"Rottweiler" kontra "harpia". Która zostanie pierwszą damą?

Aktualizacja:
 
Największe rywalki we Francji: 47-letnia Valerie Trierweiler i 45-letnia Carla Brunimateriały prasowe

Dwie potencjalne pierwsze damy są piękne, inteligentne i niezależne. Ale jedno je różni: Carla Bruni-Sarkozy kocha być gwiazdą, Valérie Trierweiler (partnerka socjalisty François Hollande'a) nadal udaje osobę prywatną. - Za każdym razem, gdy pojawiam się w mediach, Nicolas traci 3 punkty w sondażach - przyznaje Pierwsza Dama Francji, za którą jej rodacy nie przepadają. Konkurentka wyciągnęła z tego lekcję - skoro Francuzi mają dość polityki w stylu celebryckim, ona unika mediów i trzyma się z boku. Oto największe rywalki we Francji.

 
To za ten podpis: "Czarujący atut Hollande'a" Valérie Trierweiler zrobiła w swojej redakcji awanturę 

Carla Bruni przyzwyczajona do tego, że dostaje to i kogo chce, po raz pierwszy ma poważną rywalkę. W walce o powrót do Pałacu Elizejskiego wraz z mężem Nicolasem Sarkozym może jej zaszkodzić Valérie Trierweiler, partnerka socjalisty François Hollande'a, który jest faworytem wyborów.

Obie są piękne, inteligentne, niezależne i żądne władzy. Ale każda z nich miała zupełnie inną rolę do odegrania w tych wyborach: Bruni miała przekonać wyborców, że tak naprawdę ona i Nicolas są zwykłą parą, a nie burżujami, zaś Trierweiler przeciwnie - dodać nudnemu Hollande'owi blasku. Choć obie mają wielki wpływ na swoich partnerów, w tej kampanii udają, jakby nie miały go w ogóle.

Miłość Sarkozy'ego, tajemnica Hollande'a

To odgórna decyzja sztabów wyborczych: Francuzi mają dość uprawiania polityki w stylu celebryckim, do której przyzwyczaił ich Sarkozy. Wyśmiewany za wystawny styl życia, rozwód z drugą żoną zaraz po wygraniu wyborów w 2007 roku i poślubienie piosenkarki Carli Bruni, nigdy nie wywoływał ciepłych uczuć wśród Francuzów. Znany jest raczej jako "quelqu'un qui derange", czyli "ktoś, kto irytuje". Dziś walczy o przetrwanie na scenie politycznej - zawyrokowała amerykańska telewizja CNN.

 
Tymczasem Carla Bruni i jej mąż ze swojego życia zrobili spektakl medialny, którym żywiły się nie tylko francuskie gazety 

Jego główny rywal wyciągnął wnioski z kłopotów Sarkozy'ego. Prezydent ze swej wielkiej miłości do Carli przez lata urzędowania zrobił spektakl medialny, więc Hollande starał się ukryć nową towarzyszkę życia. Miał też inny powód: ponad 30 lat spędził z Ségolene Royal, którą poznał na studiach w École Nationale d'Administration (ENA), a w 2005 roku zostawił ją i czwórkę wspólnych dzieci dla młodszej dziennikarki - Valérie Trierweiler. Choć skrzętnie ten fakt ukrywał podczas wyborów prezydenckich dwa lata później, które Royal przegrała z Sarkozym w drugiej turze. Żona ponoć obiecała mu wówczas, że wycofa swoją kandydaturę, jeśli rzuci kochankę. Hollande nie skorzystał z propozycji. Podczas wyborów udawali więc, że są razem. O rozstaniu poinformowali dzień po przegranej Royal.

Hollande związek z Trierweiler, dwukrotnie rozwiedzioną matką trójki dzieci, upublicznił dopiero pod koniec 2010 roku w wywiadzie dla francuskiej "Gali". - To wyjątkowe szczęście odnieść sukces w życiu osobistym i spotkać kobietę swojego życia. Ta szansa może umknąć, ale mnie udało się ją schwytać - wyznał.

Jako para publicznie pokazują się jednak od niedawna. Na pierwszy publiczny pocałunek zdecydowali się dopiero wtedy, gdy polityk zdobył nominację socjalistów na prezydenta. Zobił to nie bez przyczyny: w poprzednim związku to on grał drugie skrzypce i Francuzi nazywali go pogardliwie "panem Royal" lub "marionetką w rękach kobiety". "Valérie dodaje tajemniczości temu, którego niektórzy przezywali niczym budyń - »Flanby«" - napisał ostatnio tygodnik "Le Nouvel Observateur".

 
Francja chętnie porównuje obie konkurentki 

Wojowniczy pseudonim "Rottweiler"

47-latka to silna kobieta, która nie miała w życiu tak łatwo jak włoska arystokratka i córka miliardera - Carla Bruni-Sarkozy. Trierweiler urodziła się na prowincji - w Angers w zachodniej Francji. Jej ojciec był inwalidą wojennym: mina urwała mu nogę. Jego renta stanowiła główne źródło utrzymania sześcioosobowej rodziny. Po jego śmierci matka Valérie zaczęła pracować jako kasjerka na lodowisku. Dziewczyna musiała sama zarabiać na swoje wydatki.

