Zdemolowane sklepy, spalone samochody, zabici. Wybuch przemocy przeciwko obcokrajowcom


Od niedzieli co najmniej pięć osób zginęło, a wiele zostało rannych w zamieszkach, jakie wybuchły w okolicach Johannesburga - największego miasta i handlowej stolicy Republiki Południowej Afryki - oraz stołecznej Pretorii. W obu miastach dochodziło do aktów przemocy wobec obcokrajowców oraz ataków na ich mienie. Według lokalnej policji do tej pory aresztowano prawie prawie 90 osób.

We wtorek ulice ubogiej Aleksandrii, z której jak na dłoni widać wysokie wieżowce Johannesburga, pokrywały pokruszone cegły i kawałki popękanego szkła - relacjonuje Reuters. To pokłosie zamieszek, jakie wybuchły kilka dni temu w regionie, który stał się domem i miejscem pracy dużej części migrantów ekonomicznych, szukających w RPA lepszego życia. Miejscowy sklep, prowadzony przez Etiopczyka Abushe’a Dastaa został całkowicie obrabowany i zdemolowany. Półki, na których do niedawna stały kartony z mlekiem, chleb oraz inne przedmioty codziennego użytku, są teraz puste. To tylko jeden z wielu zniszczonych budynków, należących do obcokrajowców w mieście, w którym panuje bieda i wysokie bezrobocie.

W niedzielę na ulice największych miast RPA, Johannesburga oraz Pretorii, wyszły tysiące ludzi, uzbrojonych w prowizoryczną broń. Wściekły tłum atakował zagranicznych handlarzy, pracowników i właścicieli sklepów, niszczył domy i podpalał samochody obcokrajowców.

Zwykła przestępczość czy ksenofobia?

Trwa śledztwo i ustalanie przyczyn zamieszek. Minister Bheki Cele, któremu podlega miejscowa policja zwrócił uwagę, że akty przemocy mogą mieć podłoże kryminalne. - Nie możemy wykluczyć zwyczajnej przestępczości, kryminalistów, wykorzystujących wrażliwą sytuację, w której pojawiają się prawdziwe żale wobec kwestii bezrobocia oraz imigracji - stwierdził Cele. Minister potwierdził, że w ciągu trzech dni zamieszek zginęło pięć osób, nie podał jednak więcej szczegółów ani co do ofiar, ani aresztowań. Agencja Reutera powołując się na lokalną policję informuje o 89 zatrzymanych.

Premier prowincji Gauteng, w której leżą Johannesburg oraz Pretoria ocenił jednak, że u podłoża ataków leżą "ksenofobiczne nastroje".

We wtorek ataki na imigrantów potępił prezydent RPA Cyril Ramaphosa. Wezwał swoich ministrów "by upewnili się, że monitorują akty bezmyślnej przemocy i znaleźli sposób, aby je powstrzymać". - Ludzie w naszym kraju chcą żyć w harmonii. Bez względu na obawy czy pretensje, jakie mamy musimy mierzyć się z nimi w sposób demokratyczny. Nie ma żadnego usprawiedliwienia dla jakiegokolwiek obywatela RPA, by atakować ludzi z innych państw - oświadczył Ramaphosa.

Niechęć wobec imigrantów

Republika Południowej Afryki jest popularnym celem dla migrantów ekonomicznych z Afryki Subsaharyjskiej. Wielu obcokrajowców, którzy przyjeżdżają do RPA w poszukiwaniu pracy to obywatele sąsiednich Lesotho, Mozambiku oraz Zimbabwe, spora ich część pochodzi także z Somalii oraz Nigerii.

Według danych Banku Światowego RPA liczy obecnie prawie 58 milionów mieszkańców, co plasuje ten kraj na 24. miejscu na świecie pod względem liczby ludności. Nie jest jednak jasne, jaki procent południowoamerykańskiego społeczeństwa stanowią obcokrajowcy. Z ostatniego oficjalnego spisu przeprowadzonego w 2011 roku wynika, że kraj ten zamieszkiwało wówczas 2,2 miliony imigrantów. W analizie z 2015 roku amerykański dziennik "New York Times" pisał o pięciu milionach imigrantów.

Duży odsetek imigrantów w RPA stał się paliwem dla nastrojów ksenofobicznych. W kraju, który znalazł się w kryzysie gospodarczym, obcokrajowców oskarża się o zabieranie miejsc pracy i kradzież zasobów narodowych. Stopa bezrobocia w RPA wynosi obecnie 29 procent.

To nie pierwszy raz, gdy nacjonalistyczna narracja prowadzi do krwawych ataków na obcokrajowców w Republice Południowej Afryki. W 2008 roku w zamieszkach na tym tle zginęło co najmniej 60 osób. Kolejne wybuchły w 2015 roku, kosztując życie co najmniej siedmiu osób. Od dekady w RPA co jakiś czas wybuchają mniejsze lub większe antyimigranckie protesty, którym nierzadko towarzyszą akty przemocy.

Oburzenie w Nigerii

We wtorek nigeryjski prezydent Muhammadu Buhari wezwał do siebie przedstawiciela RPA, by złożyć skargę na sposób traktowania Nigeryjczyków w tym kraju. Zażądał jednocześnie od Pretorii gwarancji, że życie i własność prywatna jego obywateli będą chronione. Buhari miał w tym roku złożyć wizytę w RPA.

W środę na ulice Lagos - największego miasta i dawnej stolicy Nigerii - wyszły tysiące ludzi w proteście przeciwko atakom na Nigeryjczyków w RPA.

Autor: momo//kg / Źródło: Guardian, BBC, New York Times, World Bank Group, Reuters