny, a nawet z okresu jej trwania. Swoją ocenę wygłosił w rozmowie z brytyjskim dziennikiem „Guardian” jeszcze zanim Korea Północna przeprowadziła w środę swoją kolejną próbną eksplozję jądrową. Amerykanin jest zdania, że gwałtowne pogorszenie relacji na linii USA-Rosja po aneksji Krymu i wojnie na Ukrainie, znacznie podniosło groźbę rozpętania wojny jądrowej z powodu fałszywego alarmu lub pomyłki. Z powodu utrzymujących się napięć zwiększyło się ryzyko, iż drobny incydent może eskalować do użycia broni masowego zniszczenia. Anonimowy wysoki rangą przedstawiciel NATO miał stwierdzić w rozmowie z „Guardianem”, że takie prawdopodobieństwo jest „nadal bardzo odległe, ale już nie trywialne”. Na poparcie tej tezy organizacja działająca na rzecz rozbrojenia Global Zero opublikowała raport, według którego w ciągu ostatnich 21 miesięcy doszło do 146 incydentów pomiędzy mocarstwami jądrowymi. Dwa z nich uznano za niosące „wysokie ryzyko”, a 33 „prowokacyjne”.

Niestabilni gracze i ryzyko cyfrowe

Perry zaznacza, że w czasie gdy wzrosło napięcie na linii Rosja-USA, nie zmniejszyło się także to pomiędzy azjatyckimi mocarstwami atomowymi. Chiny, Indie i Pakistan od lat są uznawane za potencjalny punkt zapalny, bowiem są mniej przewidywalne, darzą się większą niechęcią lub wręcz wrogością, a ich polityka wykorzystania broni jądrowej jest mniej przejrzysta. Dodatkowo sytuację pogarszają atomowe ambicje Korei Północnej, która pomimo sankcji konsekwentnie pracuje nad coraz potężniejszą bronią masowego zniszczenia i środkami jej przenoszenia. Północnokoreańskiego reżimu nie można natomiast w żaden sposób uznać za przewidywalny czy stabilny. Nowym źródłem zagrożenia ma być według Perry’go potencjalny atak cybernetyczny na systemy kontroli i dowodzenia arsenałów jądrowych. Ma on być czysto teoretycznie możliwy, choć bardzo mało prawdopodobny. - Jakiegoś rodzaju atak cybernetyczny na system dowodzenia arsenałem jądrowym w Rosji czy USA mógłby stać się podstawą do podjęcia błędnej decyzji o odpaleniu rakiet - twierdzi były szef Pentagonu. Perry zwraca również uwagę na istotną zmianę mentalności i planach Moskwy oraz Waszyngtonu. - Pod koniec zimnej wojny redukowaliśmy arsenały. Dzisiaj wręcz przeciwnie, Rosja i USA zaczynają je modernizować. Na dodatek Rosjanie otwarcie grożą użyciem broni jądrowej. To dramatyczne zmiany w porównaniu do lat 90. - stwierdził.

Autor: mk/ja / Źródło: "The Guardian"

Źródło zdjęcia głównego: Wikipedia (CC BY SA 3.0) | Vitaly V. Kuzmin