Juncker zażartował z Tuska. Rozbawił dziennikarzy


Donald Tusk podczas konferencji prasowej zaprzeczył, jakoby był brany pod uwagę jako kandydat na przyszłego przewodniczącego Komisji Europejskiej. - Na szczęście - zażartował stojący obok szefa Rady Europejskiej obecny szef KE Jean-Claude Juncker.

Obaj politycy wzięli udział w konferencji prasowej po pierwszym dniu szczytu Unii Europejskiej w czwartek, na którym szefowie państw i rządów krajów unijnych debatowali w sprawie obsady głównych stanowisk we Wspólnocie.

- Panie przewodniczący, czy pana nazwisko zostało wpisane na listę kandydatów na przewodniczącego Komisji Europejskiej? - zapytał dziennikarz podczas konferencji, zwracając się do szefa Rady Europejskiej. - Nie - odpowiedział krótko Donald Tusk.

- Na szczęście nie - dopowiedział szef Komisji Europejskiej Jean-Claude Juncker, co wywołało rozbawienie wśród zebranych na sali.

"Rzeczpospolita" podała w czwartek wieczorem nieoficjalnie, że Tusk jest rozważany jako jeden z kandydatów na szefa Komisji Europejskiej.

Szczyt UE bez porozumienia

Tusk poinformował podczas konferencji, że w Radzie Europejskiej nie było większości dla żadnego z kandydatów na stanowisko szefa Komisji Europejskiej.

- Rada Europejska przeprowadziła dyskusję w sprawie nominacji, biorąc pod uwagę moje konsultacje i oświadczenia w ramach Parlamentu Europejskiego. Nie było większości dla żadnego kandydata - przekazał Tusk.

Jak dodał, przywódcy ustalili, że obsada stanowisk musi być "pakietem", który odzwierciedla zróżnicowanie Unii Europejskiej. "Spotkamy się ponownie 30 czerwca" - zaznaczył. Zaznaczył, że zamierza do tego czasu prowadzić konsultacje z unijnymi stolicami i Parlamentem Europejskim. Powiedział również, że obecnie jest za wcześnie, żeby mówić o obsadzie poszczególnych stanowisk przez konkretne osoby.

- Z pewnym rozbawieniem zauważam, że niełatwo mnie zastąpić - powiedział z kolei żartobliwie obecny szef Komisji Europejskiej, Jean-Claude Juncker.

Autor: ft//now / Źródło: tvn24.pl, PAP

Źródło zdjęcia głównego: EBS

Tagi:
Raporty: