Rewolucja na Zielonej Wyspie. "Kościół katolicki stracił moralny autorytet"

[object Object]
Iralndczycy opowiedzieli się za zniesieniem zakazu aborcji (materiał Faktów TVN o wyniku referendum)Fakty TVN
wideo 2/4

"Jeszcze 20 lat temu było nie do wyobrażenia, by Irlandia zalegalizowała małżeństwa jednopłciowe i aborcję" - pisze brytyjski "Financial Times". Europejska prasa, komentując wynik referendum aborcyjnego w Irlandii, stwierdza, że jego wynik to znak rewolucyjnych zmian w irlandzkim społeczeństwie, do których doszło na przestrzeni ostatnich kilku dekad.

"Wynik referendum wpisuje się w rewolucję społeczną, która sięga dalej niż spór o prawa kobiet i nienarodzonych dzieci. Dokonuje się ona od lat i sięga głębiej, niż większość Irlandczyków była świadoma. Kraj całkowicie otworzył się, zmienił, zmodernizował, nie tworząc przy tym podziałów" - ocenia "Sueddeutsche Zeitung".

Kościół na marginesie

Jako punkt zwrotny niemiecki dziennik wskazuje kryzys finansowy sprzed dekady, który "początkowo spowodował wstrząs i wyzwolił katastroficzne nastroje, ale potem uruchomił gospodarczą odnowę". Wskazuje jednak, że większe znaczenie dla zmiany nastrojów społecznych w Irlandii miały "liczne ujawnione skandale związane z przerażającymi uchybieniami po stronie Kościoła katolickiego, które zniszczyły zaufanie do duchowieństwa". "SZ" przypomina zarazem, że liczba Irlandczyków określających się jako religijni w ciągu ostatnich 10 lat spadła poniżej 50 proc. Także "Frankfurter Allgemeine Zeitung" ocenia, że "w miniony weekend Irlandia oddaliła się jeszcze dalej od swej konserwatywno-katolickiej tradycji". Przypomina, że w 2015 roku Irlandczycy zagłosowali w referendum za przyznaniem parom jednopłciowym prawa do zawierania małżeństw, a ujawnienie się premiera Leo Varadkara jako geja "zostało przyjęte z życzliwością". "W tym wszystkim widać utratę władzy dominującego niegdyś Kościoła katolickiego" - pisze "FAZ". Po skandalach związanych z nadużyciami seksualnymi wobec wychowanków prowadzonych przez Kościół szkół i domów dziecka "autorytet tej instytucji upadł tak nisko, że w przedreferendalnej kampanii trzymała się raczej na uboczu", a "silniejsze zaangażowanie za utrzymaniem zakazu aborcji tylko by jej zaszkodziło".

Irlandia Północna na celowniku

Brytyjski "Financial Times" zauważa, że "jeszcze 20 lat temu było nie do wyobrażenia, by Irlandia zalegalizowała małżeństwa jednopłciowe i aborcję", jednak wyniki referendów w tych sprawach pokazały, że "w ostatnich dekadach młodzi Irlandczycy zmusili polityków do przyspieszenia zmian, a Kościół katolicki stracił moralny autorytet do determinowania osobistych wyborów". "FT" podkreśla też, że po referendum w Irlandii Irlandia Północna pozostanie jedyną częścią Zjednoczonego Królestwa, w której nadal obowiązuje "jedno z najbardziej restrykcyjnych praw aborcyjnych w Europie". W trudnej sytuacji stawia to rząd Theresy May, która z jednej strony z zadowoleniem przyjęła wynik piątkowego głosowania, a z drugiej zależy od poparcia Demokratycznej Partii Unionistycznej, która jest przeciwna aborcji. "Guardian" pisze w poniedziałek, że działacze organizacji pro-choice ROSA planują w tym tygodniu jeździć autokarem po Irlandii Północnej i rozdawać zakazane w tym kraju tabletki poronne w proteście przeciw obowiązującej tam ustawie antyaborcyjnej. Akcja ta jest planowana "w atmosferze narastającej presji na Theresę May", by przystosować przepisy ws. aborcji w Irlandii Północnej do ustawodawstwa obowiązującego w reszcie kraju. Gazeta dodaje, że "pewna liczba posłów w Londynie zaapelowała już o głosowanie w Izbie Gmin lub lokalne referendum" w sprawie liberalizacji przepisów.

Komentatorzy zdziwieni wynikiem

"W Irlandii 'tak' dla uchylenia całkowitego zakazu aborcji zdobyło znaczną większość, zaskakując wielu obserwatorów. Po godnej i pluralistycznej debacie odpowiedź ta musi być respektowana" - pisze francuski katolicki dziennik "La Croix" Zastrzega, że debata na tym się nie kończy. "Rząd w Irlandii musi teraz zaproponować ustawodawstwo regulujące możliwości wykonania aborcji. Należy mieć nadzieję, że uniemożliwi to przekształcenie określenia "sytuacja zagrożenia dla życia" w 'aborcję a la carte', jak określają to przeciwnicy 'tak'" - podkreśla "La Croix". "Ustawy nie załatwiają wszystkiego. Pokazuje to przykład Francji, gdzie najwyraźniej postanowiono nie dochodzić przyczyn wysokiej liczby ponad 200 tys. aborcji dokonywanych tam co roku" - zauważa gazeta. "Umożliwienie aborcji to jedno. Zadbanie, by było ich jak najmniej, to drugie. Rolę odgrywa tu (...) kształtowanie życia duchowego i seksualnego młodych ludzi i związane z tym wychowanie. Pod tym względem zarówno we Francji, jak w Irlandii pozostaje wiele do zrobienia" - ocenia "La Croix".

Autor: mk/adso / Źródło: PAP