"Komisja etyki uznała faktycznie za normę możliwość molestowania seksualnego dziennikarek"


Niezależna telewizja Dożd, radio Echo Moskwy oraz holding RBK odwołują dziennikarzy z Dumy Państwowej (niższej izby parlamentu Rosji) w związku z zarzutami napastowania dziennikarek przez deputowanego Leonida Słuckiego z partii Władimira Żyrinowskiego.

Redakcje zdecydowały się na ten krok po tym, jak w środę parlamentarna komisja etyki uznała, że Słucki, poseł populistyczno-nacjonalistycznej Liberalno-Demokratycznej Partii Rosji (LDPR), szef komisji spraw zagranicznych Dumy, nie dopuścił się naruszeń.

Holding medialny RBK, w skład którego wchodzą media o tematyce głównie biznesowej (portal internetowy, gazeta, periodyk i stacja telewizyjna), ogłosił swą decyzję w środę wieczorem. Jak powiadomił, odwołał z Dumy od 21 marca wszystkich dziennikarzy relacjonujących pracę izby.

- Komisja etyki, podejmując swoją decyzję, uznała faktycznie za normę możliwość molestowania seksualnego dziennikarek przez osoby opisywane w mediach. Nie zgadzamy się z takim podejściem i z uznaniem za normę stanowiska Dumy w tej kwestii - powiedziała szefowa głównej redakcji holdingu Jelizawieta Golikowa.

RBK zapewnił przy tym, że będzie nadal publikował informacje o działalności niższej izby parlamentu w interesach swych odbiorców.

Duma niebezpieczna dla dziennikarzy

Redaktor naczelny Echa Moskwy Aleksandr Wieniediktow oświadczył w czwartek w mediach społecznościowych, że radiostacja uważa teraz Dumę za miejsce, gdzie praca dla dziennikarzy przestała być bezpieczna. Echo Moskwy wycofuje dziennikarzy zgodnie z propozycją, jaką wygłosił przewodniczący Dumy Wiaczesław Wołodin - oznajmił Wieniediktow. Szef Dumy oświadczył bowiem wcześniej, iż jeśli dziennikarki "boją się" pracować w Dumie, to powinny "zmienić pracę".

Echo Moskwy wezwało pozostałe rosyjskie media do solidarności z dziennikarzami.

Redakcja telewizji Dożd oznajmiła w nocy ze środy na czwartek, że uważa decyzję komisji etyki za "urągającą i nie do zaakceptowania". Redaktorka naczelna stacji Aleksandra Pieriepiełowa oświadczyła w komunikacie, że po posiedzeniu komisji "stało się jasne, że Duma jest po prostu niebezpiecznym miejscem dla kobiet". Dodała następnie: "tylko razem możemy zmienić sytuację i będziemy się cieszyć, jeśli koledzy z innych mediów nas poprą".

Jeden z głównych dzienników rosyjskich, "Kommiersant", zapowiedział ze swej strony bojkot Słuckiego i samej komisji etyki. Redakcja oświadczyła, że przerywa z nimi kontakty, bowiem - jak oceniła - "nasze poglądy etyczne są rozbieżne".

Portal internetowy Lenta.ru ogłosił w mediach społecznościowych, że zrywa kontakty ze Słuckim i usuwa wszelkie materiały o nim, które nie są związane ze sprawą molestowania dziennikarek.

Oskarżenia dziennikarek

Sprawa ta wybuchła pod koniec lutego, gdy telewizja Dożd opublikowała relacje trzech dziennikarek nieujawniających swej tożsamości. Następnie o molestowaniu ze strony Słuckiego poinformowały: Farida Rustamowa z rosyjskiej redakcji BBC, zastępczyni redaktora naczelnego stacji telewizyjnej RTVi Jekatierina Kotrikadze oraz producentka telewizji Dożd Daria Żuk.

1 marca komisji etyki przedstawiono oficjalnie sformułowane zarzuty pod adresem deputowanego. Komisja rozpatrzyła je za zamkniętymi drzwiami i oświadczyła w środę, że w zachowaniu Słuckiego nie dopatrzyła się naruszeń. Deputowany zaprzecza oskarżeniom.

Słucki jest parlamentarzystą od 1999 roku. Zanim objął stanowisko szefa komisji spraw zagranicznych, był niegdyś jej wiceprzewodniczącym, a potem kierował w Dumie komisją ds. Wspólnoty Niepodległych Państw.

W marcu 2014 roku został objęty zachodnimi sankcjami nałożonymi w reakcji na politykę Rosji wobec Ukrainy. UE oceniła wówczas, że Słucki aktywnie wspierał użycie sił zbrojnych na Ukrainie i aneksję Krymu.

Korespondent "Faktów" TVN o skandalu wokół Leonida Słuckiego
Korespondent "Faktów" TVN o skandalu wokół Leonida SłuckiegoTVN24 BiS

Autor: mm\mtom / Źródło: PAP