Już jako dziennikarka "Paris Matcha" zapracowała na wojowniczy pseudonim "Rottweiler". Zasłynęła tym, że uderzyła kolegę w redakcji za jego seksistowskie uwagi. Oburzyła się też, gdy jej własna redakcja bez jej wiedzy niedawno umieściła ją na okładce z podpisem: "Czarujący atut Françoisa Hollande'a". Od razu na Twitterze wyparowała w odwecie: "Bravo »Paris Match« za seksizm... Moje myśli biegną do wszystkich wściekłych kobiet".

Hollande'a spotkała po raz pierwszy w 1988 roku. Była już wtedy dziennikarką polityczną tego znanego tygodnika. Miała 23 lata, on - 34. W 2005 roku - jak sama określiła w wywiadzie - doznała olśnienia i zostawiła dla niego męża, dziennikarza ze swojej redakcji, Denisa Trierweilera. - Próbowaliśmy z Françoisem opierać się ciśnieniu - przecież to całkowicie zabronione. Byłam zamężna, on nie był wolny. W dodatku: polityk - wspomina. Nie mówi o tym, że żona Hollande'a zażądała od jej szefów usunięcia jej z działu politycznego gazety.

"Chciałam tylko jednego: żeby mnie natychmiast dopadł"

Carla Bruni też słynie z rozbijania cudzych małżeństw, za co dostała od mediów nawet tytuł: "harpia". Media francuskie chętnie przypominają erotyczne podboje 45-latki – od Micka Jaggera, Kevina Costnera, Vincenta Pereza i Erica Claptona, po wielu intelektualistów francuskiej lewicy. Ze związku z filozofem Raphaëlem Enthovenem ma syna Auréliena, choć wcześniej romansowała z... ojcem swojego narzeczonego - Jeanem-Paulem Enthovenem.

 
Jako modelka Carla Bruni zarabiała 7,5 mln dol 

Sarkozy'ego upatrzyła sobie wtedy, gdy był jeszcze mężem Cecilii. Po latach zwierzała się podczas jakiejś uroczystości w Pałacu Elizejskim: - Kiedy pierwszy raz go zobaczyłam, chciałam tylko jednego: żeby mnie natychmiast dopadł. Zapytałam go, niby żartem, czy ma samochód, żeby mnie odwieźć do domu. Nie mogłam mu się oprzeć.

Teraz Pierwsza Dama Francji zachowuje względną prywatność, nawet w związku z narodzinami córeczki Giulii. Dzień po narodzinach podała na swojej stronie internetowej tylko jej imię. A w telewizji zapowiedziała: - Nie pokażę dziecka publicznie. Niczemu to nie służy.

Rzadziej pojawia się u boku męża. - Za każdym razem, gdy jestem w mediach, Nicolas traci 3 punkty w sondażach - przyznała szczerze. Niegdyś modelka i piosenkarka, kochająca blichtr i sławę, dziś w wywiadach podkreśla, że lubi przebywać w domu i odgrywa rolę przykładnej matki rodziny. Niegdyś ubrana wyłącznie w markowe ubrania i dodatki Diora, teraz publicznie pokazuje się w dresie. Za wszelką cenę próbuje przekonać rodaków, że nie jest tak niedostępna i snobistyczna, za jaką ją brano.

Ta przemiana to jej zasługa

Tymczasem jej konkurentka - zawsze szykowna i elegancka - od samego początku bardzo dba o to, by trzymać się z boku. Jednak wtajemniczeni zapewniają, że Valérie Trierweiler ma ogromny wpływ na lidera socjalistów. Mówi się, że jest jego doradcą i PR-owcem, choć cały czas uparcie zaprzeczała, że bierze udział w kampanii. Kiedy wyszło na jaw, że ma biuro w sztabie wyborczym partnera, oświadczyła, że właściwie z niego nie korzysta. Na pytanie, czy sztab Hollande’a pyta ją o zdanie, odparła: - Zdarzyło się to może ze dwa, trzy razy, gdy chcieli poznać opinię kobiety.

Ale trudno ukryć, że to za jej sprawą polityk stracił 10 kg na wadze, zaczął nosić lepsze garnitury i porzucił swoje staromodne okulary w oprawie rogowej. Zaczął naśladować maniery, styl rozmowy, nawet chodu swojego idola - Francoisa Mitterranda, uznawanego w prawie wszystkich sondażach i rankingach, za jednego z dwóch, obok de Gaulle'a, największych prezydentów w historii Francji. Jowialne żarty zamienił na zachowanie męża stanu.

- Jego krytycy popełniają wciąż ten sam błąd: nie doceniają go - podsumował tę przemianę Serge Raffy, jego biograf.

Tymczasem jego partnerka już zapowiedziała, że po wyborach... wyjdzie z cienia.

Agnieszka Kowalska

Źródło: tvn24.pl

Źródło zdjęcia głównego: materiały prasowe