Rosja odzyskuje kosmiczne oczy. Wypatrują amerykańskich rakiet

[object Object]
Start nowego rosyjskiego satelity wczesnego ostrzeganiamil.ru
wideo 2/4

Po latach zapaści Rosjanie odbudowują swój kosmiczny system ostrzegania. Z kosmodromu w Plesiecku odpalono rakietę Sojuz z drugim satelitą systemu EKS. Wszystko wskazuje na to, że operacja przebiegła pomyślnie i urządzenie działa normalnie.

Start z wojskowego kosmodromu odbył się w minionym tygodniu. Nośnikiem nowego satelity była rakieta Sojuz-2.1b, najnowszej odsłony mającej już pół wieku rodziny rakiet Sojuz. Według rosyjskiego wojska wszystko przebiegło zgodnie z planem. Satelita miał z powodzeniem trafić na orbitę.

Punkt obserwacyjny nad biegunem

Szczegóły misji są tajne. Satelita otrzymał formalne oznaczenie Kosmos-2518, zgodnie z tradycyjnym rosyjskim/radzieckim systemem nazewnictwa. Prawdopodobnie porusza się podobnie do starszych urządzeń należących do systemu wczesnego ostrzegania Oko. To silnie eliptyczna orbita typu Mołnia. Satelita poruszający się po niej wznosi się wysoko nad północną półkulą (nawet 40 tysięcy kilometrów od Ziemi), a nad południową przelatuje bardzo nisko (około 500 kilometrów). Dzięki temu może bardzo długo (około 10 godzin) "patrzeć" na Ziemię znad bieguna północnego i spoglądać w kierunku USA, skąd mogą nadlatywać rakiety. Później szybko okrąża południową półkulę (w ciągu dwóch godzin) na minimalnej wysokości, gdzie nie widzi nic wartościowego dla wojska Rosji. Kilka satelitów na takiej orbicie może zapewnić ciągłą obserwację obszaru, którym muszą lecieć rakiety międzykontynentalne odpalane z USA w kierunku Rosji. Dlatego też pierwsze urządzenie (wystrzelone w 2015 roku) nowego systemu EKS i teraz najwyraźniej też drugie, właśnie na nią zostały skierowane. Uzupełnieniem satelitów wczesnego ostrzegania krążących po orbitach typu Mołnia mają być satelity na orbicie geostacjonarnej, czyli znajdujące się w takiej pozycji, że wiszą nad jednym punktem Ziemi w odległości około 40 tysięcy kilometrów. Na razie Rosjanie nie wystrzelili jednak żadnego nowego urządzenia tego typu. Miały wystąpić opóźnienia podczas prac nad nimi.

O tym, jak działają systemy wczesnego ostrzegania pisaliśmy w Magazynie TVN24.

Rysunek pokazujący orbitę typu Mołnia | NASA

Wypatrywanie rakiet z USA

Ogólnie zadaniem satelitów systemu EKS ma być ostrzeganie przed startem amerykańskich rakiet międzykontynentalnych. Docelowo ma się on składać z kilkunastu urządzeń na orbitach Mołnia i geostacjonarnych, zapewniających ciągłą obserwację. Rosjanie od kilku lat mieli na tym polu poważne problemy. Stary system wczesnego ostrzegania Oko (inaczej US-KS/US-KMO) przestał ostatecznie działać w 2014 roku, wraz z zakończeniem służby ostatniego satelity. Teoretycznie miał zostać płynnie zastąpiony nowym systemem EKS, jednak ze względu na opóźnienia tak się nie stało. W efekcie Rosja do dzisiaj nie ma pełnosprawnego kosmicznego systemu wczesnego ostrzegania. Dwa nowe satelity nie wystarczą jeszcze do ciągłej obserwacji USA. Na szczęście dla Rosjan, mają oni rozbudowany i największy na świecie system wczesnego ostrzegania oparty o potężne radary umieszczone na Ziemi. Wykryje on każdą amerykańską rakietę międzykontynentalną lecącą ku Rosji, choć zrobi to co najmniej kilkanaście minut później niż satelity, czyli zostawi Kremlowi mniej czasu na zastanowienie się i reakcję. Z tego powodu Amerykanie polegają głównie na droższym kosmicznym systemie ostrzegania. Dzięki temu mają znacznie więcej czasu na reakcję, bo mogą dostrzec rosyjskie rakiety w momencie startu, czyli około 30-40 minut przed tym, jak dolecą do terytorium USA.

Więcej o trudnych początkach radzieckiego systemy Oko i o tym, jak przez jego awarię świat znalazł się na krawędzi III wojny światowej, pisaliśmy w Magazynie TVN24.

Autor: mk//rzw / Źródło: tvn24.pl

Źródło zdjęcia głównego: mil.ru