Protesty w Moskwie. Ponad tysiąc zatrzymanych, kilkadziesiąt pobitych


Policja w Moskwie zatrzymała 1373 osoby w czasie sobotniej pokojowej demonstracji poparcia dla kandydatów opozycji w wyborach do władz stolicy Rosji. Poza tym 77 osób zostało pobitych - poinformowało Radio Swoboda, powołując się na portal obrońców praw człowieka OWD-Info. MSZ w wydanym w niedzielę oświadczenie wezwało władze Rosji do "zaprzestania użycia siły wobec pokojowych demonstracji oraz dokonywania arbitralnych zatrzymań".

Portal OWD-Info podał, że według stanu na godzinę 5 rano w niedzielę zatrzymano w czasie demonstracji 1373 osoby, w tym 42 niepełnoletnie. Noc w aresztach spędziło około 150 osób.

3,5 tysiąca osób na manifestacji

Uczestnicy sobotniej akcji, która według władz była nielegalna, protestowali przeciw niezarejestrowaniu opozycyjnych kandydatów w zaplanowanych na wrzesień wyborach do władz stolicy. Według rosyjskiego MSW zatrzymano 1074 osoby, a w proteście uczestniczyło w sumie ok. 3500 osób. Według opozycji liczba uczestników była znacznie większa. Portal OWD-Info, który prowadzi monitoring sytuacji, przypomina, że zatrzymanym osobom zarzuca się naruszenie przepisów dotyczących udziału w proteście. Grożą im kary grzywny do 20 tys. rubli (ponad 1200 zł) lub przymusowe prace społeczne do 40 godzin. Uczestnicy sobotniej akcji planowali spotkać się przed budynkiem merostwa, ale struktury siłowe – policja, OMON i Gwardia Narodowa – zablokowały dostęp i rozpoczęły wypieranie tłumu.

Polski resort dyplomacji "wzywa władze Rosji do zaprzestania użycia siły"

W tej sprawie wydało polskie Ministerstwo Spraw Zagranicznych wydało w niedzielę oświadczenie.

"W obliczu doniesień medialnych o zatrzymaniu ponad tysiąca demonstrantów w Moskwie 27 lipca 2019 roku MSZ RP wzywa władze Rosji do zaprzestania użycia siły wobec pokojowych demonstracji oraz dokonywania arbitralnych zatrzymań" - czytamy na stronie resortu dyplomacji.

"Wolność zgromadzeń i wolność wypowiedzi stanowią jedne z podstawowych swobód obywatelskich i politycznych. Ich zagwarantowanie stanowi obowiązek każdego demokratycznego państwa" - dodano.

Ministerstwo podkreśla, że "wczorajsze wydarzenia wpisują się w coraz częstsze przypadki łamania praw obywatelskich i zatrzymania prominentnych działaczy opozycji czy społeczeństwa obywatelskiego, co w obliczu zbliżających się na jesieni 2019 roku wyborów samorządowych w Rosji napawa społeczność międzynarodową coraz większym niepokojem o poszanowanie międzynarodowych standardów wyborczych".

Zatrzymania "poważnie podważają podstawowe wolności słowa"

Wcześniej w wydanym w nocy z soboty na niedzielę oświadczeniu rzeczniczka Europejskiej Służby Działań Zewnętrznych Maja Kocijancić przypomniała, że prawa podstawowe takie jak wolność słowa, zgromadzeń i zrzeszania się są zapisane w rosyjskiej konstytucji, a UE oczekuje, że będą one chronione.

Jak zaznaczyła zatrzymanych zostało ponad 1000 pokojowych demonstrantów, w tym prominentni przedstawiciele opozycji i dziennikarze, którzy upominali się o wolne i demokratyczne wybory w Moskwie we wrześniu.

"Te zatrzymania i nieproporcjonalne użycie siły wobec pokojowych demonstrantów następują po niepokojącej serii aresztowań i nalotów policyjnych na polityków opozycji przeprowadzonych w ostatnich dniach i po raz kolejny poważnie podważają podstawowe wolności słowa, stowarzyszeń i zgromadzeń" - podkreślono w oświadczeniu rzeczniczki unijnej dyplomacji.

Zaznaczono, że aby wrześniowe wybory samorządowe mogły być uznane za "reprezentujące prawdziwie demokratyczny proces", niezbędne jest stworzenie "warunków równych szans i włączającego środowiska politycznego".

"Oczekujemy, że władze Federacji Rosyjskiej będą przestrzegały swoich zobowiązań wobec OBWE i innych międzynarodowych obowiązków przeprowadzając nadchodzące wybory samorządowe" - dodała Kocijancić.

Opozycja o manipulowaniu listami

W zeszłym tygodniu moskiewska komisja wyborcza odrzuciła kandydatury 57 osób do udziału w wyborach, w tym czołowych polityków opozycji, przeważnie wskazując na nieprawidłowości w podpisach poparcia dla kandydatów. Opozycja oskarża władze o zmanipulowanie list z podpisami zebranymi przez jej przedstawicieli. Podczas wiecu 20 lipca jeden z najważniejszych liderów rosyjskiej opozycji Aleksiej Nawalny oświadczył, że jeśli w ciągu tygodnia nie dojdzie do zarejestrowania wszystkich osób formalnie zgłoszonych przez opozycję, to na sobotę 27 lipca zostanie zwołana demonstracja przed siedzibą władz miejskich. Po tej zapowiedzi doszło do rewizji w domach opozycjonistów i ich zatrzymań. Nawalny został w środę aresztowany na 30 dni za wzywanie do udziału w sobotniej demonstracji. Opozycjoniści uważają wrześniowe wybory za istotne, gdyż ich zdaniem dają im one szansę zwiększenia obecności w stolicy, gdzie wspierani przez Kreml kandydaci byli w przeszłości mniej popularni niż w innych częściach kraju.

Autor: mart, akr/tr / Źródło: PAP